- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (147 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (81 opinii)
- 3 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (47 opinii)
- 4 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (4 opinie)
- 5 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
- 6 Niższe ligi. Rekordowy wynik (37 opinii)
Rysa na trójmiejskim sporcie ligowym
Wycofanie się ze sponsoringu koszykówki przez Ryszarda Krauze i trudności finansowe Asseco Prokomu Gdynia to na pewno koniec pewnej epoki. Kibice "etatowych" mistrzów Polski i absolutnie najlepszego polskiego ligowca ostatnich lat drżą o to, czy ich drużyna dokończy sezon. Czy to czas, aby bić na alarm? A może dowodzi to tylko, że trójmiejski sport, mimo licznych sukcesów, rządzi się takimi samymi prawami, jak ten w pozostałych polskich ośrodkach?
Co cieszy, za sukcesami "dorosłych" sportowców, idą również udane występy ich następców, by z tych ostatnich wspomnieć chociażby dominację młodych szczypiornistek z Gdańska i Gdyni, które na początku marca sięgnęły po złote i srebrne medale krajowego czempionatu juniorek czy ubiegłoroczne sukcesy koszykarzy i koszykarek GTK Gdynia, którzy medale wywalczyli aż w pięciu różnych kategoriach wiekowych. Na tym pięknym obrazku jest jednak kilka niepokojących rys, by nie powiedzieć pęknięć i to w wydawałoby się, najsilniejszych w Trójmieście ligowych dyscyplinach.
Deklarująca całkiem niedawno walkę o europejskie puchary, piłkarska Lechia Gdańsk w minionym sezonie niemal w ostatniej chwili zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie, a długi klubu liczone są w milionach złotych. Druga piłkarska "firma", czyli Arka Gdynia już drugi sezon tkwi w drugiej klasie rozgrywkowej, a po tym, gdy latem ubiegłego roku jej budżet zmniejszono o połowę, stało się jasne, że na awans do elity kibice żółto-niebieskich prawdopodobnie poczekają jeszcze przynajmniej rok.
Nie najlepiej wiedzie się również gdańskim żużlowcom. Wybrzeże po raz drugi w ciągu czterech lat spadło z ekstraligi. Choć dotychczasowy zarząd w dalszym ciągu znajdował poparcie we władzach miasta, w dużej mierze na skutek nacisków kibiców ogłoszono konkurs, po którym doszło do zmiany u sterów. Nowi włodarze na "dzień dobry" musieli jednak uporać się z wynoszącym blisko milion złotych zadłużeniem (część z niego wciąż pozostaje kwestią sporu z jednym z byłych zawodników), co mocno opóźniło pozyskiwanie nowych partnerów. Na domiar złego ze wspierania seniorskiego zespołu wycofał się dotychczasowy strategiczny sponsor, Grupa Lotos SA.
Tym samym "czarny sport" podzielił los gdyńskich koszykarek, które w odróżnieniu od żużlowców przez lata odnosiły sukcesy i to nie tylko na polskich, ale i na międzynarodowych arenach. Im Lotos również odciął dopływ gotówki. Choć klub znalazł nowego sponsora tytularnego, walka o czołowe lokaty w kobiecej ekstraklasie, a tym bardziej udział w rozgrywkach europejskich, pozostają jedynie wspomnieniem.
O tym, że finansowe problemy dotyczą nie tylko tych, którym nie sprzyja sportowa passa, aktualnie przekonują się również kibice Asseco Prokomu Gdynia. Zespół "etatowych" mistrzów Polski (licząc okres przed przenosinami z Sopotu do Gdyni zdobywali złoto dziewięć razy z rzędu) choć znajduje się obecnie na pierwszym miejscu w tabeli Tauron Basket Ligi, jest o krok od rozpadu. Gdy po wielu latach z finansowania zespołu wycofał się Ryszard Krauze, klub oficjalnie zapewnił kibiców, iż nie ma zagrożenia dla jego stabilności finansowej. Tymczasem zawodnikom zaproponowano drastyczne obniżki kontraktów i wygląda na to, że lada dzień zmienią oni pracodawców.
Oszukani czują się kibice, którzy napisali list otwarty do prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka oraz prezesa koszykarskiego klubu, a zarazem wiceprezesa firmy Asseco Poland Przemysława Sęczkowskiego. Wygląda jednak na to, że zanim otrzymają jakiekolwiek wyjaśnienia, połowa ich idoli przeniesie się do innych klubów, a szansa na obronę mistrzowskiego tytułu oddali się bezpowrotnie.
Problemy z płynnością finansową mieli także koszykarscy wicemistrzowie kraju - Trefl Sopot. Z powodu opóźnień w wypłatach, zespół opuścił Przemysław Zamojski, który odszedł do... Gdyni i najprawdopodobniej wkrótce po raz drugi zmieni barwy klubowe w trakcie sezonu.
