O tydzień wcześniej niż planowano siatkarki Energi Gedanii włączą się do rywalizacji w Pucharze Polski. Gdańszczanki zagrają dziś w Jaworze z Olimpią, a w przyszłym tygodniu Jerzy Skrobecki zabierze najlepsze klubowe podopieczne na akademickie mistrzostwa Europy.
TPS Rumia zrezygnowało ze startu w pucharze, a i w Gdańsku zastanawiają się, co z tym fantem zrobić. PZPS najwyraźniej na siłę postanowił uszczęśliwić drużyny meczami grupowymi.
- Wariant ten sprawdził się na arenie międzynarodowej, ale na krajowym podwórku to nie jest do dobry pomysł. Jeśli przejdziemy Jawor, to wejdziemy do fazy grupowej. Tam trzeba zmierzyć się z trzema rywalami. Oznacza to, że w ciągu trzech tygodni gralibyśmy nas mecze system środa-sobota. Mogłoby się tak zdarzyć, że kilka dni trzeba byłoby spędzić poza domem, gdy po spotkaniu pucharowym granym na wyjeździe, w obcej hali wypadłby także termin ligowy - zauważa
Jerzy Skrobecki.W przeszłości gedanistkom zdarzało się w pucharze przegrywać z niżej notowanymi zespołami. Przed dwoma laty taka wpadka dotknęła je w Muszynie, gdy przegrały z występującą w serii B I ligi Muszynianką. Ale ta drużyny sposobiła się wtedy do ataku na ekstraklasę. Olimpia jest zaledwie beniaminkiem zaplecza krajowej elity. Chyba nie po to Energa Gedania pojechała na mecz już we wtorek, by podłożyć się rywalowi.
- Z powodu gier grupowych istnieje pokusa przegranej i zrzucenia z siebie dodatkowego ciężaru. Zapewne nie skorzystamy z tego. Chciałbym zagrać w podstawowym składzie. Od trenera Andrzeja Niemczyka uzyskałem zapewnienie, że jeśli do kadry wrócą starsze zawodniczki, to odda on do naszej dyspozycji Berenikę Tomsię - dodaje Skrobecki.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
