Lukas Haraslin: Lechia Gdańsk nastawiona na zwycięstwa. Jestem w pełnej dyspozycji

- Jesteśmy drużyną nastawioną na zwycięstwa. Pokazaliśmy to w dwumeczu derbowym, ale to nie wystarczy. Nie możemy na tym poprzestać. Trzeba grać jeszcze lepiej niż z Arką i udowodnić, że nie gramy tylko o to, aby się utrzymać. Jeśli pokonamy Cracovię złapiemy większy komfort, bo 3 punkty od razu robią różnicę w tej nabitej obecnie tabeli. Liczę, że kibice w poniedziałek będą nas równie gorąco dopingować jak wówczas, gdy witali nas po powrocie z derbów w Gdyni - mówi Lukas Haraslin, który po ośmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, ma od dwóch kolejek ponownie miejsce w podstawowym składzie Lechii Gdańsk.

PIOTR STOKOWIEC: W LECHII DAWNO TAKIEJ SYTUACJI NIE BYŁO. SPRAWDŹ, CO MA NA MYŚLI TRENER?

Jacek Główczyński: Coraz więcej piłkarzy po zerwaniu więzadeł krzyżowych, czyli kontuzji, która panu się przytrafiła, wraca do gry po 4-5 miesiącach. Nie denerwował się pan, że w pańskim przypadku rekonwalescencja trwała znacznie dłużej?

Lukas Haraslin: To są indywidualne sprawy. U każdego zawodnika to różnie wygląda. Pamiętamy, że na przykład Arkadiusz Milik wrócił po 4 miesiącach i niestety znów coś się wydarzyło. Dlatego ja zachowywałem spokój. "Wyczyściłem" sobie głowę ze złych myśli i czekałem na pozwolenie lekarzy. Nie chciałem ryzykować. Gdy pojawiał się ból, odpuszczaliśmy. Celem nie było, aby wrócić jak najszybciej, ale wówczas, kiedy powinienem był wrócić w jak najlepszej dyspozycji. I to się udało. Obecnie nie odczuwał żadnego bólu.

Były myśli: "dlaczego mi się to przytrafiło, dlaczego w najgorszym momencie, gdy byłem w gazie"?

No tak. Nie ukrywam, że byłem załamany. Ale teraz już nawet zapomniałem, że miałem jakąś kontuzję, jestem w pełnej dyspozycji. Nie oglądam się za siebie. Patrzę tylko na to, co mnie czeka.

JAROSŁAW BAKO: NIE JESTEM KATEM. PRZECZYTAJ WYWIAD Z TRENEREM BRAMKARZY LECHII GDAŃSK

Lecząc kontuzję przedłużył pan kontrakt z Lechią do 30 czerwca 2020 roku. Jaka była kalkulacja z tym związana, gdyż przed kontuzją interesowały się panem zagraniczne kluby i na pewno łatwiej odejść jako wolny zawodnik? Czyżby obawiał się pan, że jak coś nie tam pójdzie z rehabilitacją, zostanie pan na lodzie?

Przede wszystkim przedłużyłem kontrakt, bo czuję się dobrze w Lechii i przed kontuzją dostawałem tutaj szansę na grę. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że coś będzie nie tak ze zdrowiem. Zakładałem, że po kontuzji wrócę do najlepszej dyspozycji.

Zadbał pan, aby w nowym kontrakcie wpisana została kwota odstępnego?

Nie. To nie są moje sprawy. To zostawiam menedżerowi i klubowi. Ja mam tylko grać i na tym się koncentrować.

ZOBACZ, JAKIE AMBITNE CELE STAWIA SOBIE I LECHII PATRYK LIPSKI

Rozumiem, że w pełni formy Lukas Haraslin kosztuje miliony euro?

Ja na to nie patrzę. Nie jestem swoim księgowym...

Ale zerka pan na konto?

Nie chodzi tylko o to. Najważniejsze, abym w klubie dobrze się czuł, dobrze grał i pomagał jak najlepiej drużynie.

Na przełomie lutego i marca mecze z Termaliką Nieciecza (2:2) i Zagłębiem Lubin (0:0) obejrzał pan z ławki rezerwowych. Gdyby Adam Owen wprowadził pana wówczas na boisko pracowałby nadal w Gdańsku, bo pomógłby pan Lechii wówczas wygrać?

Nie wiem. Ja czułem się już gotowy do gry. Trenowałem na pełnych obrotach i na pełnym gazie. Ale takie były decyzje. Zgadzam się z nimi. Nie mam żadnych pretensji, ani do poprzedniego, ani obecnego trenera. Teraz dostałem szansę i cieszę się z tego.

Piotr Stokowiec w dwóch pierwszych meczach w Lechii za swojej kadencji w ogóle nie wziął pana do "18", a potem się dziwił, że w młodzieżowej reprezentacji Słowacji zagrał pan pełne 90 minut i to na sztucznej nawierzchni. Diagnoza kadrowych lekarzy względem pana była inna niż gdańskich?

