• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czarna środa

www.energa-gedania.pl
23 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Gdańskie drużyny siatkówki przegrały w środę wszystko z Poznaniem. Mężczyźni stracili szans na awans do I ligi. W piątym meczu play off ulegli na wyjeździe Inotelowi Poznań 0:3 (24:26, 17:25, 16:25). Natomiast żeńska drużyna pozostanie na trzecim miejscu w grupie pierwszej Pucharu Polski. Energa Gedania na własnym parkiecie nie sprostała AZS AWF Poznań 2:3 (19:25, 25:22, 25:23, 21:25, 13:15). Za dwa tygodnie gedanistki skończą rozgrywki rewanżowym pojedynkiem z akademiczkami na wyjeździe.


ENERGA GEDANIA: Kuczyńska, Drzewiczuk, Sołodkowicz, Reimus, Sawoczkina, Kruk, Siwka (libero) oraz Wiśniewska, Benderska, Tomsia.

AZS AWF: Pycia, Koczorewska, Gramyka, Nykiel, Ślusarz, Natanek, Sawicka (libero) oraz Żalińska.

Sędziowali: Maciejewski (Szczecin) i Kileński (Olsztyn).

W inauguracyjnym secie powtórzyła się historia z wtorku, z meczu z bydgoszczankami. Gedanistki miały olbrzymie kłopoty z przyjęciem zagrywki rywalek. Co prawda z 2:6 i 6:12 zdołały zbliżyć się na 14:15, ale jednym zrywem nie były w stanie odmieć kolei tego seta. Poległy po 19 minutach. W końcówce gry trener Leszek Milewski posadził na ławkę Dominikę Kuczyńską. Podstawowa środkowa bloku nie wróciła do gry już do końca pojedynku.

- Nie wiem, czy to jest zmiana na stałe, ale w tym meczu była konieczna. Dominika była smutna na boisku, nie ponawiała ataków - wyjaśniał gdański szkoleniowiec.

Karolina Wiśniewska wykorzystała swoją szansę. Nie tylko wywiązywała się na ogół z zdań typowych dla środkowych, ale ponadto wielkorotnie... rozgrywała piłki. - Tak ćwiczymy na treningach. Gdy rozgrywająca broni, to środkowa ma wystawić. Ze mnie trenerzy próbowali już zrobić rozgrywającą, chyba w drużynie kadetek, ale ostatecznie zrezygnowali. Tym bardziej teraz nie myślę o zmianie pozycji. Cieszę się tylko, że to co dzisiaj robiłam na parkiecie, jest pozytywnie oceniane - mówiła skromnie popularna "Wiśnia".

Drugi i trzeci set toczyły się niemal według identycznego scenariusza. Gdańszczanki szybko zdobywały wysokie prowadzenie, ale w końcówkach miały kłopoty. W drugiej części gry przewaga z 16:11 i 21:15 stopniała do 23:22. Dobrze, że wówczas z zagrywki pomyliła się Marta Natanek, której piłka była minimalnie za długo. Natomiast w ostatniej akcji poznańska libero nie zdołała przyjąć serwisu Emilii Reimus. W trzecim secie przyjezdne miały jeszcze większe straty, ale tym mocniej przycisnęły. Z 7:14
i 10:17 akademiczki po serii ataków Elżbiety Nykiel doszły na 23:24. Partię miejscowym uratował atak Aleksandry Kruk.

Gdy przygotowywaliśmy się do wygranej miejscowych 3:1, do bardziej zdecydowanej gry ruszyły poznanianki. Od wyniku 6:6 zaczęły dyktować warunki na parkiecie. Gedanistki próbowały odpowiadać zrywami, ale nie zastąpiły one równej formy. Udało się jedynie zbliżyć z 9:13 na 12:13, a potem jeszcze z 18:23 na 21:23. Przy tym ostatnim rezultacie sędziowie odgwizdali wątpliwe dotknięcie siatki Agnieszce Drzewiczuk, a do tie-breaka doprowadziła zbiciem z krótkiej Dominika Koczorewska.

W drugim meczu pucharowym przyszło zatem grać akademiczkom drugi pięciosetowy pojedynek. W Bydgoszczy przegrały, w Gdańsku wygrały. Czyżby to był jakiś trenerski zamysł? - Proszę nie żartować. Nie ukrywam, że utrzymanie w lidze jest dla nas ważniejsze niż puchar, ale niczego, nikomu nie oddamy za darmo. Za dwa tygodnie u siebie podejmiemy walkę z Centrostalem o pierwsze miejsce. W Gdańsku tym bardziej chcieliśmy wygrać, aby podtrzymać naszą dobrą passę. Grało nam się tym trudniej, gdyż w hali było dość ciemno. Stad tyle błędów w przyjęciu zagrywki - zapewniał Roman Murdza, szkoleniowiec poznanianek.

