Grzegorz Kacała otrzymał od zarządu
Ogniwa propozycję objęcia funkcji pierwszego trenera zespołu seniorów sopockich rugbistów. Najlepszy polski zawodnik ma czas na decyzję do najbliższego poniedziałku. Jeśli powie "nie", Michał Karwacki, dyrektor klubu przystąpi do rozważania innych wariantów.
- Wychodzimy z założenia, że Jarosław Hodura, jeśli otrzyma posadę trenera reprezentacji Polski juniorów, nie pogodzi tej pracy z prowadzeniem seniorów Ogniwa. Dlatego uprzedzając wypadki - nowy sezon już za niewiele ponad trzy tygodnie - przystąpiliśmy do poszukiwania wariantów zastępczych. Pierwszą propozycję skierowaliśmy do Grzegorza Kacały. W poniedziałek oczekujemy na odpowiedź. Jeśli będzie na "tak", to zechcemy poznać jego współpracowników. Myślę, że jest siedemdziesiąt procent szans, by Jarek Hodura w nowym rozdaniu był drugim trenerem - wyjaśnia dyrektor
Michał Karwacki.- Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony, gdyż takie typu informacje krążyły od kilku dni, ale ta propozycja wprawiła mnie w zakłopotanie. Chciałbym być fair wobec wszystkich, a w szczególności braci Hodurów. Dzisiaj powiedziałbym "raczej nie", ale jeszcze muszę to wszystko przemyśleć, wysłuchać opinii kolegów - przyznaje
Grzegorz Kacała.Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, główną kością niezgody nie jest kwestia, kto ma prowadzić zespół, gdyż już w minionym sezonie
Jarosław Hodura podkreślał, że na polu trenerskim ścisle współpracuje z bratem Sylwestrem i Kacałą, ale jaką drużynę i do jakich celów ma poprowadzić nowy szkoleniowiec. Zarząd klubu skłania się do metody małych kroków i cierpliwego budowania siły teamu w oparciu o własnych wychowanków, nawet licząc się z tym, że w najbliższym sezonie nastąpi małe tąpnięcie. W porównaniu ze składem, który w czerwcu zdobył brązowy medal, w lidze nie będą już grali bracia Hodurowie (17 sierpnia planowany jest w Sopocie ich mecz pożegnalny), Michał Adamczewski, a także posiłki z zagranicy, czyli Tomasz Przybyszewski i Przemysław Tubielewicz.
Kacała ma ambicje od razu grać o najwyższe cele, a zatem nie uśmiecha mu się pracować z osłabionym zespołem, ale chciałby, jeśli nie wzmocnić, to przynajmniej uzupełnić ubytki. Do III linii młyna, czyli tam, gdzie grał Sylwester, przymierza
Macieja Brażuka z Orkana Sochaczew, a w formacji ataku, którą opuści Jarosław, widziałby
Piotra Jurkowskiego (Budowlani Lublin). Obaj są reprezentantami Polski.