• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rysa na trójmiejskim sporcie ligowym

Rafał Sumowski
16 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Asseco Prokom przez lata dominował w koszykarskich rozgrywkach. Obecnie mistrzowski zespół, choć prowadzi w Tauron Basket Lidze, jest o krok od rozpadu. To dlatego, że z finansowania klubu zrezygnował Ryszard Krauze. Asseco Prokom przez lata dominował w koszykarskich rozgrywkach. Obecnie mistrzowski zespół, choć prowadzi w Tauron Basket Lidze, jest o krok od rozpadu. To dlatego, że z finansowania klubu zrezygnował Ryszard Krauze.

Wycofanie się ze sponsoringu koszykówki przez Ryszarda Krauze i trudności finansowe Asseco Prokomu Gdynia to na pewno koniec pewnej epoki. Kibice "etatowych" mistrzów Polski i absolutnie najlepszego polskiego ligowca ostatnich lat drżą o to, czy ich drużyna dokończy sezon. Czy to czas, aby bić na alarm? A może dowodzi to tylko, że trójmiejski sport, mimo licznych sukcesów, rządzi się takimi samymi prawami, jak ten w pozostałych polskich ośrodkach?



Co jest powodem trudności, z jakimi mierzy się trójmiejski sport ligowy?

Tylko w minionym roku kluby z Gdańska, Gdyni i Sopotu w seniorskich rozgrywkach wywalczyły łącznie osiem tytułów za mistrzostwa Polski w sześciu różnych dyscyplinach. Dzięki tym sukcesom najlepsi w Trójmieście mogą obecnie liczyć na setki tysięcy złotych (a nawet więcej) dotacji z miejskich kas.

Co cieszy, za sukcesami "dorosłych" sportowców, idą również udane występy ich następców, by z tych ostatnich wspomnieć chociażby dominację młodych szczypiornistek z Gdańska i Gdyni, które na początku marca sięgnęły po złote i srebrne medale krajowego czempionatu juniorek czy ubiegłoroczne sukcesy koszykarzy i koszykarek GTK Gdynia, którzy medale wywalczyli aż w pięciu różnych kategoriach wiekowych. Na tym pięknym obrazku jest jednak kilka niepokojących rys, by nie powiedzieć pęknięć i to w wydawałoby się, najsilniejszych w Trójmieście ligowych dyscyplinach.

Deklarująca całkiem niedawno walkę o europejskie puchary, piłkarska Lechia Gdańsk w minionym sezonie niemal w ostatniej chwili zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie, a długi klubu liczone są w milionach złotych. Druga piłkarska "firma", czyli Arka Gdynia już drugi sezon tkwi w drugiej klasie rozgrywkowej, a po tym, gdy latem ubiegłego roku jej budżet zmniejszono o połowę, stało się jasne, że na awans do elity kibice żółto-niebieskich prawdopodobnie poczekają jeszcze przynajmniej rok.

Nie najlepiej wiedzie się również gdańskim żużlowcom. Wybrzeże po raz drugi w ciągu czterech lat spadło z ekstraligi. Choć dotychczasowy zarząd w dalszym ciągu znajdował poparcie we władzach miasta, w dużej mierze na skutek nacisków kibiców ogłoszono konkurs, po którym doszło do zmiany u sterów. Nowi włodarze na "dzień dobry" musieli jednak uporać się z wynoszącym blisko milion złotych zadłużeniem (część z niego wciąż pozostaje kwestią sporu z jednym z byłych zawodników), co mocno opóźniło pozyskiwanie nowych partnerów. Na domiar złego ze wspierania seniorskiego zespołu wycofał się dotychczasowy strategiczny sponsor, Grupa Lotos SA.

