Marta Domachowska jest jedyną Polką, której udało się awansować do ćwierćfinału turnieju tenisowego Gdynia Cup z cyklu ITF Women Circuit, rozgrywanego na kortach Arki (w puli 10 tysięcy dolarów). W swym drugim meczu 16-letnia zawodniczka pokonała Litwinkę Linę Stanciute 7:5, 6:1. W ćwierćfinale warszawianka (nr 8) zmierzy się z Ukrainką Oleną Antypiną (nr 2). Początek gier dziś o 12.00.
Jak tak dalej pójdzie, to
Domachowska wyjedzie znad morza z hebanowym zabarwieniem skóry. Urodziwa blondynka już teraz może się poszczycić południową opalenizną. Traf chce, że podczas jej spotkań żar leje się z nieba. Tak było także podczas 80-minutowego pojedynku z
Liną Stanciute, która do turnieju głównego doszła z kwalifikacji. W pierwszym secie wyrównana walka trwała do stanu 5:5. Wreszcie potężne forhendy Polki zaczęły osiągać cel. -
Słońce na pewno mi nie przeszkadzało. Kocham grać w słońcu. Nie lubię natomiast bezczynnie się opalać - twierdzi tenisistka z Podkowy Leśnej.
W drugiej partii rywalce z Litwy, rówieśniczce Polki, wyraźnie zabrakło sił. Wicemistrzyni naszego kraju straciła zaledwie jednego gema. Nadzieja polskiego tenisa wygrała ze Stanciute drugi z trzech pojedynków.
- Dopiero po meczu przypomniano mi, kiedy i w jakich okolicznościach z nią wcześniej przegrałam. Myślę, że dobrze się stało, iż o tym nie pamiętałam przed meczem - twierdzi zwyciężczyni.
Ćwierćfinałową rywalką naszej reprezentantki będzie Ukrainka
Olena Antypina. 24-letnia kijowianka przechodzi kolejne przeszkody jak burza. W pierwszej rundzie naszej
Aleksandrze Kujawskiej oddała ledwie jednego gema.
- Wiem o tym, ale to mnie nie przeraża. Antypiny nawet nie widziałam w akcji. Zrobię to, co robię zawsze. Wyjdę na kort i zagram - twierdzi Domachowska.
Nie powiodło się
Magdalenie Tokarskiej. W meczu z Czeszką
Ivetą Gerlovą, przegranym 2:6, 2:6, kort nr 2 dla zawodniczki SKT Prokom Sopot nie był szczęśliwy, jak miało to miejsce podczas jej pierwszego występu (sensacyjne 6:4, 6:1 z Lenką Tvaroskovą, nr 1). Grająca z dziką kartą Polka jedynie w pierwszym secie prowadziła 1:0 i 2:1. Później na korcie rządziła Gerlova (nr 584 WTA).
- Mecz był bardziej wyrównany niż wskazuje na to wynik. Czeszka wygrała jednak zasłużenie, głównie dzięki większemu doświadczeniu - tłumaczy 17-letnia Tokarska.
Z turniejem pożegnała się także
Zuzana Zemenova (nr 4). Słowaczka uległa
Delii Sescioreanu 6:1, 5:7, 5:7. Po wygranym pierwszym secie w rekordowym czasie 18 minut wydawało się, że Zemenova nie powinna mieć problemów z potężnie zbudowaną Rumunką (ponad 180 cm wzrostu). Tym bardziej, że w drugiej partii prowadziła 5:4. Nie udało się. Uległa rywalce po ponad trzech godzinach walki w słońcu.
- Większość meczów ćwierćfinałowych była wyrównana. Z reguły są to młode dziewczyny, dopiero walczące o przepustki na tenisowe salony. Umieją jednak już dużo - mówi
Anna Wagner, sędzia główny imprezy.
Druga runda.
Iveta Gerlova (Czechy) - Magdalena Tokarska (WC) 6:2, 6:2, Delia Sescioreanu (Rumunia) - Zuzana Zemenova (Słowacja, 4) 1:6, 7:5, 7:5, Dominika Nociarova (Słowacja) - Waleria Bondarenko (Ukraina) 6:1, 6:1, Jana Macurova (Czechy, 6) - Martina Babakova (Słowacja) 6:2, 6:4, Irina Kotkina (Rosja, Q) - Anna Erikson (Szwecja) 6:4, 7:5, Marta Domachowska (8) - Lina Stanciute (Litwa Q) 7:5, 6:1, Olena Antypina (Ukraina, 2) - Natalia Bogdanowa (Ukraina) 6:1, 6:4.