O ile premiera ustawiła na dłużej układ na szczycie tabeli, o tyle w dolnej części tłok zrobił się jeszcze większy. Siódme Orlęta mają tylko sześć punktów przewagi nad przedostatnim Jantarem! To zapowiada wielkie emocje. Przypominamy, że spadają dwie drużyny, a trzy następne grają w barażach z wicemistrzami V ligi (25 i 29 czerwca).
Nawet ostatni Piast nie porzucił nadziei, czego dowodem jego sensacyjny sukces w Chojnicach (3:1). Jesienią przegrał u siebie z lokalnym rywalem 1:4! Chojniczanka jednak ma się coraz gorzej. Straciła przecież swoich liderów,
Borowskiego (Nordcoop) i
Buławę (Unia), a właśnie do Człuchowa przeprowadzili się dwaj inni zawodnicy:
Guziński i
Czapiewski. Hat-trickiem popisał się 26-letni
Pruszak. To nie był jedyny taki wyczyn na początek rundy, bo w Kartuzach wszystkich zaskoczył
Młyński. Wbił trzy gole Sopotowi, w tym jednego z rzutu karnego, choć w jednym ze sparingów przestrzelił "11".
- Grał tak dobrze, że zasłużył na zaufanie - oznajmił trener
Jacek Grembocki. Młyński od dawna należy do czołowych postaci ligi, ale rok 2002 miał koszmarny (tylko 8 goli). Teraz, gdy odzyskał formę, Cartusia może pokusić o się dogonienie drugiego Nordcoopu.
Trzeba jednak dodać, że pokonani przez niebiesko-białych sopocianie musieli sobie radzić bez sześciu podstawowych zawodników:
T. Motyki,
Bławata,
Olszewskiego,
Jersaka,
Łukaszewskiego (kontuzje i kartki), a przede wszystkim
Gaspariana, którego nagłe zniknięcie (mówi się, że izolacja) jest otoczone tajemnicą. Ormianin był jesienią liderem KPS.
Wielki dzień miał
Mirosław Zimny, którego
Bałtyk zwyciężył w Redzie (2:0). Zimny, wielki antagonista
Mieczysława Gierszewskiego, zestawił bardzo młodą "jedenastkę" (znalazło się w niej sześciu graczy urodzonych w 1985 roku), która ewidentnie kontrastowała ze składem gospodarzy. Zimą opuścił ich
Radoń, a wcześniej
Sapiński, jednak nazwisk tam nie brakuje, że wymieńmy w kolejności alfabetycznej:
Merchut,
Możejko,
Nowacki,
Skrzypczak,
Witt,
Wojdaś. Pierwszą bramkę dla biało-niebieskich strzelił
Rosiński, a nie
Wasielewski, jak podaliśmy wczoraj. Snajper gdynian zaczął przygotowania dopiero w lutym, bo on ciągle jest w wojsku (Ustka) i, gdy koledzy z cywila ostro już pracowali nad kondycją, pływał na okręcie. Gol, a mógł strzelić następne, dowodzi, iż świetnie uporał się z nadwagą i niedostatkiem treningów. Nie może grać w Bałtyku zawieszony na 5 kolejek bramkarz
Grubba. W Orlętach na dzień dobry wykluczył się przybyły z Wejherowa
Nowacki. Otrzymał czerwoną kartkę za to, że w złości kopnął
Kaletę, który go faulował.
Równie prestiżowe zwycięstwo odniosła broniąca się przed spadkiem Wisła (2:1 w Starogardzie). Ostatnio Wierzyca była bardzo surowa dla tczewian (dwukrotnie 4:1), ale tym razem szybko dostała prztyczka w nos. Już w 2 min gola dla gości zdobył
Szczepiński, obiekt niedawnego kofliktu między Wisłą a Unią. 26-letni snajper chciał iść do III ligi, groził przerwaniem treningów, lecz ostatecznie bardzo pomógł swojemu klubowi. Ciekawe, że autorem drugiego gola (20 min) dla wiślaków był
B. Langowski, syn dyrektora Unii, a w bramce Wisły świetnie spisywał się
Klecha, trener juniorów młodszych Unii. To dzięki niemu goście wybronili skromną przewagę. I za sprawą
Kamińskiego, który spudłował z rzutu karnego.
No koniec wracamy do niedzielnego meczu na szczycie, Kaszubia - Nordcoop (2:1).
Michał Jankowski, prezes gdańskiego beniaminka, nie zamierza rezygnować z pogoni za liderem.
- Czuję niesmak, bo przegraliśmy mecz, który nie był do przegrania. Remis co prawda nie poprawiłby naszej sytuacji, ale zasłużyliśmy na to. Wszystko przez to, że nie zdyskontowaliśmy przewagi, którą posiadaliśmy do 30 minuty. Kaszubia gra prostą piłkę, muruje bramkę i ma silne oparcie w swoich napastnikach. I oni nas załatwili. Zrobiłem wszystko, aby zespół mógł powalczyć o awans. Teraz wszystko w nogach piłkarzy. Będę gościem na następnych meczach kościerzynian, ale zaręczam, iż nie zamierzam motywować finansowo ich przeciwników...A to nie jest głupi pomysł. Najlepiej wie o tym Unia.