"Kurek" z pieniędzmi przykręcono także siatkarkom Atomu Trefla Sopot wkrótce po zdobyciu tytułu najlepszej drużyny w kraju. O ile rozstanie z trenerem Alessandro Chiappinim dziwić nie mogło (otrzymał lukratywną ofertę z Azerbejdżanu), o tyle wymiana niemal całego mistrzowskiego składu już tak. Przed zespołem "zbudowanym na miarę możliwości finansowych" za cel postawiono wyjście z grupy w Lidze Mistrzyń oraz obronę tytułu. Ta pierwsza sztuka już im się udała (sopocianki odpadły w pierwszej rundzie play-off przegrywając z VakifBankiem Stambuł), a w Orlen Lidze sezon zasadniczy zakończyły na czwartym miejscu.
Obecnie klubem kierują wiceprezesi Roman Szczepan Kniter i Bolesław Formela po tym, gdy rezygnację z funkcji prezesa złożył powołany na nią w grudniu Tomasz Słodkowski, który... zamierza zmienić pracę. Fotel prezesa w sopockim klubie musi być niezbyt wygodny, gdyż jego poprzednik Konrad Piechocki opuścił Atom Trefl by skupić się na prezesurze w występującej w Plus Lidze PGE Skrze Bełchatów. W odróżnieniu jednak od gdyńskich koszykarek i koszykarzy czy gdańskich żużlowców, "Atomówki" mają wciąż ważną umowę z głównym sponsorem - Polską Grupą Energetyczną. Kontrakt, z którego wpływy szacuje się nawet na ok. 6 milionów złotych rocznie, jest ważny jeszcze przez dwa kolejne sezony.
Z czego wynika ambiwalencja, którą budzi trójmiejski sport? Skoro jest tak źle, to skąd liczne medale, a skoro jest tak dobrze, to skąd finansowe "zadyszki" lub nawet gorzej (vide Asseco Prokom)? Każdy przypadek ma swoją historię i wydaje się, że klasyczne schematy "nie ma sukcesów - nie ma kasy" i "nie ma kasy - nie ma sukcesów" są obecnie zbyt dużym uproszczeniem.
Pierwszemu zaprzecza Atom Trefl, który jeszcze w 2010 roku występował w I lidze, by po odkupieniu licencji na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej od PTPS Piła w ciągu zaledwie sezonu stać się czołowym polskim zespołem. Z drugiej strony mamy Asseco Prokom, w który pieniądze latami pompował Ryszard Krauze. Obecnie gdyński zespół nie dominuje w krajowych rozgrywkach tak jak przyzwyczaił do tego swoich kibiców, ale nadal jest liderem TBL.
Przykład koszykarzy uczy, że nawet taka potęga może runąć w mgnieniu oka, gdy oparta jest tylko na jednej, nawet jeśli masywnej "nodze". Sport to dzisiaj biznes jak każdy inny, a w dobie kryzysu nawet najwięksi zapaleńcy nie mogą w nieskończoność finansować go z własnych kieszeni. Z kolei zawodnikom szacunek fanów za przywiązanie do barw nie zastąpi regularnych wypłat. Trójmiasto nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.
W sportach ligowych solidny zespół można zbudować bez płacenia kosmicznych kontraktów inwestując w pracę u podstaw. Czekając na jej efekty trzeba być jednak cierpliwym, a i największy urodzaj lokalnych talentów nie oznacza, że na bazie wychowanków powstanie drużyna, która będzie rywalizować o najwyższe cele. Dla wszystkich pieniędzy jednak nie wystarczy i być może to właśnie liczebność trójmiejskich drużyn jest jednym z powodów tego, że Asseco Prokom jest (był?) ostatnim zespołem, który w krajowej czołówce utrzymał się przez więcej niż dwa, trzy sezony.
Opinie (35) 7 zablokowanych
-
2013-03-16 13:08
(2)
Praktycznie każda dyscyplina w kryzysie, a drużyny słabsze niż jeszcze przed rokiem.
Przykłady od ekstremalnych, jak hokej, czy teraz kosz, po obniżenie poziomu sportowego jak siatkarki, po dryfowanie w średniości jak Lechia.- 7 1
-
2013-03-16 13:31
spojrzyj na tabelę (1)
czy to jeszcze średniość...
- 1 2
-
2013-03-17 07:40
jest
niestety jest
- 1 0
-
2013-03-17 07:08
Panie Sumowski
Ten sport w polskim wydaniu to żaden biznes....nie ma w Polsce klubu, który przynosiłby zyski, a to przecież jest podstawą każdego biznesu.
