• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z trenerem

star.
19 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Jutro w "Olivii" inauguracja sezonu hokejowego. Dokładnie 6 miesięcy po przykrym dla gdańszczan zakończeniu poprzedniego (0-4 z Tychami w rywalizacji o brązowy medal). Pora więc na obiecany skarb kibica, który w tej formie przedstawiamy po raz czwarty. Kibic jednak wie, że "stocznia" ma za sobą już cztery wyjazdowe spotkania, w tym trzy zwycięskie. Przypomnijmy: Podhale 3:1, Krynica 5:4, Zagłębie 4:3, Unia 2:4. Nasza rozmowa z trenerem Stoczniowca mogła być więc bogatsza o pierwsze wnioski i doświadczenia.

- Zespół jest dobrze przygotowany do rozgrywek, może o tym świadczyć fakt, że trzykrotnie wygrywaliśmy trzecią tercję. Aczkolwiek nie upieram się, że moje metody zaowocowałaby w innym klubie. Akurat w Stoczniowcu na razie udaje się - twierdzi Marian Pysz, również drugi trener kadry narodowej. - Do ligi wróciła normalność, działacze zaczęli rozsądnie kompletować kadry, na miarę posiadanych środków. Z myślą o przyszłości, zamiast żyć tylko dniem dzisiejszym. W kadrach pojawiło się mnóstwo młodych hokeistów. Jednak zastanawiam się, czy pożądany sukces, bo tego trudno się wyrzec, nie wpłynie na politykę zarządów, gdy zwycięstw nie będzie. W Toruniu bardzo szybko zaczęto dyskutować o zwolnieniu Leszka Minge, a co on winien. Eurostal stworzył drużynę ze znanych nazwisk, lecz nie uświadczysz w niej zawodników z predyspozycjami do prowadzenia gry. Kilku znamy przecież z Gdańska.

- Odmłodzenie ligi jest chyba korzystne dla reprezentacji.
- Jak najbardziej! Niech młodzi grają, a za kilka lat będzie z nich pociecha. Tymczasem liga może być trochę dziwna, osobiście przewiduję wiele zaskakujących rozstrzygnięć. Mówi się, że Katowice przegrywały, bo miały lukę w przygotowaniach, ale to nie do końca jest prawda.
- Jednak bliskie panu Podhale nagle zakontraktowało Andrieja Primę...
- Czym mnie zmartwiło, ponieważ Białorusin wiosny nie czyni. To prawda, jest bardzo skuteczny, ale i wiekowy, i ma charakter indywidualisty. Generalnie coraz trudniej znaleźć obcokrajowca, który wyraźnie przewyższałby Polaków, dlatego twierdzę, że lepiej brać swoich.
- Mimo to Stoczniowiec planuje zakontraktowanie jeszcze jednego zawodnika zagranicznego.
- Mamy jedno wolne miejsce, ale niekoniecznie musimy je wykorzystać budując czwarty atak. Na razie tworzą go juniorzy, z których tylko Patryk Soliński zdążył zadebiutować. Na tle Unii pokazał się nieźle, ale brakuje mu trochę wzrostu. Granie na trzy formacje przez cały sezon jest fizycznie niemożliwe. Kto wie, być może nad Wisłą znajdziemy dwóch dobrych napastników. Są tacy, co rozpoczęli sezon w innych klubach, ale nie podpisali jeszcze kontraktów. Zgłaszali się już do nas, lecz akurat nie ci, których chcielibyśmy zatrzymać. W tej chwili sprawą najwyższej wagi jest zakończenie sprawy Tomka Wawrzkiewicza, który znowu będzie wypożyczony z Sanoka. Bez "Wachy" nasze zwycięstwa nie byłyby możliwe.
- Nie szuka pan obrońców?
- Czwartą obronę zmontujemy z tego, co mamy. Niebawem wróci po kontuzji Robert Fraszko, Bartek Wróbel już na stałe wrócił do obrony, chwilowo mamy Adama Borzęckiego. Ogólnie brakuje nam lat. Jednak trzymamy się raz obranej drogi - docelowo w Stoczniowcu ma być piętnastu wychowanków. Aby rok w rok na gwałt nie szukać uzupełnień.
- Ponoć wycofał się Adrian Cybulski.
- Adrian na razie ma poważne, bo miesięczne zaległości w przygotowaniach. Nie pojechał z nami na Słowację. Powodem była kontuzja i nie znam żadnego innego. Teraz jest na zwolnieniu lekarskim, ma nogę w gipsie. Gdy wyzdrowieje, będzie musiał się określić. To wciąż młody chłopak, ale ze sporym doświadczeniem.
- Wróćmy do tematu "stranieri". Jak się spisują Moskal i Raszczyński?
- Przypasowali się do drużyny. To pozytywne jednostki, prowadzące sportowy tryb życia. Obaj są na dobrej drodze, aby zyskać opinię kluczowych graczy. Marek Moskal, którego kibice znają najmniej, gra zespołowo, mimo że trudno było mu wkomponować się do naszego systemu.
- Jak Stoczniowiec zaprezentował się na tle mistrzów Polski?
- Zespół z Oświęcimia nie bez podstaw jest głównym kandydatem do tytułu, ale przegraliśmy honorowo. Dwie tercje były bardzo wyrównane. Sam wynik mógł być jeszcze lepszy. W ostatnich sekundach Adam Bagiński miał przed sobą pustą bramkę. Trafił w golkipera.
Głos Wybrzeżastar.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane