Karol Piątek, choć uchodzi za pomocnika bardzo wszechstronnego, nigdy nie grzeszył skutecznością. Nie zdążył strzelić bramki w reprezentacji '82, ani w II-ligowej Lechii-Polonii. W poprzednim sezonie 3 razy wpisał się na listę strzelców w IV lidze, wcześniej edycję 1999/2000 w makroregionie juniorów zakończył z 6 trafieniami. Aż tu nagle gol w debiucie w "żółto-niebieskich" barwach!
- To rzeczywiście moja pierwsza poważna bramka. Dostałem piłkę 30 m od bramki, bardziej po prawej stronie boiska, bo tam właśnie miałem operować - opowiadał wychowanek Błyskawicy Luzino. - Trochę podbiegłem, ściąłem do środka i uderzyłem lewą nogą. W tej chwili wszyscy poczuliśmy, że możemy doprowadzić do sensacji.
- Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz?- W czwartek po treningu usłyszałem, iż pojadę do Polkowic, a o miejscu w podstawowym składzie - dopiero podczas odprawy. Myślę, że to nie był najgorszy występ.
- Jednak nie grałeś do końca.- Zaczęły mnie męczyć skurcze i poprosiłem o zmianę. Muszę zbadać, dlaczego tak się stało. Być może fakt, że nie grałem w normalnym meczu od ponad trzech tygodni, miał tu jakieś znaczenie.
- Czy otrzymałeś specjalne zadania?- Nie, jak wszyscy, miałem walczyć.
- Obok ciebie, zadebiutował Darek Zawadzki...- Wszedł na końcowy kwadrans i miał być wszędzie, jak powiedział szkoleniowiec.
- Czego zabrakło do zwycięstwa?- Szczęścia. Mieliśmy go sporo, ale nie sprzyjało nam do końca...
dalszy ciąg tylko w naszym dzienniku "Sport w Trójmieście". Jeśli chcesz otrzymywać naszą gazetę - wyślij nam swój adres email! Zgłoszenia: sport@trojmiasto.pl.
star.