• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Januszem Kupcewiczem

star.
31 maja 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Zakorzeniony w Gdyni, ale, co trzeba pamiętać, pochodzący z Olsztyna Janusz Kupcewicz (ur. 1955), jest jedynym piłkarzem, który grał na mistrzostwach świata jako zawodnik klubu z naszego regionu. Arki, ma się rozumieć, której dziś jest menedżerem. W Argentynie (1978) był jako turysta (sam tak to ocenia), ale w Hiszpanii stał się gwiazdą polskiej ekipy. Wystąpił w pięciu meczach, zdobył pamiętnego gola w małym finale z Francją. Dopiero po triumfalnym powrocie do kraju opuścił zdegradowaną do II ligi gdyńską "jedenastkę" i zakotwiczył w Poznaniu.

- Już pan podsumował team Engela...

- W rozmowie z dziennikarzem PAP powiedziałem tylko, że nie typuję Polski do odegrania znaczącej roli w turnieju.

- No tak, każdy przyzna, że Świerczewski to nie Kupcewicz.

- Nie chodzi o to, że polscy piłkarze w 1982 roku byli lepsi i dlatego zdobyli medal. Miałem na myśli przewagę rywali. Pod względem sportowym światowa czołówka bije nas na głowę taktycznie, kulturą gry, szybkością i samymi umiejętnościami.

- Obecna kadra jest też chyba nie tak skonsolidowana jak trzeba.

- Reprezentacja to 23 różne charaktery, takie małe społeczeństwo. Drobnym nieporozumieniom nie można się dziwić. Podziały zawsze są, przebiegają tylko w różnych płaszczyznach. W Argentynie, dokąd pojechałem chyba tylko dlatego, że musiał być ktoś z Trójmiasta, Gmoch poróżnił zespół, oddzielił młodych. Nie liczyłem na to, że zagram i nie dostałem szansy. Układ nawet nie drgnął. Zresztą musiałbym wyrzucić z siodła samego Deynę... Podobnie mogło być w Hiszpanii. Gdyby Polska rozgromiła Kamerun, a nie dopiero później Peru ze mną w składzie, to znowu przesiedziałbym turniej na ławce, a nawet na trybunach. Teraz są inne przepisy, ale niech każdy wie, że to bardzo nieprzyjemne uczucie. I pamiętajmy - bo Piechniczek na pewno o tym pamięta - że w półfinale z Włochami powinien zagrać Szarmach zamiast Pałasza.

- Nasi piłkarze przyzwyczaili się do etatów na boisku.

- Engel osiągnął dużo, dzięki niemu mundial znowu jest nasz i dlatego nie ma co gdybać, jak mogłoby być z innymi zawodnikami. Selekcjoner nie podążył za głosem mediów, ale pewnej kosmetyki dokonał, rezygnując z Iwana i powołując chociażby Kucharskiego z Głowackim. Nieobecność Wichniarka dziwi, lecz kto jest blisko Warszawy, ten pewnie zna lepiej kulisy tej sprawy.

- Engel dokonywał ostatnio zmian na poszczególnych pozycjach, jakby burząc swój słynny, ustalany przez dwa lata ranking kadrowiczów.

- To może być zasłona dymna. W godzinie zero wróci do ustawienia, które przynosiło najwięcej korzyści.
Głos Wybrzeżastar.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane