- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (46 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (36 opinii)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (4 opinie)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Połączyli siły. Gdzie na mecz w Majówkę? (10 opinii)
- 6 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
"Blanik" na zawsze pozostanie w terminologii gimnastyki sportowej. FIG, czyli międzynarodowa federacja tej dyscypliny sportu, pod pozycją 332 wpisała przerzut oraz dwa i pół salta wprzód w pozycji łamanej do oficjalnej nomenklatury skoków przez konia. Nazwa pochodzi od Leszka Blanika, który jako pierwszy wykonał tę ewolucję podczas tegorocznych mistrzostw Europy. Obecnie gdańszczanin rywalizuje w Debreczynie w mistrzostwach świata na przyrządach.
O wprowadzenie do pojęciowej nomenklatury swojego skoku Leszek Blanik walczył od dawna. Próbował jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi. Wreszcie dopiął celu w Patras. Ta ewolucja jest z najwyższej półki. Zawodnika, który się na nią zdecyduje, sędziowie mają obowiązek oceniać w skali do 10 punktów. Co więcej, gdańszczanin, jako jeden z nielicznych w światowej czołówce, w programie ma dwa takie skoki.
- To oznacza, że jeśli Leszek ustanie oba skoki, z Debreczyna powinien przywieźć tytuł mistrza świata. Rywale będą mieli szanse, jeśli Blanikowi coś nie wyjdzie - podkreśla Aleksander Drobnik, wiceprezes MKS Gdańsk i teść... Leszka.
Na Węgrzech, choć odbywa się rywalizacja we wszystkich konkurencjach, czyli sześciu dla panów i czterech dla pań, nie prowadzi się punktacji wielobojowej. Medale rozdane zostaną za poszczególne przyrządy. Blanik podejmie wyzwanie w trzech specjalnościach. Poza skokiem spróbuje sił w ćwiczeniach wolnych i na poręczach. - W obu tych konkurencjach ma szanse być oceniony powyżej 9 punktów. W ćwieczeniach wolnych, przy pewnej dozie szczęścia, może nawet awansować do finału - ocenia Drobnik.
W każdej konkurencji do finału zakwalifikuje się po ośmiu najlepszych z eliminacji. Potem punkty zostaną anulowane, a walka o medale rozpocznie się od zera. W skoku przez konia ostateczną kolejność wskaże średnia arytmetyczna z dwóch skoków.
O wprowadzenie do pojęciowej nomenklatury swojego skoku Leszek Blanik walczył od dawna. Próbował jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi. Wreszcie dopiął celu w Patras. Ta ewolucja jest z najwyższej półki. Zawodnika, który się na nią zdecyduje, sędziowie mają obowiązek oceniać w skali do 10 punktów. Co więcej, gdańszczanin, jako jeden z nielicznych w światowej czołówce, w programie ma dwa takie skoki.
- To oznacza, że jeśli Leszek ustanie oba skoki, z Debreczyna powinien przywieźć tytuł mistrza świata. Rywale będą mieli szanse, jeśli Blanikowi coś nie wyjdzie - podkreśla Aleksander Drobnik, wiceprezes MKS Gdańsk i teść... Leszka.
Na Węgrzech, choć odbywa się rywalizacja we wszystkich konkurencjach, czyli sześciu dla panów i czterech dla pań, nie prowadzi się punktacji wielobojowej. Medale rozdane zostaną za poszczególne przyrządy. Blanik podejmie wyzwanie w trzech specjalnościach. Poza skokiem spróbuje sił w ćwiczeniach wolnych i na poręczach. - W obu tych konkurencjach ma szanse być oceniony powyżej 9 punktów. W ćwieczeniach wolnych, przy pewnej dozie szczęścia, może nawet awansować do finału - ocenia Drobnik.
W każdej konkurencji do finału zakwalifikuje się po ośmiu najlepszych z eliminacji. Potem punkty zostaną anulowane, a walka o medale rozpocznie się od zera. W skoku przez konia ostateczną kolejność wskaże średnia arytmetyczna z dwóch skoków.
Opinie (1)
-
2002-11-23 21:59
jest nadzieja.
dzisiaj blanik startuje z powodzeniem w mistz swiata. brawo pan karniewicz ktorego niedawno obrazil "zagraniczny trener".
pan karniewicz ma swoj honor /stary sołdat/ i nic to, powiedzial, że to deszcz a nie pluciny i prosze jak przygotowal mistrza.
nie wierzycie ? zapytajcie tescia !- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.