Marcin Malinowski złożył w PZPN wniosek o rozwiązanie kontraktu z Ruchem Chorzów. 28-letni pomocnik niebieskich argumentował go zaległościami finansowymi. Jeśli związek wyda wyrok na korzyść piłkarza, wychowanek ROW Rybnik - tego samego klubu, co Piotr Mandrysz! - podpisze umowę z Arką. Bo to ma być nowy lider gdynian.
- Postanowiłem już, że odchodzę z Ruchu, ale jeśli w Warszawie nic nie wskóram, będę musiał przemęczyć się jeszcze pół roku, do końca kontraktu. Są w klubie tacy, wobec których zaległości sięgają nawet rok wstecz. Za miesiąc i ja znajdę się blisko tej granicy. Żebym jeszcze miał nadzieję na poprawę sytuacji, ale do tej pory każda rozmowa z działaczami kończyła się obetnicami, później nierealizowanymi... - mówi Malinowski, który jest już po słowie z trenerem i prezesem żółto-niebieskich.
- Dzwoniły inne kluby, ale tylko oferta z Gdyni była konkretna. Chętnie przyjechałbym na pierwszy trening arkowców, jednak jest chyba zrozumiałe, że dopóki nie zakończą się niezależne ode mnie procedury, dopóty będę trenować z kolegami z Chorzowa. Wiem, że trenerzy Wyrobek i Fornalak nie chcą słyszeć o moim odejściu. Mam nadzieję, że związek weźmie pod uwagę okoliczności, zrozumie, że potencjalny pracodawca nie będzie mógł czekać na mnie w nieskończoność.Zamieszkały w Wodzisławiu Malinowski ma trzyletniego syna, a w maju spodziewa się z małżonką drugiego dziecka. Żartował, że morskie, świeże powietrze byłoby w sam raz. Nowy zarząd oraz szkoleniowcy Ruchu mogą nie mieć nic do powiedzenia w jego sprawie. W połowie grudnia, jako pierwszy, opuścił klub
Piotr Bajera.
- Piotrkowi było łatwiej, bo grał u nas ledwie pół roku i dług wobec niego nie był tak duży. Lżej mu było zrezygnować z pieniążków. W moim przypadku chodzi o znaczące sumy. Jestem gotów na pewne ustępstwa, mam świadomość, że i ja przyczyniłem się do spadku z ekstraklasy, lecz nie mogę sobie pozwolić na zrezygnowanie z zarobionych pieniędzy.W zawieszeniu znajduje się transfer
Roberta Dymkowskiego.
- Arka wciąż jest zainteresowana, ja jestem chętny do gry w Gdyni, to się nie zmienia, ale nic więcej nie mam do dodania. Mamy właśnie poświąteczny marazm - skomentował były napastnik Widzewa Łódź.
- Teoretycznie moglibyśmy już załatwić sprawę, podpisać kontrakt, jednak Arka nie jest wyjątkiem. Większość klubów czeka z decyzjami do stycznia. Chociaż nie wykluczam, że dogadamy się lada moment.
- Sprawami transferowymi zajmuje się nasz menedżer, Czesław Boguszewicz - oświadczył trener Mandrysz, który odpoczywa od piłki w Rybniku.
- Koncepcja dwóch mocnych nazwisk jest aktualna, ale mamy też inne pomysły. Zobaczymy, co wykluje się po Nowym Roku.Mandrysz nie wiedział, że traci
Michała Smarzyńskiego. Dowiedział się o tym w niedzielę, od nas. Plan zakupów musi zatem rozbudować.