Nie chodzi o to. Nie będę się wypowiadał na ten temat. To jest już za mną. To było miesiąc temu. Koncentruję się na tym, co będzie. Po ostatnich meczach konkurencja o miejsce w "11" nie tylko na skrzydłach wzrosła, ale to tylko dobrze dla drużyny. Gdy gramy co tydzień jest sporo czasu na wypoczynek, ale mam nadzieje, że jak dojdziemy do meczów co 3 dni, też się szybko zregeneruję. Ale oczywiście o tym, kto gra, decyduje trener. Ja jego każdą decyzję zaakceptuję.

LECHIA O POŁOWĘ OBNIŻYŁA CENY BILETÓW NORMALNYCH. SPRAWDŹ, ILE ZAPŁACISZ ZA WEJŚCIE NA TRZY OSTATNIE MECZE SEZONU W GDAŃSKU

Szkoleniowiec przyznaje, że wciąż Lechia nie może zapominać o widmie spadku. Jest też taki temat w szatni? czujecie, że coś takiego może się przytrafić?

Czujemy to, bo widzimy tę tabelę, która zmienia się po każdej kolejce. Wygrasz bądź przegrasz i od razu widać różnicę. Jeśli pokonamy Cracovię złapiemy większy komfort, bo 3 punkty od razu robią różnicę w tej nabitej obecnie tabeli. To będzie mecz o większy komfort, a także o potwierdzenie tego, że wracamy na właściwe tory i zmierzamy tam, gdzie Lechia powinna być. Liczę, że kibice w poniedziałek będą nas równie gorąco dopingować jak wówczas, gdy witali nas po powrocie z derbów w Gdyni.

Czyli jak wygracie bijecie się jeszcze o 9. miejsce, a jak przegracie znów oglądacie się za siebie, byle tylko za bardzo 15. pozycja się nie zbliżyła?

Nie chodzi o to, że się bijemy o konkretne miejsce. Jesteśmy drużyną nastawioną na zwycięstwa. Pokazaliśmy to w dwumeczu derbowym, ale to nie wystarczy. Nie możemy na tym poprzestać. Trzeba grać jeszcze lepiej niż z Arką Gdynia i udowodnić, że nie gramy tylko o to, aby się utrzymać. A Cracovia myślę, że będzie jeszcze trudniejszym przeciwnikiem niż Arka. Dwa razy z nią przecież w tym sezonie przegraliśmy.

DANIEL ŁUKASIK: WRACAMY NA WŁAŚCIWE TORY. PRZECZYTAJ WYWIAD Z POMOCNIKIEM LECHII



STRZELCY GOLI W DERBACH: LECHIA MOŻE GRAĆ JESZCZE LEPIEJ. PRZECZYTAJ, CO JESZCZE MÓWIĄ F.PAIXAO I VITORIA

Czy zmiana ustawienia Lechii z 1-3-5-2 na 1-4-2-3-1 sprawiła, że obecnie skrzydłowi Lechii mogą bardziej poświęcić się atakowaniu bramki przeciwnika niż pilnowaniu własnej?

Może to tylko tak się wydaje, że mamy mniej zadań defensywnych niż wtedy, gdy graliśmy jako wahadłowi. Ale także w meczach tych najlepszych klubów w Europie widać, że czasami boczni obrońcy grają wyżej niż skrzydłowi. Dlatego trzeba ich asekurować. W takim ustawieniu też trzeba zrobić sprint 60 metrów pod własną bramkę, a potem w drugą stronę. Naprawdę trzeba się nabiegać bez względu, czy jesteś skrzydłowym czy wahadłowym.

Jednak na podobną ewolucję, który niegdyś przeszedł Łukasz Piszczek, czyli od napastnika do prawego obrońcy, pan się nie nastawia?

Mam nadzieję, że tak się nie stanie. W ogóle nie myślę, że na stałe miałbym grać jako prawy obrońca. Jestem napastnikiem lub pomocnikiem. Obojętnie mi, czy prawym czy lewym. Na pewno bardziej lubię grać do przodu niż bronić. Ale zadania defensywne też są moją powinnością. Po stracie piłki to my stajemy się pierwszymi obrońcami i pomagamy w destrukcji. Jednak nie bez racji mówi się, że obrońcy powinni bronić, a ofensywni zawodnicy strzelać. Na razie nam to wychodziło. W ważnych derbach pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Liczę, że będziemy to kontynuować, iż zagramy co najmniej tak dobrze jak w pierwszej połowie w Gdańsku bądź tak jak do przerwy po stracie bramki w Gdyni. Wiemy, że potrzebujemy punktów, iż są one dla nas bardzo drogie.

LECHIA PŁACI WYSOKĄ CENĘ ZA DERBY. SPRAWDŹ, KTÓRZY PIŁKARZE PAUZUJĄ ZA KARTKI