• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po srebrny dzban

jag.
6 listopada 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Karol Jabłoński po zdobyciu tytułu mistrza świata w match racingu awansował na trzecie miejsce w rankingu sterników. Jednak w regatach pretendentów do walki o Puchar Ameryki - Louis Vuitton Cup - nie bierze udziału. Polacy sposobią się do startu dopiero w kolejnej edycji tej rywalizacji.

Uznawane za najbardziej prestiżowe żeglarskie regaty świata, odbywają się od 1851 roku. Wśród tegorocznych challengerów wyłoniono ćwierćfinalistów. Z pierwszego miejsca przystąpi do nich szwajcarski zespół Alinghi Challenge. Jego rywalem będzie włoska Prada. W drugiej parze zmierzą się amerykańskie teamy: Oracle BMW i One World.

- W Auckland od początku stawiałem na szwajcarski syndykat - przypomina Karol Jabloński. - Udało im się zgromadzić ogromny budżet oraz zakontraktować wyśmienitych nowozelandzkich żeglarzy.

- W tej imprezie liczą się tylko pieniądze?
- Liczą się, ale nie tylko. I to jest nasza szansa. Wygrywa się umiejętnościami. W ubiegłej edycji Prada miała pokaźniejszy budżet od ekipy Nowej Zelandii, a jednak przegrała.
- Dlaczego nas nie ma na starcie już w tym roku?
- Do takich regat potrzeba co najmniej kilku lat przygotowań. Zaczęliśmy tak naprawdę w 2001 roku, kiedy zakupiony został jacht treningowy.
- Wystarczy wam zapału jeszcze na trzy lata?
- Ciężko pracujemy na treningach. Mamy szkielet zespołu, ale ciągle szukamy. Każdy musi być specjalistą w swoim zakresie. Zbyt dużo włożyliśmy wysiłku w to, aby dojść do obecnego poziomu. Teraz nie możemy dać za wygraną. Tym bardziej, że nie ma na świecie teamu, z którym byśmy nie wygrali.
- Na Puchar Ameryki pojedziemy, aby zaznaczyć swoją obecność, czy od razu powalczymy o zwycięstwo?
- Start w Pucharze Ameryki to sprawa narodowa, gdyż nakręca koniunkturę, nie tylko w żeglarstwie, ale także w technice. Jeszcze 20 lat temu Nowozelandczycy byli nieznani, a dzisiaj - dzięki sukcesom w Pucharze Ameryki - są uznawani za żeglaską potęgą. Możemy być pierwszym krajem z Europy Wschodniej w tej imprezie. Co więcej, jeszcze żaden team z naszego kontynentu nie zdobył Pucharu Ameryki. Wierzę, że srebrny, 3-kilogramowy dzbanek wiktoriański przywiozę do Polski. Może nie od razu, ale za jakieś... dziesięć lat.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane