Siatkarki Energi Gedania II wygrały mecz, który na koniec rozgrywek może okazać się kluczowy przy obsadzaniu ostatniego miejsca w górnej drabince play off. Zdobycie czwartej pozycji będzie wówczas równoznaczne z utrzymaniem w II lidze. Gdańszczanki ma własnym parkiecie w równą godzinę zwyciężyły AZS Politechniki Radomskiej 3:0 (25:12, 26:24, 25:18).
ENERGA GEDANIA: Tokarska, Nuszel, Makiewicz, Lenz, Pomykacz, Tomsia, Staszyńska (libero), Drozd, Pasznik.
AZS PR: Dobosz, Jaroszek, J.Majkusiak, Wolińska, Lachowska, A.Majkusiak, Kiraga (libero).
Stawka gry dla obu drużyn była na tyle duża, że starały się niczego nie zaniedbać. Radomianki przyjechały do Gdańska w przedzień meczu. Natomiast gospodynie sięgnęły po
Berenikę Tomsię, która na co dzień trenuje z pierwszą drużyną. I to właśnie ataki 18-latki w dużej mierze wpłynęły na to, że w inauguracyjnej partii rywalki nie istniały na parkiecie. Co prawda akademiczki otrząsnęły się po serii zagrywek
Joanny Pomykacz i od wyniku 0:4 zdobyły cztery punkty z rzędu, ale później czteroktnie po kolei skarciła je Tomsia. Gdy ta ostatnia otrzymała wsparcie od
Magdaleny Lenz, Energa Gedania uciekła aż na 21:9! Dwie ostatnie akcje należały do
Natalii Nuszel, która tym samym zwróciła na siebie uwagę nie tylko nową, blond fryzurą.
-
Natalia zmienia kolor włosów co parę dni, tak że już się pogubiłem jaki miała, a jaki ma obecnie. Dobrze, że raczej gustuje w jasnej tonacji, to nie mam kłopotów z jej rozpoznaniem - żartował
Witold Jagła. Ale zanim gdański szkoleniowiec mógł odprężony opowiadać o pierwszym w tym sezonie we własnej hali II-ligowym sukcesie, przyszło mu się podenerwować.
-
To już tradycja, z którą trudno walczyć, że po łatwo wygranym secie w nasze poczynania wkrada się dekoncetracja. Oddajemy wówczas punkty głównie po własnych błędach - przyznaje trener Jagła.
W drugim secie akademiczki prowadziły nawet 11:6, a sytuację kontrolowały do rezultatu 15:15. Wówczas trzykrotnie z lewego skrzydła zaskoczyła je Nuszel. Trzy punkty przewagi gedanistki utrzymały do 24:21. I wówczas zaczęły się "schody". Przyjezdne broniły setballe i doszły na remis! Miejscowe z opresji wyprowadziła Tomsia. Atakiem zdobyła czwartą piłkę setową, a asem z zagrywki zakończyła drugą partię.
W trzecim secie rywalki do walki od razu zniechęciła Pomykacz. Po serwisach rozgrywającej gdańszczanki uciekły na 5:0. Takiej zaliczki już potem nie roztrwoniły.
-
Przegraliśmy, gdyż szwankowało przyjęcie zagrywki. Ale najgorsze było to, że zawodniczki nie podjęły walki - narzekał
Rafał Skórnicki, szkoleniowiec AZS, który w Gdańsku nie zdecydował się na dokonanie żadnej zmiany w swojej drużynie.
Pozostałe wyniki 7. kolejki: WSAP AZS Białystok AZS UW Warszawa 3:1 (25:23, 14:25, 25:16, 25:12); AZS AWF Warszawa - Warmiss-Volley Olsztyn 3:0 (25:21, 25:20, 25:10); AZS Zeto Białystok - Czarni Węgrów 3:1 (25:16, 25:21, 17:25, 25:17).
Tabela po pierwszej rundzie sezonu zasadniczego:
1. AZS AWF Warszawa 7 20 21: 4
2. AZS Pronar Zeto Białystok 7 18 18: 5
3. Czarni Węgrów 7 15 17: 8
4. Energa Gedania II Gdańsk 6 9 10:10
5. AZS Politechnika Radomska 7 9 11:13
6. WSAP AZS Białystok 6 6 10:15
7. Warmiss-Volley Olsztyn 7 4 5:19
8. AZS Uniwersytet Warszawski 7 0 3:21
Punktacja: