Młodzieżowa reprezentacja Polski dwukrotnie pokonała rówieśników z Łotwy. Mistrzowie Europy w tej kategorii wiekowej w Gniewie rozgromili rywali 36:22 (20:13), a w rewanżu, do którego doszło w Tczewie, triumfowali 31:26 (17:15). Wśród wybrańców Wojciecha Nowińskiego i Jana Prześlakiewicza był bramkarz gdańskiego Wybrzeża, Michał Świrkula oraz kołowy SMS,
Daniel Żółtak.
POLSKA: Świrkula, Ner 0 i 1 - Grabarczyk 1 i 4, Żółtak 0 i 0, Gliński 7 i 2, Salami 7 i 5, Lasoń 6 i 2, Niedośpiał 4 i 0, Twardo 2 i 0, Świerad 0 i 2, Kandora 0 i 0, Piwko 4 i 7, Nowak 5 i 8.
Biało-czerwoni stawili się na Pomorzu bezpośrednio po meczach w Danii. Wrócili w nie najlepszych humorach, gdyż dwukrotnie przegrali 28:29 i 27:32, a ponadto znacznie uszczuplono im skład.
- Szczególnie żal pierwszego meczu, w którym niemal cały czas prowadziliśmy. Remis straciliśmy na dwie sekundy przed końcem. Wobec plagi kontuzji w pierwszej reprezentacji Karol Bielecki (Vive Kielce) i Patryk Kuchczyński (Wybrzeże) zostali powołani do seniorów. Nie wrócili z nami do Polski, pojechali z seniorami do Norwegii - wyjaśnia trener
Jan Prześlakiewicz.Ale na tym osłabienia wcale się nie skończyły. Z różnych względów nie przyjechali także Mariusz Jurkiewicz, Krzysztof Lijewski i Tomasz Rosiński. Z podstawowego składu, który przed rokiem sięgnął po złoto, zostali tylko: Świrkula, Piotr Grabarczyk i Adrian Niedośpiał. Od nowa trzeba było zetsawić drugą linię. Bardzo dobrze wprowadził się do niej rozgrywający MOSiR Zabrze, Remigiusz Lasoń, który debiut w biało-czerwonych barwach okrasił sześcioma bramkami.
- W Gniewie Łotysze poszli z nami na wymianę ciosów, co skończyło się dla nich wysoką przegraną. Zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie, było kilka bloków, wiele udanych interwencji mieli bramkarze, a rywali wypunktowaliśmy po kontrach. Z tej porażki Łotwa wyciągnęła wnioski. W Tczewie grała znacznie dłużej w ataku, szanowała piłkę. W naszych szeregach tym razem ciążar rzutowy na swoje barki wziął Michał Nowak - komentuje trener Prześlakiewicz.
Co warto podkreślić, oba mecze (nad gniweskim patronat sprawował "Głos Wybrzeża") rozgrywano przed wypełnioną po brzegi widownią i przy starannie dobranej oprawie. W Tczewie sięgnięto nawet po orkiestrę i zespół taneczny. Na parkiecie Polacy nie byli gościnni. Dość powiedzieć, że w dwumeczu, a zatem podczas dwóch godzin gry, ani razu nie pozwolili przyjezdnym prowadzić! W Gniewie z 1:1 biało-czerwoni odskoczyli na 6:2. Po dwudziestu minutach prowadzili 16:9, a w 38 min - już 28:15.
Więcej emocji było w niedzielę. Co prawda, rozpoczęło się od bramek Grabarczyka, Pawła Piwko oraz Michała Salamiego i 3:0, ale w 20 min Łotwa wyrównała na 11:11.
Wedle tego samego schematu toczyła się druga połowa. Polska rozpoczęła od trzech trafień i "odjazdu" na 20:15, by na niewiele ponad kwadrans przed końcem remisować 21:21. Ostateczny rezultat to najwyraźniej efekt zmęczenia rywali. Na 30:26 rzutem przez całe boisko gola zdobył debiutujący w naszej bramce Piotr Ner (AZS AWF Biała Podlaska), a ostatnią bramkę uzyskał Salami.