- 1 Lechia zmienia plany na derby Trójmiasta (105 opinii)
- 2 Arka nie złamała regulaminu. Wyjaśniamy (75 opinii)
- 3 Finał pucharu znów nie dla Gedanii (7 opinii)
- 4 Reprezentacja Polski wraca do Ergo Areny (3 opinie)
- 5 Ile kosztuje gra w piłkarskiej B klasie? (2 opinie)
- 6 Wyniki potrzebne Arce do awansu 12 maja (174 opinie)
37 bramek to najwyraźniej norma, której mogą oczekiwać piłkarki Naty AZS AWF Gdańsk udając się na mecz o mistrzostwo ekstraklasy do Lublina. Tyle razy piłka znalazła drogę do akademickiej bramki w minionym sezonie i tyle też razy Montex trafił w ostatnią niedzielę, wygrywając 37:31 (18:17).
NATA: Łotariewa - Truszyńska 9, Puczek 7, Stachowska, Tomaszewicz 3, Bołtromiuk 3, Golińska 4, Kudłacz 1, Kapała 1, Tiesler 2, Orzeszka 1.
W porównaniu z poprzednim spotkaniem akademiczki poprawiły się aż o 10 bramek, ale to wciąż za mało. Zdaniem trenera Jerzego Cieplińskiego, zabrakło nie tylko umiejętności, ale także odporności nerwowej.
- Już pierwsze minuty pokazały, że wiele z moich zawodniczek nie wierzy, że z Monteksem można wygrać w Lublinie. A naprawdę była szansa, aby doszło do niespodzianki. Gdy początkowa niewiara została przełamana, po przerwie zdarzyło nam się kilka niepotrzebnych błędów, a w konsekwencji strat piłki, co zburzyło długo utrzymującą się zasadę, że Montex nie mógł odskoczyć na więcej niż 3 bramki - ocenia gdański szkoleniowiec.
Brzmi to zawsze paradoksalnie, gdy zespół traci tyle bramek, ale trener Ciepliński chwali golkiperkę. Galina Łotariewa niegdyś grała w Monteksie i w tamtejszej hali czuje się najwyraźniej pewnie. Zresztą podobnie jak inna ekslubinianka. Agnieszka Truszyńska grała w polu pierwsze skrzypce.
- Na słowa pochwała zasłużyła także Monika Puczek. jej notę obniżają tylko niepotrzebne faule, po których dwukrotnie zarobiła po dwie minuty - dodaje Ciepliński.
Montex grał bez kontuzjowanych Wioletty Lubereckiej i Sabiny Soi. Pod nieobecność liderek wiele do powiedzenia miały zawodniczki, które pamiętamy z wybrzeżowych klubów. Elblążanka Izabela Puchacz zdobyła pięć, a gdynianki Dorota Malczewska i Agnieszka Wolska - odpowiednio - 6 i 4 bramki.
NATA: Łotariewa - Truszyńska 9, Puczek 7, Stachowska, Tomaszewicz 3, Bołtromiuk 3, Golińska 4, Kudłacz 1, Kapała 1, Tiesler 2, Orzeszka 1.
W porównaniu z poprzednim spotkaniem akademiczki poprawiły się aż o 10 bramek, ale to wciąż za mało. Zdaniem trenera Jerzego Cieplińskiego, zabrakło nie tylko umiejętności, ale także odporności nerwowej.
- Już pierwsze minuty pokazały, że wiele z moich zawodniczek nie wierzy, że z Monteksem można wygrać w Lublinie. A naprawdę była szansa, aby doszło do niespodzianki. Gdy początkowa niewiara została przełamana, po przerwie zdarzyło nam się kilka niepotrzebnych błędów, a w konsekwencji strat piłki, co zburzyło długo utrzymującą się zasadę, że Montex nie mógł odskoczyć na więcej niż 3 bramki - ocenia gdański szkoleniowiec.
Brzmi to zawsze paradoksalnie, gdy zespół traci tyle bramek, ale trener Ciepliński chwali golkiperkę. Galina Łotariewa niegdyś grała w Monteksie i w tamtejszej hali czuje się najwyraźniej pewnie. Zresztą podobnie jak inna ekslubinianka. Agnieszka Truszyńska grała w polu pierwsze skrzypce.
- Na słowa pochwała zasłużyła także Monika Puczek. jej notę obniżają tylko niepotrzebne faule, po których dwukrotnie zarobiła po dwie minuty - dodaje Ciepliński.
Montex grał bez kontuzjowanych Wioletty Lubereckiej i Sabiny Soi. Pod nieobecność liderek wiele do powiedzenia miały zawodniczki, które pamiętamy z wybrzeżowych klubów. Elblążanka Izabela Puchacz zdobyła pięć, a gdynianki Dorota Malczewska i Agnieszka Wolska - odpowiednio - 6 i 4 bramki.
Kluby sportowe
Opinie (3)
-
2002-11-13 18:58
****
Nie, grają w sobotę o 17
- 0 0
-
2002-11-12 19:56
?????
Czy ńatalki grają rzeczywiście w środę z eb tak jak podaje dziś dziennik bałtycki?
- 0 0
-
2002-11-12 09:05
No tak :p
Porazka niewielka, szczegolnie gdy pod uwage wezmiemy fakt braku dwoch podstawowych zawodniczek.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.