Gdańscy żużlowcy niemal nieustannie lawirują pomiędzy ekstraligą a jej zapleczem. Główny sponsor, czyli Grupa Lotos, w końcu stracił cierpliwość. Bez jego wsparcia złożenie budżetu nie jest łatwym zadaniem. Gdańscy żużlowcy niemal nieustannie lawirują pomiędzy ekstraligą a jej zapleczem. Główny sponsor, czyli Grupa Lotos, w końcu stracił cierpliwość. Bez jego wsparcia złożenie budżetu nie jest łatwym zadaniem.
Tym samym "czarny sport" podzielił los gdyńskich koszykarek, które w odróżnieniu od żużlowców przez lata odnosiły sukcesy i to nie tylko na polskich, ale i na międzynarodowych arenach. Im Lotos również odciął dopływ gotówki. Choć klub znalazł nowego sponsora tytularnego, walka o czołowe lokaty w kobiecej ekstraklasie, a tym bardziej udział w rozgrywkach europejskich, pozostają jedynie wspomnieniem.

O tym, że finansowe problemy dotyczą nie tylko tych, którym nie sprzyja sportowa passa, aktualnie przekonują się również kibice Asseco Prokomu Gdynia. Zespół "etatowych" mistrzów Polski (licząc okres przed przenosinami z Sopotu do Gdyni zdobywali złoto dziewięć razy z rzędu) choć znajduje się obecnie na pierwszym miejscu w tabeli Tauron Basket Ligi, jest o krok od rozpadu. Gdy po wielu latach z finansowania zespołu wycofał się Ryszard Krauze, klub oficjalnie zapewnił kibiców, iż nie ma zagrożenia dla jego stabilności finansowej. Tymczasem zawodnikom zaproponowano drastyczne obniżki kontraktów i wygląda na to, że lada dzień zmienią oni pracodawców.

Oszukani czują się kibice, którzy napisali list otwarty do prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka oraz prezesa koszykarskiego klubu, a zarazem wiceprezesa firmy Asseco Poland Przemysława Sęczkowskiego. Wygląda jednak na to, że zanim otrzymają jakiekolwiek wyjaśnienia, połowa ich idoli przeniesie się do innych klubów, a szansa na obronę mistrzowskiego tytułu oddali się bezpowrotnie.

Problemy z płynnością finansową mieli także koszykarscy wicemistrzowie kraju - Trefl Sopot. Z powodu opóźnień w wypłatach, zespół opuścił Przemysław Zamojski, który odszedł do... Gdyni i najprawdopodobniej wkrótce po raz drugi zmieni barwy klubowe w trakcie sezonu.

Z mistrzowskiego zespołu Atomu Trefla w składzie pozostały tylko dwie zawodniczki, ale nawet w oszczędniejszym wariancie sopocianki to wciąż krajowa czołówka. Z mistrzowskiego zespołu Atomu Trefla w składzie pozostały tylko dwie zawodniczki, ale nawet w oszczędniejszym wariancie sopocianki to wciąż krajowa czołówka.
"Kurek" z pieniędzmi przykręcono także siatkarkom Atomu Trefla Sopot wkrótce po zdobyciu tytułu najlepszej drużyny w kraju. O ile rozstanie z trenerem Alessandro Chiappinim dziwić nie mogło (otrzymał lukratywną ofertę z Azerbejdżanu), o tyle wymiana niemal całego mistrzowskiego składu już tak. Przed zespołem "zbudowanym na miarę możliwości finansowych" za cel postawiono wyjście z grupy w Lidze Mistrzyń oraz obronę tytułu. Ta pierwsza sztuka już im się udała (sopocianki odpadły w pierwszej rundzie play-off przegrywając z VakifBankiem Stambuł), a w Orlen Lidze sezon zasadniczy zakończyły na czwartym miejscu.

