Rozmowa z Henrykiem Klockiem, prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
- Nie miał pan w okręgu żadnego konkurenta. Jak pan to odbiera? Czy to oznaka dobrej oceny pana prezesury?
- Odbieram to jako pozytywną i dobrą ocenę poprzedniej kadencji. Na pewno nie było idealnie. Nie ma takiej osoby, bez względu na to, na jakim jest stanowisku, która ustrzegłaby się błędów. Najważniejsze jest, by te błędy były do skorygowania.
- Co dla pana oznacza wynik głosowania i prawie jednogłośny wybór?
- Jak już mówiłem, to dla mnie bardzo miłe, ale równocześnie zobowiązuje mnie do jeszcze cięższej pracy. Nie mogę sobie pozwolić na zejście poniżej pewnego poziomu.
- Podczas swojego wystąpienia przepraszał pan prezesa Listkiewicza za zbyt dużą nachalność. To chyba należy zaliczyć do zalet prezesa, który powinien walczyć za swój okręg?
- Nie chciałem zdenerwować przyjaciół, których mamy w centrali, i na wszelkich wypadek przeprosiłem. Po wystąpieniu prezesa Listkiewicza, który prosił nowe władze okręgu o dalszą nachalność, obiecałem mu, że tak będzie.
- Jako jedno z najważniejszych zadań wymienił pan poprawę bezpieczeństwa na stadionach. Czy ma pan już jakieś pomysły, jak to osiągnąć?
- Mogę podać przykład. Zwróciła się do nas policja, by skontaktować się z Lechią w sprawie wyjazdu kibiców na mecz do Janikowa. Unia miałaby przyznać sympatykom Lechii pewną pulę biletów. W klubie sporządzono by imienną listę. Ktoś z klubu odpowiadałby za kibiców w trakcie wyjazdu. To jeden ze sposobów poprawy bezpieczeństwa na stadionach. Jeśli kluby wystąpią o przesunięcie godziny meczu na wcześniejszą, by ułatwić kibicom Lechii powrót, to chętnie na to przystaniemy.
- W piłce młodzieżowej odnosimy sukcesy, zdobywamy medale mistrzostw Polski. Co trzeba zrobić, by ta młodzież grała nadal u nas, w naszych klkubach?
- Niestety nie ma gdzie zatrzymać tych najbardziej utalentowanych. Nie mają wzoru, nie mają gdzie się rozwijać. Brakuje obiektów, na których mogliby się szkolić. Na pewno byłoby łatwiej, gdyby były zespoły pierwszoligowe.
- Minister Giersz powiedział, że Pomorze powinno współorganizować mistrzostwa Europy w 2012 roku, o organizację, których chce wystąpić Polska...
- Jeśli będzie taka szansa, to na pewno wystąpimy z taką propozycją. Na razie nie mamy obiektów, na których można byłoby zorganizować mecz pierwszej lub drugiej reprezentacji. Możemy tylko gościć drużyny młodzieżowe. Powstają jednak obiekty, które będą spełniały odpowiednie warunki. Prezydent Adamowicz zapewnił mnie, że do 2010 roku w Gdańsku będzie stadion z prawdziwego zdarzenia.
- Czego pana nauczyła pierwsza kadencja?
- Po pierwsze, żeby każdemu i zawsze mówić prawdę, nawet jeśli jest on niedobra. Drugie to intergracja. Musimy działać dla dobra piłki razem, nie tylko na Pomorzu, ale w całej Polsce. Trzecią rzeczą, którą zapamiętam, jest to, że wszystkich trzeba traktować jednakowo. I tych z dużych miast i tych z wiosek.
- Jakie są pana marzenia? Jaką pomorską piłkę chciałby pan widzieć za cztery lata?
- Chciałbym, żeby Trójmiasto miało jedną drużynę w pierwszej lidze i jedną w drugiej. Chciałbym, żeby słupski zespół grał w drugiej lidze. Mamy drużyny młodzieżowe w czterech grupach. Marzy mi się, żeby każda chociaż raz wywalczyła złoto. Chciałbym, żeby kluby nie musiały błagać samorządów o pomoc. Żebyśmy mogli przyznawać licencje bez żadnych obaw.
- Dziekuję za rozmowę.
Tomasz Łunkiewicz
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
