Polscy hokeiści pokonali Holandię 6:3 (2:1, 0:0, 4:2) w drugim występie na turnieju Dywizji 1 w Budapeszcie. W piątek mecz z Rumunią. Też trzeba go koniecznie wygrać.
BRAMKI:
Sarnik (2),
Różański (20-w przewadze, 42),
L. Laszkiewicz (49),
Słaboń (56),
Ślusarczyk (58) -
van den Thillart (19-w przewadze),
Hartogs (43-w przewadze),
Livingston (51).
KARY: 16 - 34 minuty.
POLSKA: Jaworski - P. Gil, Gonera; Klisiak, Parzyszek, L. Laszkiewicz - SOKÓŁ, BORZĘCKI; Różański, Garbocz, Płachta - Szymański, Kłys; Sarnik, Słaboń, Ślusarczyk - Zamojski, Łabuz; BAGIŃSKI, Voznik, JUSTKA. TRENER: W. Pysz.
Co prawda gra rozpoczęła się od sytuacji sam na sam 40-letniego
Livingstona (obrona
Jaworskiego), jednak właśnie I tercja była najlepsza w wykonaniu biało-czerwonych (bilans strzałów 21-8). Zabrakło tylko skuteczności. Jedyny gol padł po prostopadłym zagraniu
Borzęckiego, który przebywał na lodzie najdłużej z całej drużyny (trzej inni gdańszczanie nie punktowali, ani nie łapali kar).
Od 21 min aż do 53., gdy najlepszy w reprezentacji, tyski atak skontrował na 5:3, trwała nerwówka, ponieważ nasi zawodnicy niepotrzebnie faulowali i nie potrafili poradzić z sobie defensywną taktyką przeciwnika. Z czasem ataki pomarańczowych nabrały werwy, m.in. w 47 min przed remisem uratował nas słupek. A kiedy Livingston trafił z niemal zerowego kąta (błąd Jaworskiego), zapowiadała się dramatyczna końcówka. Przypomnijmy, że jesienią - w turniejach EIHC - Polacy wygrywali 5:0 i 8:3. Miejscowa publiczność dopingowała oczywiście Holendrów, którzy w 1. kolejce napędzili stracha Węgrom (po I tercji gospodarze przegrywali 0:2).
Nagrodę dla najlepszego gracza w polskim zespole otrzymał
Sarnik.
PONIEDZIAŁEK:
Rumunia - Kazachstan 2:8,
Holandia - Węgry 2:4.
WTOREK:
Kazachstan - Litwa 13:2,
Rumunia - Węgry - zakończył się po zamknięciu numeru.
1. Kazachstan
6 21-4 2 - -
2. POLSKA 6 14-5 2 - -
3. Węgry
3 4-2 1 - -
4. Holandia
0 5-10 - - 2
5. Rumunia
0 2-8 - - 1
6. Litwa
0 4-21 - - 2