Obecnie klubem kierują wiceprezesi Roman Szczepan KniterBolesław Formela po tym, gdy rezygnację z funkcji prezesa złożył powołany na nią w grudniu Tomasz Słodkowski, który... zamierza zmienić pracę. Fotel prezesa w sopockim klubie musi być niezbyt wygodny, gdyż jego poprzednik Konrad Piechocki opuścił Atom Trefl by skupić się na prezesurze w występującej w Plus Lidze PGE Skrze Bełchatów. W odróżnieniu jednak od gdyńskich koszykarek i koszykarzy czy gdańskich żużlowców, "Atomówki" mają wciąż ważną umowę z głównym sponsorem - Polską Grupą Energetyczną. Kontrakt, z którego wpływy szacuje się nawet na ok. 6 milionów złotych rocznie, jest ważny jeszcze przez dwa kolejne sezony.

Z czego wynika ambiwalencja, którą budzi trójmiejski sport? Skoro jest tak źle, to skąd liczne medale, a skoro jest tak dobrze, to skąd finansowe "zadyszki" lub nawet gorzej (vide Asseco Prokom)? Każdy przypadek ma swoją historię i wydaje się, że klasyczne schematy "nie ma sukcesów - nie ma kasy" i "nie ma kasy - nie ma sukcesów" są obecnie zbyt dużym uproszczeniem.

Pierwszemu zaprzecza Atom Trefl, który jeszcze w 2010 roku występował w I lidze, by po odkupieniu licencji na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej od PTPS Piła w ciągu zaledwie sezonu stać się czołowym polskim zespołem. Z drugiej strony mamy Asseco Prokom, w który pieniądze latami pompował Ryszard Krauze. Obecnie gdyński zespół nie dominuje w krajowych rozgrywkach tak jak przyzwyczaił do tego swoich kibiców, ale nadal jest liderem TBL.

Przykład koszykarzy uczy, że nawet taka potęga może runąć w mgnieniu oka, gdy oparta jest tylko na jednej, nawet jeśli masywnej "nodze". Sport to dzisiaj biznes jak każdy inny, a w dobie kryzysu nawet najwięksi zapaleńcy nie mogą w nieskończoność finansować go z własnych kieszeni. Z kolei zawodnikom szacunek fanów za przywiązanie do barw nie zastąpi regularnych wypłat. Trójmiasto nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.

W sportach ligowych solidny zespół można zbudować bez płacenia kosmicznych kontraktów inwestując w pracę u podstaw. Czekając na jej efekty trzeba być jednak cierpliwym, a i największy urodzaj lokalnych talentów nie oznacza, że na bazie wychowanków powstanie drużyna, która będzie rywalizować o najwyższe cele. Dla wszystkich pieniędzy jednak nie wystarczy i być może to właśnie liczebność trójmiejskich drużyn jest jednym z powodów tego, że Asseco Prokom jest (był?) ostatnim zespołem, który w krajowej czołówce utrzymał się przez więcej niż dwa, trzy sezony.

Opinie (35) 7 zablokowanych

  • (2)

    Praktycznie każda dyscyplina w kryzysie, a drużyny słabsze niż jeszcze przed rokiem.
    Przykłady od ekstremalnych, jak hokej, czy teraz kosz, po obniżenie poziomu sportowego jak siatkarki, po dryfowanie w średniości jak Lechia.

    • 7 1

    • spojrzyj na tabelę (1)

      czy to jeszcze średniość...

      • 1 2

      • jest

        niestety jest

        • 1 0

  • Panie Sumowski

    Ten sport w polskim wydaniu to żaden biznes....nie ma w Polsce klubu, który przynosiłby zyski, a to przecież jest podstawą każdego biznesu.

    W Polsce tylko się dokłada do interesu. A kto dokłada? Samorządy, spółki Skarbu Państwa, prywatni inwestorzy. Gdy koniunktura się kończy, kończy się także kurek z pieniędzmi, kończy pomysł na dalszą działalność i wychodzi brak biznesplanu. Zero inwestycji w młodzież, życie ponad stan, myślenie jakośto będzie. Ale czemu się dziwić, jak w tym kraju edukuje się miliony specjalistów ds zarządzania, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia.

    To nie Krauze, nie Lotos są winni obecnego stanu rzeczy....to słabość kadry, która nieumiejętnie zarządza klubem....

