Od wygranej z Olimpią Piekary Śląskie 35:32 (16:14) rozpoczęli ostatnią rundę spotkań w ekstraklasie piłkarze ręczni DGT Wybrzeża Gdańsk. Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek znamy duet spadkowiczów. Towarzyszem niedoli Anilany Łódź został AZS AWF Warszawa.
WYBRZEŻE: Głębocki, Świrkula - Żynda 1, Janusiewicz 4, Moszczyński 8, Walasek 5, Malandy, A. Siódmiak 3, Gujski 5, M. Siódmiak 2, Kuchczyński 4, Markuszewski 3.
OLIMPIA: Donosewicz, Szenkel - Chojniak 7, Kempys 12, Miszka 5, Biernacki, Smolin 2, Wystrach, Ignacik 3, Wisiński 3, Tobolewski, Przybylski.
Sędziowali: Małek i Nowak (obaj Poznań).
Tylko dwukrotnie, w obu przypadkach po rzutach Jacka Ignacika, Olimpia remisowała w Gdańsku (1:1, 2:2). Miejscowi zdobyli przewagę, gdy karę odsiadywał Damian Biernacki. Udanymi akcjami popisywali się:
Michał Janusiewicz,
Marcin Markuszewski i Marcin Siódmiak, a wynik urósł do 7:3. W 18 min było już nawet 10:5.
Przyjezni podjęli walkę, gdy na parkiecie pojawił się Mariusz Kempys. 26-latek z powodzeniem radził sobie na każdej pozycji w II linii i to on, a nie lider snajperów ekstraklasy, Moszczyński, był w sobotę najskuteczniejszy.
- Osiem bramek to mało. Konkurenci nie śpią. Tylko trochę usprawiedliwia mnie fakt, że rywale próbowali pilnować mnie indywidualnie. Nikt nie lubi stać bezczynnie na boisku. W takich sytuacjach trener zaleca grać kombinacyjnie - przyznaje
Damian Moszczyński.
Wariant do gry z dwoma "plastrami" pozwolił przyjezdnym kilkakrotnie zbliżyć się na jedno trafienie. Najpierw na 13:12, a potem na 33:32. Wówczas karę otrzymał Dariusz Wisiński, a końcowy wynik ustalili Moszczyński i A. Siódmiak. Po przerwie gdanskiej przewagi pilnowali głównie
Bartosz Walasek i
Mariusz Gujski.
- Obu drużynom brakowało determinacji w obronie, ale dzięki temu było wiele sytuacji strzeleckiech, i choć nie wszystkie wykorzystano, mecz mógł się podobać kibicom. Szkoda tylko, że widzów było tak mało - ocenia
Daniel Waszkiewicz, trener Wybrzeża.
Mecz uatrakcyjniły także decyzje sędziowskie. W 13 min leżącemu Markuszewskiemu arbitrzy odgwizdali... kroki, a tuż przed przerwą, w ciągu sekundy odesłali na ławkę braci Siódmiaków.
- Może to tak wyglądało, że stanąłem w obronie młodszego brata, ale tylko zwróciłem uwagę sędziom, aby gwizdali konsekwentnie, czyli za identyczne przewinienia karali obie strony - wyjaśnia
Artur Siódmiak.
Pozostałe wyniki o miejsca 7-12:
Anilana Łódź - MOSiR Powen Zabrze 25:27 (13:11), AZS AWF Warszawa - Chrobry Głogów 19:29 (9:16).