Padający bez ustanku deszcz zburzył harmonogram wczorajszych gier 76. mistrzostw Polski w tenisie kobiet i mężczyzn na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego. W ciągu ośmiu godzin udało się zakończyć zaledwie trzy mecze turnieju głównego.
- Mistrzostwa Polski uważam za otwarte - Jacek Piętka, wiceprezes sopockiego klubu uroczyście rozpoczął rywalizację. Jednak po odbiciu kilku piłek zawodnicy chowali się pod parasolami. Zabawa w kotka i myszkę z deszczową aurą trwała do 16.00. Poziom irytacji organizatorów sięgnął zenitu. Gry postanowiono przenieść na halę. Nie zgodzili się na to gracze, którzy o halowe mistrzostwo Polski w Sopocie walczyli przecież w marcu.
W chwili oddawania gazety do druku trzeci set swego pojedynku rozgrywali
Paweł Diłaj (Lechia Gdańsk) i
Łukasz Kubot (WKT Wrocław, nr 2). Trzymaliśmy kciuki za naszego zawodnika, a ten od fotoreportera "Głosu" zażądał zdjęcia w zamian za zgodę na robienie fotek. Wiele ciekawych rzeczy miało miejsce także poza kortem.
Dariusz Lipka (SKT Sopot), ogrywając Jana Plewińskiego 6:3, 7:5 w ostatniej rundzie eliminacji, awansował do turnieju głównego. Pojedynek rozgrywany na korcie centralnym obserwował
Michał Gawłowski, jeszcze przed trzema tygodniami trener Lipki. Dziś "Gaweł" jest opiekunem między innymi utalentowanych 14-latków
Tomasza Krzyszkowskiego oraz
Pawła Głódkowskiego i pracuje w Arce Gdynia.
- Samo życie. Z Darkiem rozstaliśmy się w pokoju - mówi wielokrotny mistrz Polski.
- Będzie śmiesznie jak trafię na Darka w pierwszej rundzie.Po losowaniu kwalifikantów okazało się, że Gawłowski ma prorocze właściwości. Pojedynek 27-letniego mistrza z 15-letnim uczniem będzie jedną z pierwszych gier środy. Będzie to pierwszy oficjalny mecz tych zawodników.
- Nie daję mu większych szans - komentuje Gawłowski.
- Dzieli nas nie tylko dwanaście lat, ale i równie wielki bagaż doświadczeń. Być może za dwa lata Darek będzie mógł się pokusić o zwycięstwo ze mną. Uważam, że ma jeszcze czas na wygrywanie. Nie mam więc zamiaru dawać mu szans - wyjaśnia.
Po rozstaniu z Gawłowskim Lipka znalazł się pod skrzydłami
Leszka Bieńkowskiego, szkoleniowca pracującego w Sopockiej Akademii Tenisowej.
- Sparowaliśmy wiele razy na treningach, ale Michał chyba nigdy nie grał na poważnie. Ma przewagę w sile fizycznej, doświadczeniu, zna też moje słabe strony. Jednak nie czuję respektu - zapewnia nastolatek.
Do sopockiego pojedynku dojdzie także w turnieju pań. Grająca z drugim numerem
Anna Żarska zagra z
Magdaleną Tokarską.
- Niczego nie wolno przesądzać przed meczem - przestrzega Żarska, faworytka imprezy.
- Co tu dużo mowić, losowanie mogło być lepsze - twierdzi 16-letnia Tokarska.