W ten weekend, grami w Sosnowcu (piątek) i Oświęcimiu (niedziela), hokeiści Stoczniowca zakończą sesję wyjazdową. Akurat tylko trzy wymienione zespoły mają na koncie komplet sześciu punktów!
- Teoretycznie powinniśmy wygrać z Zagłębiem, a i z Unią można powalczyć, skoro we wtorek Katowice, które miały tyle kłopotów podczas przygotowań, potrafiły prowadzić z mistrzem Polski po pierwszej tercji 2:0 - mówi
Henryk Zabrocki, drugi trener gdańszczan. Jak zwykle, tryskający optymizmem.
Zagłębie, szósty zespół poprzedniej ligi, wystartowało rewelacyjnie, dwoma zwycięstwami nad największymi rywalami (7:2 w Katowicach i 4:1 z Tychami!). To niespodzianka, ponieważ w sierpniu
Mieczysław Nahunko, który prowadził "stocznię" w edycji 2000/01, narzekał, że jego podopieczni mają miesięczny poślizg w przygotowaniach. Ponoć zagłębiacy nadrabiali to jeżdżąc dużo na rolkach. Kadrowo team STH nie robi wrażenia, stracił kilku niezłych graczy (
Hub,
Sedlak,
G. Piekarski,
Marcińczak,
Morawiecki), w zamian postarał się o 33-letniego snajpera,
Wielocha. I tak znacznie młodszego od lidera formacji obronnej,
Cholewy (rocznik 1963). Sensacją może być zakontraktowanie
Karela Hornego, ale na razie Nahunko rozmawiał z nim tylko telefonicznie. Przypomnijmy, że w barwach Tychów czeski napastnik był największą gwiazdą sezonu 2001/02 (33 gole i 29 asyst). Zagłębie szuka naprędce prywatnego sponsora.
W pierwszych grach istotną rolę odegrali bardzo młodzi zawodnicy. Między słupkami stanął 19-letni
Blot z reprezentacji juniorów. W jego wieku są też
Kowalówka,
Zachariasz i
T. Bernat, który wbił Tychom gola. Zatem chyba możemy liczyć na sukces w Pałacu Zimowym. Rok temu nasz zespół lepiej radził sobie tam niźli z Zagłębiem w "Olivii".
Gdańszczanie do dzisiaj przebywali w Nowym Targu. Środę mieli wolną od łyżew, podglądali na treningu "szarotki", zarejestrowali rezygnację
Stanisława Małkowa, rozczarowanego klęską z Toruniem. Trener Zabrocki zabrał hokeistów na boisko piłkarskie. W trwającym 2x20 minut meczu "starzy" na "młodych" wygrali ci pierwsi 5:4.
- W nagrodę biegali po spotkaniu pięć minut krócej. Jakaś motywacja musi być - żartował pan Henryk.
A propos motywacji.
Jerzy Gotalski przyznał, iż regulamin premiowania jeszcze nie został ustalony.
- Nie było żadnych obietnic, ale dobre wyniki na pewno wynagrodzimy - oświadczył dyrektor klubu.
- Sukcesy są mobilizujące również dla działaczy. Liczyliśmy na mocne wejście w sezon. Wysoka pozycja w tabeli może ułatwić pozyskanie dodatkowych pieniędzy...Za futbolówką ganiało 18 zawodników. Oszczędzał się jedynie
Aleksander Myszka, narzekający na problemy ze stawem skokowym. Bez niego ucierpiałaby pierwsza formacja uderzeniowa (Olek ma już na koncie dwa trafienia) i większa odpowiedzialność spadłaby na drugi atak, zresztą już przyzwoicie operujący. Co prawda
Marek Moskal nie zdążył wpisać się na listę strzelców (trochę to niepokoi, bo i w czterech grach w Gomelu nie potrafił), ale ma już na koncie 4 asysty.
Andriej Raszczyński i
Adam Fraszko zdobyli po 2 gole. Postawa nestora zespołu jest zresztą... typowa. Poprzedni rok zaczął znakomicie, po 10 kolejkach miał 9 trafień, aby cały sezon zakończyć z dwunastoma. Oby teraz był bardziej systematyczny.
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
