Bez
Sławomira Wojciechowskiego, który pauzuje za kartki oraz wciąż kontuzjowanego
Mariusza Pawlaka, ale z zamiarem zdobycia punktu, a nawet wygranej wyruszyli do Bytomia piłkarze Lechii. Zarówno dla gdańszczan, jak i tamtejszej Polonii środowy mecz może być ostatnią szansą na złapanie się do ścisłej czołówki II ligi, w której rozegra się walka o awans.
Polonia i
Lechia mają po 39 punktów. Już pięć tracą do drugiej pozycji, oznaczającej automatyczny awans do ekstraklasy. Natomiast trzecia lokata, dająca prawo gry w barażach, jest na odległość dwóch punktów. Wychodzi na to, że zespół, który przegra w Bytomiu, może już na dobre odpaść od grupy walczącej o promocję. Nic zatem dziwnego, że w Gdańsku po przegranej z Odrą Opole doszło do spotkania piłkarzy z prezesem
Maciejem Turnowieckim i wiceprezesem
Dariuszem Krawczykiem. Ponadto w poniedziałek na spotkaniu zebrały się władze klubu. -
Jest kryzys, ale w naszych działaniach nie ma nic nadzwyczajnego. Zarząd obraduje w każdy poniedziałek. Liczymy, że karta się odwróci i wrócimy do formy z początku sezonu - zapewnia Turnowiecki.
W pierwszym wiosennych kolejkach Lechia wywindowała się na drugie miejsce w tabeli. Przez pewnien czas była też najskuteczniejszą drużyną II ligi. Wydawalo się, że
Piotr Wiśniewski (8 bramek) i
Piotr Cetnarowicz (7) lada chwila włączą się do walki o tytuł króla snajperów. Tymczasem żaden z nich nie strzelił gola już od pięciu kolejek, choć tego drugiego w pewnym stopniu tłumaczą kłopoty... kardiologiczne. Co więcej w trzech ostatnich meczach Lechia zdobyła jedyną bramkę, po strzale samobójczym piłkarza Polonii Warszawa. Brakuje zawodnika, który pokierowałby grą II linii i zaczął posyłać piłki do napastników. W Bytomiu będzie z tym jeszcze trudniej, gdyż pazować musi Wojciechowski. Pomocnik zamiast do Bytomia uda się na konferencję prasową władz miasta w związku z Euro 2012, gdyż jest w honorowym komitecie budowy stadionu na Letnicy.
Może zatem w roli dyrygenta gry należałoby spróbować
Jacka Manuszewskiego, ale z drugiej strony nie można też robić drastycznych wyrw w obronie, tym bardziej, że może dojść do zmiany w bramce. Od początku wiosny na ławce siedzi ulubieniec kibiców
Mateusz Bąk, a konto Dominika Sobańskiego obciąża jedna bramka z Odrą na 0:2. -
Trochę za mało kolegów stanęło do muru. Za późno zobaczyłem piłkę, dopiero jak wyleciała zza mury. Czy to zaważy na obsadzie bramki? Zobaczymy w środę - dyplomatycznie mówi Sobański.
W Bytomiu zabraknie kontuzjowanego Pawlaka, który może wróci do gry za tydzień, a w ogóle w tym sezonie nie zagra
Karol Piątek. Zimą podpisał on w Gdańsku 4-letni kontrakt. W sobotę został powitany na stadionie brawami. Niestety, oklaski nie były za grę dla pomocnika, który w minionym roku jako zawodnik wypożyczony z Cracovii był podstawowym graczem Lechii, ale miały one podtrzymać byłego mistrza Europy juniorów na duchu. 25-latek wiosną nie zagra ani razu. Właśnie poddał się operacji kolana. Na meczu z Odrą zajął miejsce obok ławki gospodarzy z... kulami w rękach.
jag.