- Gomel, niegdyś polskie miasto, to drugi co do wielkości ośrodek na Białorusi. Leży 1200 km od Gdańska - opowiada Henryk Zabrocki, drugi trener Stoczniowca. - Miejscowy klub organizował turniej z obsadą międzynarodową po raz pierwszy i przyznam, że chcielibyśmy tam wrócić. Profesjonalizm gospodarzy zrobił na nas duże wrażenie. Nowiutka hala na 3000 miejsc, ogromne zainteresowanie kibiców, transmisje telewizyjne, dobry hotel. W sensie sportowym otrzymaliśmy to, o co nam chodziło. Wymagający rywale, prezentujący styl, do którego zmierza się na całym świecie - szybkość razy siła, przekraczasz czerwoną linię i wrzucasz krążek do tercji przeciwnika, gdzie trwa prawdziwa gonitwa. Cztery formacje są niezbędne, a zmiany muszą być krótkie. Tak trzeba grać...
Nasz zespół chciał udowodnić, że nie zaproszono go na kredyt i mimo faktu, iż nie pozbył się roli outsidera, z pewnością zrobił sobie dobrą reklamę. - Właśnie z myślą o tym nie eksperymentowaliśmy z pozycją bramkarza - zdradził pan Henryk. - Bronił tylko w Wawrzkiewicz i robił to rewelacyjnie. Pietrzak i Jakubowski zaliczyli po dwa mecze w roli rezerwowych.
Skromne porażki dowodzą, że "Wacha" faktycznie pokazał klasę. W dwóch spotkaniach otrzymał kryształy, nagrody dla najlepszego w drużynie. Zaczęło się od 1:3 z Metalurgiem Liepaja, zwycięzcą całego turnieju, a trzeba zaznaczyć, że Łotysze zdobyli ostatnią bramkę, gdy trener Pysz wycofał golkipera. Następnie było 1:2 z Sokołem Kijów, 3:3 ze Spartakiem Sankt Petersburg (nasi przegrywali już 0:3) i wreszcie 1:2 z HK Gomel. - W barwach gospodarzy spotkaliśmy kilku starych znajomych. Drugą bramkę wbił nam Potapow po asyście Raszczyńskiego, ich kapitanem był Andrijewski, a grał jeszcze Rymsza. Kibice pewnie pamiętają, że cała czwórka broniła niegdyś naszych barw.
Przez skład "stoczni" przewinęło się 21 zawodników z pola, nie było tylko młodego Dibelki, który musiał wyjechać w rodzinne strony. Zabrocki powstrzymał się od indywidualnych laurek. Jedyne, na co narzekał, to nieskuteczność. - Nad tym elementem musimy popracować. Dlatego zależy nam na jak największej liczbie sparingów. Zakontraktowaliśmy już dwumecz z odradzającym się Toruniem, ale chyba nie dojdzie do skutku planowany w naszej hali turniej. Szukamy więc dalej chętnych do gry.
Cztery z sześciu bramek zdobyli w Gomelu członkowie trzeciego ataku: Juraszek 2, Kiedewicz 1, Szarieton 1. Dwaj ostatni otrzymywali również pozostałe kryształy dla najlepszych w drużynie. Po jednym trafieniu dołożyli Justka i Myszka (drugi atak tworzył jeszcze Bagiński), czyli wychodzi, że rozczarowała pierwsza, uderzeniowa formacja - Proszkiewicz, A. Fraszko, Suchomski.
star.