- 1 Arka o dwa zwycięstwa od ekstraklasy (33 opinie)
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (117 opinii)
- 3 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (103 opinie)
- 4 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (18 opinii)
- 5 Niższe ligi. Rekordowy wynik (45 opinii)
- 6 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (196 opinii) LIVE!
Przysiężny przegrał, ale przeszedł do historii
To na oczach tych, którzy poświęcili 4 godziny i 35 minut na oglądanie w Sopocie inauguracyjnego pojedynku meczu Polska - Finlandia, rodziła się historia. Nigdy wcześniej żaden nasz tenisista nie grał w Pucharze Davisa tak długo jak Michał Przysiężny, ani nie rozegrał czterech tie-breaków. To częściowa satysfakcja dla reprezentanta biało-czerwonych, bo zszedł z kortu pokonany przez Jarkko Nieminena w pięciu setach 7:6(5), 6:7(4), 7:6(5), 6:7(7), 4:6. Wynik meczu na 1-1 wyrównał Łukasz Kubot
.Zobacz zdjęcia z tego pełnego emocji dnia w serwisie Kosycarz Foto Press
To była prawdziwa wojna. Polak i Fin na syntetyczny kort, który zainstalowano w Hali 100-lecia, wyszli o godzinie 13:13, skończyli grę o 17:48. Jednocześnie pobite zostały dwa rekordy w długości meczu w Pucharze Davisa obu reprezentacji. Nieminen poprawił swoje osiągnięcie sprzed czterech lat, gdy w Macedonii ogrywał Predraga Rusevskiego po dokładnie czterech i pół godzinie gry (4:6, 6:1, 6:3, 3:6, 6:4).
Natomiast Przysiężny poprawił wynik Dawida Olejniczaka z września 2007 roku. Wówczas Polak uległ Marokańczykowi Rabie Chaki po czterech godzinach i 28 minutach (6:4, 6:7(3), 6:7(3), 7:6(4), 9:11). Ponadto nikt z Polaków w Pucharze Davisa nie zagrał wcześniej aż czterech tie-breaków.
W dwóch inauguracyjnych setach obaj tenisiści pilnowali swojego podania. W pierwszym od wygrania gema rozpoczął Przysiężny i już do końca grano w myśl zasady prowadzenie Polaka, a następnie remis. W drugiej partii było dokładnie odwrotnie. Może mecz potoczyłby się inaczej, gdyby Przysiężny przełamał już w czwartym gemie, w którym prowadził 40:15 lub w szóstym, gdy też miał breaka.
W pierwszym tie-breaku wyrównana walka trwała do 5:5. Dwie kolejne akcje wygrał Michał i on cieszył się ze zwycięstwa. Natomiast w drugim tie-breaku Fin rozpoczął od prowadzenia 5:0 i nie zmarnował szansy na wyrównanie meczu.
Dopiero w trzecim secie doszło do pierwszego przełamania. Swojego podania nie utrzymał Przysiężny na 3:4. Potem miał moment zwątpienia, gdyż zrobiło się 0:30, ale potem znów Michał ruszył do walki i wyrównał na 4:4, wykorzystując trzeciego breaka.
Do tie-breaka obaj już pilnowali swojego podania. Tym razem w decydującego gema lepiej wszedł nasz reprezentant, rozpoczynając od 2:0. Fin zrewanżował się dwoma punktami z rzędu, ale Polak poprawił na 6:3 i znów prowadził w meczu.
W czwartym secie były co najmniej dwa momenty, w którym byliśmy przekonani, że to Przysiężny wygra. W czwartym gemie faworyt publiczności przełamał rywala na 3:1. Niestety, oddał następnie trzy gemy z rzędu i już do tie-breaka to on doprowadzał do wyrównania.
Jednak w tie-breaku rolę się odwróciły. Nieminem prowadził 5:3, ale Michał zdołał wyjść na prowadzenie 7:6. Miał piłkę meczową i własny serwis! Jarkko zaryzykował i wygrał następną piłkę od razu returnem. W dwóch następnych akcjach Polak poszedł do siatki i najpierw przestrzelił w aut, a po chwili został minięty.
Tym samym trzeba było zagrać piątego seta. Tutaj już nie mogło być tie-breaka, gdyż zgodnie z regulaminem musiałoby być dwa gemy przewagi. Kluczowy był trzeci gem, którego Przysiężny nie utrzymał własnego podania na 1:2. W kolejnym nie udało mu się wyrównać, choć miał cztery piłki na wygranie gema przy serwisie Fina. Więcej szans nasz reprezentant już nie dostał. Nieminen zakończył mecz przy drugim matchballu.
- W pierwszych trzech setach Przysiężny bardzo dobrze serwował i grał agresywnie zaraz po serwisie. Jego gra była na poziomie światowego TOP-50 - komplementował Polaka, notowanego na 137. miejscu rankingu ATP Nieminen, który cztery lata temu był tenisistą numer 13. na świecie. - Staram się odrabiać straty, bo w poprzednim roku miałem kontuzję nadgarstka i chorowałem na świńską grypę - dodał Jarkko.