W Polsce tylko się dokłada do interesu. A kto dokłada? Samorządy, spółki Skarbu Państwa, prywatni inwestorzy. Gdy koniunktura się kończy, kończy się także kurek z pieniędzmi, kończy pomysł na dalszą działalność i wychodzi brak biznesplanu. Zero inwestycji w młodzież, życie ponad stan, myślenie jakośto będzie. Ale czemu się dziwić, jak w tym kraju edukuje się miliony specjalistów ds zarządzania, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia.
To nie Krauze, nie Lotos są winni obecnego stanu rzeczy....to słabość kadry, która nieumiejętnie zarządza klubem....- 3 0
-
2013-03-16 22:48
przyczyna jest taka ze Gdynia odwraca sie od morza
dla przykładu artykuł o bzdurach i popierdulkach
- 2 2
-
2013-03-16 21:53
diagnoza jest prosta
POlitycy powsadzali swoich klakierów do klubów jako odwdzięczenie się za wierną służbę. W ostatnich kilku latach udało się wprowadzić w narodzie amok pod hasłem pieniędzy unijnych i ełro koko spoko, przez co można było s**** pieniążkami na lewo i na prawo (czytaj: przepłacać na sport i wyprowadzać na lewo). Do tego oczywiście najlepsze były spółki z udziałem skarbu państwa gdzie też siedzieli "swoi ludzie". Sponsoring z udziałem pieniędzy podatnika kwitł a dzięki temu kluby z wiernymi prezesami jakoś funkcjonowały, opinia publiczna była w amoku a nieliczni sceptycy z założenia nazywani byli "oszołomami"
Ale bańka prysnęła i spod dywanu wychodzi to co zostało zamiecione.
to nie jest tylko problem trójmiejskiego sportu ale ogólnie polskiego- 3 0
-
2013-03-16 20:21
Jaka rysa- to totalna zapaść sportu i nie tylko (1)
Uczelnia AWFiS - zadłuzona,kluby ledwo wiązą koniec z końcem.Sponsorzy - np Lotos Energia -ograniczaja dotacje na sport>Sponsor kadry kosza i APG wycofuje się.Może i dobrze skończy sie angażowanie zagranicznych zawodników. Młodzi Polacy - jeśłi nie wyjadą bedąuprawiać sport ale amatorski.
- 6 1
-
2013-03-16 20:31
a ministra chce rozwijać sport dziecięcy i młodzieżowy poprzez zabieranie dotacji na wszystkie dyscypliny, jednym mniej a drugim bardziej zabiera!Mucha grabarzem POLSKIEGO SPORTU!PO niszczy wszystko jak leci, służbę zdrowia,oświatę,teraz sport!i nie mam 80 lat i nie jestem ciemny jak próbują wmówić POwcy. Ludzie niedługo się obudzą i nie będą już głosować za tymi, którzy tyle nam obiecali!co z tych obietnic nam zostało!?
- 3 2
-
2013-03-16 19:44
Kradzione nie tuczy!!!
- 4 1
-
2013-03-16 13:29
Jak w żużlu ma być dobrze jeśli właściciel salonu motocyklowego, który splajtował... (3)
został prezesem Wybrzeża a ten mianował swojego wspólnika ( brat Andrzeja) dyrektorem merketingu!!!
Chańba!
Nepotyzm!- 21 1
-
2013-03-16 19:38
Doprowadzić taki samograj jak salon motocyklowy Yamahy do bankructwa
to tylko GRUBY z CHUDYM umieli
Współczuję kibicom żużla.....- 5 0
-
2013-03-16 13:57
rzeczywiście "chańba", tylko jeśli chodzi o ortografię
- 3 0
-
2013-03-16 13:51
Polny wam się nie podobał, to teraz macie.
- 3 1
-
2013-03-16 17:03
wierzyc sie nie chce
najlepszy płatnik kasy POskompil na koszykówke ??? Koniec swiata !
- 1 1
-
2013-03-16 16:28
Te zespoły/kluby nie mają podstaw biznesowych (1)
Nie buduje się klubu na jednym tylko właścicielu. Biznesowo to są nie kluby, a projekty. Widzimisię.
Poza tym, jeden człowiek nie może inwestować w kilka klubów. Wystarczy że Krauze wpadł w dołek to kluby przez niego finansowane również.
Właściwie mnie to cieszy, bo to pokazuje, że to nie są normalne kluby... tylko jakieś wydmuszki. Sztuczne twory.- 6 3
-
2013-03-16 16:43
Jaki klub w Polsce jest wg Ciebie normalny?
- 3 0
-
2013-03-16 16:14
w Gdańsku bez znajomości nie dostaniesz nawet złotówki, nie liczy się nic tylko mocne plecy urzędników!Układy,układziki a sport niedługo padnie!brawo Budyń i jego świta!
- 9 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.