- 1 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (35 opinii)
- 2 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (50 opinii)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (5 opinii)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Połączyli siły. Gdzie na mecz w Majówkę? (10 opinii)
Najnowszy artykuł o klubie AZS AWFiS Gdańsk
Udane kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. Żeglarstwo wypełniło plan
To było święto pomorskiej piłki ręcznej. Pełne trybuny, emocjonująca gra, kilka wielkich kreacji zawodniczych... Gdzieś w powietrzu unosił się duch klasycznych derbów, jakie w Gdańsku ponad sześdziesiąt razy o punkty w ekstraklasie rozgrywała Spójnia z Wybrzeżem. Od dwóch lat królami naszego regionu są szczypiorniści MMTS Kwidzyn. W sobotę AZS AWFiS Gdańsk po raz czwarty uznał wyższość lokalnego rywala. Tym razem w ogólnym rozrachunku był gorszy o trzy bramki, choć zaraz po zmianie stron miał w zapasie nawet cztery trafienia.Gdy mecz pań poprzedza ich grę, gdańscy szczypiorniści gromadzą się w sektorze na wysokości bramki od strony wjeścia do hali. Tym razem od kolegów odłączył się Michał Janusiewicz, który przesiadł się do obozu "wroga".
- Rozmawiałem głównie z Markiem Boneczką. Pośmialiśmy się, wymieniliśmy informacje w myśl zasady - co słychać. O meczu nie było ani słowa - przyznał rozgrywający, który do Gdańska przeniósł się z MMTS Kwidzyn. Po meczu zawodnicy mogli kontynuować rozmowę. Znaleźli się gronie sześciu szczypiornistów wylosowanych do kontroli antydopingowej.
- Przegraliśmy ten mecz w obronie - przyznał Janusiewicz. - Gra zaczęła się nam układać, gdy postawiliśmy się tak jak trzeba w... obronie - dodawał Marek Boneczko, który tego dnia był najskuteczniejszy na parkiecie (11 bramek).
Zawodnikom z pola trudniej było o zdobycze, bo w wysokiej formie byli obaj bramkarze - Grzegorz Sibiga i Adam Wolański. Bardziej efektownie bronił ten pierwszy.
- Zabrakło nam skuteczności, bo pozycje pod bramką rywali koledzy mieli. Ponadto nie było właściwej koncentracji w obronie. Wszyscy rwali do przodu i nie było komu zbierać odbitych piłek, które najczęściej padały łupem Boneczki bądź Mroczkowskiego - zauważa Sibiga.
Gdańszczanie przeważali na parkiecie nie tylko wówczas, gdy bardzo dobrze bronił bramkarz, ale również wtedy, gdy piłki do siatki raz po raz posyłał Bartłomiej Pepliński. Obaj byli zahartowani w derbach. Grywali w nich jeszcze w barwach Spójni.
- Każdy by chciał, by czasy gdańskich derbów wróciły. Ale dzisiaj to chyba nie doświadczenie z takich meczów było decydujące. Z Bartkiem należymy do najstarszych zawodników w zespole i zdajemy sobie sprawę, że w dużej mierze na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za wynik - dodaje Grzegorz Sibiga.
W szeregach przyjezdnych mało widoczny był najskuteczniejszy strzelec. Pod koniec pierwszej połowy Piotr Frelek znalazł się nawet na ławce rezerwowych. - Piłka ręczna to nie jest sport indywidualny. Jeden rzuci więcej, inny mniej, ale najważniejsze, by to wystarczyło do wygranej zespołu. Dzisiaj zwyciężył Kwidzyn. I cieszę się z tego. A że swoje bramki zdobyłem dopiero po przerwie... Pewnie dlatego, że w tej połowie dostałem ze trzy piłki więcej - wyjaśniał w oczekiwaniu na kontrolę antydopingową Frelek.
Tego dnia strzelecki ciężar w szeregach MMTS, poza Boneczkę spoczywał na barkach Macieja Mroczkowskiego. Rozgrywający miał 10 trafień.
- Uważam, że mój występ można ocenić pozytywnie. Dobrze, że wszystkiego nie przekreślił karny, którego rzucałem w końcówce. Całe szczęście, że zdążyłem złapać odbitą przez bramkarza piłkę. Wiedzieliśmy, że Gdańsk ma młody, ambitny zespół, który dużo biega. Trener Waszkiewicz zapewniał nas, że rywalom zabraknie sił około 45-50 minuty. I nie pomylił się - podkreśla popularny "Mroczek".
Zawodnik z numerem 6 był obok Daniela Urbanowicza i Daniela Żółtaka najpilniej obserwowanym przez Bogdana Wentę, trenera reprezentacji Polski. Chrzest w biało-czerwonych barwach przeszedł w grudniu podczas turnieju w Czechach. - Nie wiedziałem, że trener Wenta jest na trybunach. I bardzo dobrze, bo mógłbym się spalić psychicznie. O kadrze myślę tylko tak: jak będę dużo pracować i dobrze grał, to na pewno doczekam się kolejnego powołania - mówi Maciej Mroczkowski.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2005-02-01 18:26
TO BYŁY DERBY!
...matole!
- 0 0
-
2005-02-01 18:28
główczyński nagłówkował...
... i mu wyszło... hue hue hue
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.