Po kilkumiesięcznej przerwie treningi wznowiła
Monika Puczek. Jednak trener
Jerzy Ciepliński nie zamierza na razie korzystać z usług leworęcznej rozgrywającej. Do Piotrkowa na mecz o mistrzostwo ekstraklasy Nata AZS-AWF Gdańsk uda się w tradycyjnym składzie, jeśli ból w kolanie
Karoliny Tomaszewicz ustąpi.
- Monika już ćwiczy z nami. Jednak jest to tylko trening wprowadzający. Jestem w stałym kontakcie z doktorem Pawłem Cieślą. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Monika powinna zagrać na początku kwietnia - mówi trener
Jerzy Ciepliński.
Piotrkowia nie jest już zespołem ścisłej krajowej czołówki, do czego przywykliśmy w ostatnich latach. Z dorobkiem 11 punktów zajmuje zaledwie 9. miejsce i teoretycznie jest nadal zagrażona degradacją.
- Sądzę, że będzie to kolejny rywal w stylu Sośnicy. Niby gra słabiej, ale przecież nadal dysponuje doświadczonymi zawodniczkami. Jeśli są one w dobrej dyspozycji fizycznej oraz mają atut własnej hali, to mogą być groźne dla wszystkich. Wystarczy przypomnieć, że zremisowały z Kolporterem i minimalnie uległy Zagłębiu Lubin - studzi hurraoptymizm gdański szkoleniowiec.
W ostatnich tygodniach Nata przyzwyczaiła nas do gradu bramek. Niestety, równie łatwo je zdobywała, jak i traciła.
- W żadnym wypadku to nie ma być reguła. Nie zamierzamy iść z każdym przeciwnikiem na wymianę ciosów. To, że aż tyle bramek straciliśmy z Sośnicą, było następstwem dwóch elementów: kontr i dużej skuteczności skrzydłowych. Sądzę, że w Piotrkowie na taką grę znajdziemy receptę. Nie możemy bowiem oddawać punktów. Zapewne naciśnie nas Start Elbląg, a i Vitaral Jelenia Góra też nie powiedział ostatniego słowa - progrnozuje trener Ciepliński.