- Przejście do historii wcale mnie nie cieszy, bo wolałbym wygrać w czterech setach i rekordu nie ustanawiać. Szkoda piłki meczowej w czwartym secie, ale najbardziej mi jednak żal szóstego gema w tym secie. Prowadziłem 3:2 i 30:0. Gdybym poprawił na 4:2, to już tego meczu był nie oddał. Trochę zabrakło mi sił. Ostatnio grałem na bardzo szybkich nawierzchniach, gdzie najdłuższe mecze nie trwały nawet dwóch godzin - ocenił Przysiężny.
Do drugiego pojedynku na kort wyszli Łukasz Kubot i Henri Kontinenem. Fin to zwycięzca juniorskiego debla na kortach Roland Garrosa oraz singlowy finalista Wimbledonu, także w tej kategorii. Jednak nasz reprezentant w światowym rankingu jest klasyfikowany aż 250 pozycji wyżej i to musiało być zauważalne na korcie.
Pierwszego seta Łukasz rozstrzygnął na swoją korzyść przełamując rywala na 5:3. Drugą partię od razu rozpoczął od przejęcia serwisu rywala i spokojnie podążył po wygraną. Dopiero w trzeciej części gry była zażarta walka. Fin rozpoczął od 1:0 i Kubot aż do 6:6 tylko wyrównywał.
Także w tie-breaku pierwsze dwa punkty zapisano na korzyść rywala. Ostatecznie jednak górę wzięła rutyna Łukasza. Polak wyrównał na 2:2, a następnie czekał na błędy rywala. Przy 3:3 Fin mógł przy siatce posłać piłkę wszędzie, ale strzelił w aut. Natomiast na 5:4 Kubot skorzystał z jego zbyt krótkiego loba i zdobył punkt smeczem. Również piłka meczowa została zdobyta po autowym uderzeniu, tym razem z forhendu Kontinena.
Ostatecznie Kubot triumfował 6:4, 6:2, 7:6(5) i Polska wyrównała stan meczu na 1-1. - Dziękuję za doping i wsparcie, które otrzymałem od publiczności. Było mi ono potrzebne, bo wyszedłem na kort nieco zdenerwowany i z presją, że muszę wyrównać stan pojedynku. W trzecim secie Fin fantastycznie serwował. Nie było widać różnicy w rankingu, graliśmy jak równy z równym. Wiedziałem, że muszę wytrzymać do tie-breaka i w nim szukać swojej szansy - mówił Łukasz.
Jutro o 13.00 rozegrany zostanie debel z udziałem Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. W ekipie rywali zapewne do gry wyjdą dzisiejsi singliści. Natomiast w niedzielę czekają nas dwa kolejne single wedle następującego harmonogramu: godzina 11:30 Kubot - Nieminen, następnie Przysiężny - Kontinen.
Opinie (50) ponad 10 zablokowanych
-
2010-03-05 20:21
Ci co mają pieniądze to grają niestety obecnie w Polsce (...)
- 1 3
-
2010-03-05 21:32
Uwielbiam tenis
Ale gram kiepsko, za to moj syn tlucze rowno swoich rowisnikow i rok starszych. Moze tez kiedy bedzie reprezentowal Polske...
- 2 0
-
2010-03-05 22:59
tenis jest ok i moderator tez ;)
lubie tenis i moderatora ;)
- 3 0
-
2010-03-05 23:32
(1)
na dzien dzisiejszy to sport dla dzianych snobow,
zwykly szary czlowiek moze co najwyzej ppmazyc- 1 1
-
2010-03-07 01:57
A na fajeczki, piweczko, czipsiki, abonamenciki do kablóweczek to ile wydajesz miesięcznie "zwykły szary człowieku" ?
Może gdyby nie to to byłoby Cię stać na trochę ruchu. A tak to tylko bebzon Ci rośnie.
- 0 0
-
2010-03-05 23:33
(1)
a te puste miejsca za naszym reprezentantem to dla kogo ??
- 0 1
-
2010-03-06 00:16
.................... :) :) :) :) ......... no jak to -dla kogo... :) ! dla VIPÓW... -
- 0 0
-
2010-03-06 05:45
A w Polsce bez zmian! W latach 70-tych w Sopocie grywało dwóch niezłych
tenisistów - Niedźwiedzki i Fibak. Fibak regularnie przegrywał z Niedźwiedzkim. Pytanie brzmi - który pojechał na stypendium do USA? Pojechał Żyd Fibak, bo Niedźwiedzki nie dostał wizy.
- 1 0
-
2010-03-06 07:56
puste trybuny
Po godzinie stania w kolejce po bilet /20 osób/ zrezygnowałem,gdyż po raz kolejny zabrakło biletów.A trybuny w połowie puste.
- 2 1
-
2010-03-06 09:43
Może jakieś komentarz w temacie dyskusji?! :)
- 0 0
-
2010-03-06 23:50
BRAVO ŁUKASZ !
Bardzo sie cieszę,że Łukasz Kubot wygrywa. Zawodnik coraz pewniejszy i z klasą. Knaszi w Texasie na pewno sie cieszy!! Pozdrawiam !
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.