    • 3 0

  • przyczyna jest taka ze Gdynia odwraca sie od morza

    dla przykładu artykuł o bzdurach i popierdulkach

    • 2 2

  • diagnoza jest prosta

    POlitycy powsadzali swoich klakierów do klubów jako odwdzięczenie się za wierną służbę. W ostatnich kilku latach udało się wprowadzić w narodzie amok pod hasłem pieniędzy unijnych i ełro koko spoko, przez co można było s**** pieniążkami na lewo i na prawo (czytaj: przepłacać na sport i wyprowadzać na lewo). Do tego oczywiście najlepsze były spółki z udziałem skarbu państwa gdzie też siedzieli "swoi ludzie". Sponsoring z udziałem pieniędzy podatnika kwitł a dzięki temu kluby z wiernymi prezesami jakoś funkcjonowały, opinia publiczna była w amoku a nieliczni sceptycy z założenia nazywani byli "oszołomami"

    Ale bańka prysnęła i spod dywanu wychodzi to co zostało zamiecione.



    to nie jest tylko problem trójmiejskiego sportu ale ogólnie polskiego

    • 3 0

  • Jaka rysa- to totalna zapaść sportu i nie tylko (1)

    Uczelnia AWFiS - zadłuzona,kluby ledwo wiązą koniec z końcem.Sponsorzy - np Lotos Energia -ograniczaja dotacje na sport>Sponsor kadry kosza i APG wycofuje się.Może i dobrze skończy sie angażowanie zagranicznych zawodników. Młodzi Polacy - jeśłi nie wyjadą bedąuprawiać sport ale amatorski.

    • 6 1

    • a ministra chce rozwijać sport dziecięcy i młodzieżowy poprzez zabieranie dotacji na wszystkie dyscypliny, jednym mniej a drugim bardziej zabiera!Mucha grabarzem POLSKIEGO SPORTU!PO niszczy wszystko jak leci, służbę zdrowia,oświatę,teraz sport!i nie mam 80 lat i nie jestem ciemny jak próbują wmówić POwcy. Ludzie niedługo się obudzą i nie będą już głosować za tymi, którzy tyle nam obiecali!co z tych obietnic nam zostało!?

      • 3 2

  • Kradzione nie tuczy!!!

    • 4 1

  • Jak w żużlu ma być dobrze jeśli właściciel salonu motocyklowego, który splajtował... (3)

    został prezesem Wybrzeża a ten mianował swojego wspólnika ( brat Andrzeja) dyrektorem merketingu!!!
    Chańba!
    Nepotyzm!

    • 21 1

    • Doprowadzić taki samograj jak salon motocyklowy Yamahy do bankructwa

      to tylko GRUBY z CHUDYM umieli

      Współczuję kibicom żużla.....

      • 5 0

    • rzeczywiście "chańba", tylko jeśli chodzi o ortografię

      • 3 0

    • Polny wam się nie podobał, to teraz macie.

      • 3 1

  • wierzyc sie nie chce

    najlepszy płatnik kasy POskompil na koszykówke ??? Koniec swiata !

    • 1 1

  • Te zespoły/kluby nie mają podstaw biznesowych (1)

    Nie buduje się klubu na jednym tylko właścicielu. Biznesowo to są nie kluby, a projekty. Widzimisię.
    Poza tym, jeden człowiek nie może inwestować w kilka klubów. Wystarczy że Krauze wpadł w dołek to kluby przez niego finansowane również.

    Właściwie mnie to cieszy, bo to pokazuje, że to nie są normalne kluby... tylko jakieś wydmuszki. Sztuczne twory.

    • 6 3

    • Jaki klub w Polsce jest wg Ciebie normalny?

      • 3 0

  • w Gdańsku bez znajomości nie dostaniesz nawet złotówki, nie liczy się nic tylko mocne plecy urzędników!Układy,układziki a sport niedługo padnie!brawo Budyń i jego świta!

    • 9 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane