• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bombardier na ratuszu

Tomasz Łunkiewicz
13 listopada 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
W Ratuszu Głównomiejskim w Gdańsku odbyła się uroczystość z okazji 80. urodzin Aleksego Antkiewicza, jednego z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego boksu.

Antkiewicz na trwałe zapisał się w annałach polskiego sportu. Był pierwszym powojennym medalistą igrzysk olimpijskich. W 1948 roku w Londynie wywalczył brązowy medal. Cztery lata później, po dość kontrowersyjnym werdykcie, przegrał walkę o złoto z Włochem Bolognesi. W 1953 roku zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, był pięciokrotnym mistrzem Polski. W karierze stoczył 250 walk, z których 17 przegrał tylko. Ze względu na styl walki zyskał przydomek "Bombardiera z Wybrzeża". Po zakończeniu kariery zawodniczej podjął się pracy trenerskiej, z równie znakomitymi wynikami. Jego wychowankowie wielokrotnie stawali na podium mistrzostw Europy. Byli wśród nich również medaliści olimpijscy.

Na uroczystość z okazji 80. urodzin "Bombardiera" przybyli m.in. przedstawiciele władz wojewódzkich oraz miejskich Gdańska i Słupska. Nie zabrakło również wychowanków Antkiewicza. - W tym momencie muszę powiedzieć, że czuję smutek - wyznał nam pan Aleksy. - Przybyło tu wielu moich znajomych, zawodników, których wychowałem i wyszkoliłem. Pamiętam czasy, kiedy wszyscy byliśmy młodzi. Teraz widać po nich wiek. Sam również nie jestem najlepszego zdrowia. To miłe, że tyle osób o mnie pamięta. Nie można jednak wracać do przeszłości. To, co było kiedyś, już nie wróci - dodał jubilat.

- Aleksy Antkiewicz jako szkoleniowiec był bardzo wymagający - przyznał Hubert Skrzypczak. - Był moim trenerem, gdy reprezentowałem barwy Wybrzeża. W ciągu tych lat przyswoiłem sobie jego styl. Obaj nie należeliśmy do wysokich zawodników, więc było mi łatwiej. Muszę przyznać, że trenowanie pod okiem takiego mistrza było bardzo mobilizujące. Staraliśmy się wypaść jak najlepiej, żeby go nie zawieść. Gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, nie czułem onieśmielenia, bo miałem już na swoim koncie sukcesy. Praca z Aleksym pozwoliła mi osiągnąć jeszcze większe laury. Dwadzieścia lat po jego sukcesie powtórzyłem to osiągnięcie i stanąłem na najniższym stopniu podium igrzysk olimpijskich - dodał brązowy medalista z Meksyku.

- Miałem to szczęście, że zaczynałem, gdy do Słupska przyszedł pan Aleksy - zauważył Kazimierz Adach. - Z jego osobą związane są najlepsze lata słupskiego boksu. Już po jego przyjściu zdobyłem złoty medal spartakiady. Potem przyszły kolejne sukcesy, aż do brązowego medalu na igrzyskach w Moskwie. Był nie tylko znakomitym trenerem, ale i wychowawcą. Dzięki niemu wielu zawodników ukończyło studia. Do dziś mamy bardzo dobry kontakt i co roku organizujemy urodziny pana Aleksego w Słupsku. W tym roku przyjechaliśmy do Gdańska, ale mam nadzieje, że kolejne ponownie będą w Słupsku - dodał medalista z Moskwy.
Głos WybrzeżaTomasz Łunkiewicz

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane