Gdańszczanie Michał Wlazło i Kamila Bałanda zdobyli tytuły zawodowych mistrzów Europy w federacji Uniefied Professional Kicboxing Asscociation. Mimo sukcesów po gali pozostał niedosyt, bo główne pojedynki wieczoru nie dostarczyły emocji, na które liczyli kibice.
W Starogardzie Gdański odbył się trzeci turniej z cyklu Victory and Glory. W walce wieczoru
Michał Wlazło z Corupus Gdańsk pokonał niejednogłośnie na punkty w kategorii +95 kg Daniela Omeljańczuka (Palestra Warszawa) 2:1. Nasz zawodnik waży 126 kilogramów i był aż o 10 cięższy od rywala.
-
Była to dość nudna walka i raczej obaj zawodnicy nie mogą tego występu zaliczyć do udanych. Zdarzały się tylko momenty, które podrywały publiczność z krzeseł. Michał walczył dość zachowawczo, wykorzystując zasięg ramion i rzucając od czasu do czasu silnymi high kickami, a Daniel do końca nie potrafił znaleźć recepty na zaakcentowanie wygranej. Dlatego pas UPKA trafił do Gdańska - relacjonuje
Dobrosław Bielecki, prezes i trener GKSK Corpus Gdańsk.
Pas mistrzowski zdobyła również
Kamila Bałanda. Zawodniczka gdańskiego Championa w pierwszej rundzie znokautowała
Julię Jarmakowicz (Białoruś), która przyjechała zamiast utytułowanej rodaczki,
Iny Ozerowej.
-
Nie była to przeciwniczka godna walki o mistrzostwo Europy, ponieważ jej brak chęci do walki po przyjęciu front-kica na tułów pozostawił większość kibiców w osłupieniu - dodaje prezes Bielecki.
W walkach turniejowych K-1 w kategorii 90 kg dzielnie poczynał sobie
Łukasz Butkiewicz. Zawodnik Corpusu w drugiej rundzie znokautował Pavlo Nyczyporenkę (Litwa), ale w finale nie dał rady Denisowi Gonczaronokowi. Białorusin jest gwiazdą tajskiego boksu, mistrzem Igrzysk Sportów Walki z Pekinu z 2010 roku.
-
Łukasz próbuje godnie zastąpć w startach amatorskich w wadze junior ciężkiej Izu Ugonoha, który skupił się na występach w zawodowym boksie. Pierwszą walkę w Starogardzie Butkiewicz zakończył przed czasem, po bitym z kontry prawym prostym na szczękę przeciwnika. Natomiast w starciu z Białorusinem szybko przekonał się o sile atomowych kopnięć Denisa. Po jednym z nich walka została zakończona, a Łukasz pozbierał się w miarę szybko bez poważnego urazu - dodaje prezes GKSK Corpus.
mat.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
