- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (48 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (34 opinie)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (4 opinie)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (13 opinii)
Wygrał Chmara, który wysokość 2,10 m pokonał w pierwszej próbie (jego rekord życiowy wynosi 2,17 m). Partyka, do którego należy rekord Polski (2,38 m) na pokonanie tej wysokości potrzebował aż trzech podejść. Po konkursie Chmara pocieszał konkurenta. - Daruję Arturowi przedkonkursowe przechwałki. Czuję się współzwycięzcą tego pojedynku. Gdybyśmy bowiem walczyli w skoku wzwyż, jako w konkurencji dziesięciobojowej, to otrzymalibyśmy po tyle samo punktów. Był remis - zapewniał.
Mimo to Partyka był zły na siebie. - Czuję się fatalnie. Ograł mnie kolega ważący 93 kilogramy. W trakcie kariery taka porażka byłaby nie do pomyślenia - stwierdził.
Rywalizacji przyglądał się Jacek Wszoła, mistrz olimpijski z Montrealu. - O, nie! Ja nie dołączę do kolegów. Chce pan, żebym się połamał? - pytał.
Ciekawa jest geneza tego zaskakującego zakładu. Pierwszego w historii polskiego sportu. Okazuje się, że jego inicjatorem był Chmara. - Wszystko zaczęło się przed rokiem. Byliśmy na plaży. Gdy Artur się rozebrał, to aż z wrażenia usiadłem na cztery litery. Nie poznałem go. Tak bardzo się otłuścił - opowiada nasz najlepszy dziesięcioboista. - Zakład został przybity w kafejce ośrodka w Spale. Następnego dnia o umowie wiedzieli już wszyscy - dodaje.
Partyka, który od dawna nie pokazywał się w konkursach przygotowywał się do rywalizacji przez cztery miesiące. W tym czasie zrzucił 10 kilogramów. - Nie odczułem tego. Wypadało po 2,5 kilograma mniej Partyki na miesiąc. Najbardziej przeżyłem rezygnację z mięska i pieczywa - opowiada wicemistrz olimpijski z Atlanty.
Zwycięzca konkursu otrzymał samochód, którego... jeszcze nie ma. Żadna z firm nie zdecydowała się ufundować auta. A wiadomo było, że samochód zostanie przeznaczony na szczytny cel. - Ofiaruje go firma Elite Cafe i Grupa Lekkoatletyczna Elite. Zasłonimy jednak markę auta, gdyż nie mamy zamiaru reklamować kogoś, kto nie chciał z nami współpracować - zapewnia Partyka.
Hazardziści zapewniają, że był to pierwszy i ostatni tego typu zakład. - To temat zamknięty. Teraz co najwyżej możemy powalczyć w szachach, albo w pływaniu synchronicznym - kończy już w znacznie lepszym humorze nasz najlepszy skoczek wzwyż w historii.
Opinie (1)
-
2002-08-06 18:16
Kocham Partykę!
Artur był zawsze moim idolem, zawsze ideałem. To jego nasladowałem jako młody skoczek wzwyż, to z nim współodczuwałem w czasie jego sukcesów i porażek. Kontuzja uniemożliwiła mi pójście jego śladem (HMP Juniorów Spała 1992 - złoto), ale na zawsze Artur Patyka pozostanie dla mnie wielkim skoczkiem, uosobieniem moich morzeń o karierze niespełnionej, i wielkim człowiekiem. Żałuję, Arturze, że nie jesteśmy przyjaciółmi
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.