W decydującym secie gedanistkom jedynie dwukrotnie udało się osiągnąć remis (1:1, 2:2). Zmian stron boiska nastąpiło przy stracie gospodyń 4:8. Do walki Energa Gedania zrewała się, gdy była w beznadziejnej sytuacji. Od stanu 9:14 kolejno punktowały: Reimus, Anna Sołodkowicz, Nykiel po ataku w siatkę i Sołodkowicz. Także w ostatniej akcji po kolejnym bardzo dobrym serwisie Jany Sawoczkiny piłka wróciła na gdańską stronę. Szkoda, że atak Reimus był minimalnie niecelny. Tym samym gra dobiegła
końca po 110 minutach.

- Za słabo przyjmowaliśmy, sami graliśmy nierówno na serwisie. Wyszły nawyki z I ligi. Tam pojedyncze błędy niczym złym nie skutkują. Lepsze drużyny od razu potrafią to wykorzystać - ocenił trener Milewski.

Aktualna tabela w grupie pierwszej Pucharu Polski: 1. Centrostal 3-0 6 9:3, 2. AZS AWF 1-1 3 5:5, 3. Energa Gedania 0-3 3 3:9.

ENERGA GEDANIA TREFL: Szymanowski, Maroszek, Kosmol, Chełmiński, Smoktunowicz, Piaseczny, Rudziński (libero) oraz Głuszak, Michna.

To był bardzo podobny pojedynek, jak ten niedzielny w Gdańsku. O wszystkim decydował pierwszy set. Z tą tylko różnicą, że na własnym parkiecie Energa Gedania Trefl zdołała wyrównać stan rywalizacji na 2-2, a w Poznaniu przegrała mecz o wszystko. - Uczulałem chłopaków, że tak może być, że w pierwszym secie dać należy z siebie wszystko. I była szansa na sukces. Gospodarze rozpoczęli bardzo spięci. Prowadziliśmy jeszcze 23:21 - mówi Rafał Prus, trener gdańszczan.

W inauguracyjnej partii kilkakrotnie następowały zwroty akcji. Nasza drużyna prowadziła 6:2, ale w granicach dziesiątego punktu rywale ją doszli, a następnie przeszli. Przy 19:17 to Inotel cieszył się z przewagi. Od 20:20 rozpoczął się, niestety za krótki, okres dominacji przyjezdnych. - Wydawało się, że mamy już poznaniaków, gdyż zaczęli oddawać punkty po własnych błędach. Niestety, na 24:21 ataku nie skończył Maroszek, a przy 23:23 nie udało się zbicie Chełmińskiemu - dodaje szkoleniowiec gedanistów.

W drugim secie załamani gdańszczanie przegrywali już 3:8. Kolegów do walki poderwał jeszcze Bartosz Głuszak. Rezerwowy rozgrywający na tyle dobrze wystawiał piłki, że Energa Gedania Trefl zbliżyła się na 11:12 i miała piłkę w górę na wyrównanie. Ale zamiast remisu był kolejny punkt dla Inotela, który dodał im na tyle animuszu, że nie pozwolili się już do gonić. Podobnie było w ostatniej części gry. Goście walczyli jedynie do korzystnego dla siebie wyniku 5:2...

- Nie mieliśmy żadnego zawodnika, który wziąłby w Poznaniu na siebie ciężar gry. Inna sprawa, że tak naprawdę ten play off przegraliśmy już w sobotę, gdy oddaliśmy rywalom mecz u siebie - ocenia Rafał Prus. Przypomnijmy, że w podobnych okolicznościach gedaniści polegli przed rokiem. Wówczas nie dali rady Olimpii Sulęcin.

Inotel zagra w grupowym finale z Morzem Bałtyk Szczecin. Gdańszczanom pozostała walka o trzecie miejsce w grupie pierwszej II ligi z Gwardią Zielona Góra. Z tej pozycji nie można zdobyć awansu do I ligi. Drużyny zagrają systemem mecz i rewanż 4 i 11 marca.

- Już zrezygnowaliśmy z usług Maroszka, Szymanowskiego i Kosmola. W przyszłym sezonie muszę mieć wszystkich zawodników na miejscu w Gdańsku na każdym treningu - deklaruje trener Prus, którego przy podpisywaniu kontartu zapewniono, że jego misja w Gdańsku, bez względu na wynik, będzie dłuższa niż tylko do końca tych rozgrywek.

Przy odrobinie szczęścia Energa Gedania Trefl nie będzie musiała czekać na I-ligową szansę aż rok. Na ogół zawsze w przerwie letniej jakaś drużyna z powodu kłopotów finansowych rezygnuje z gry. Przy dobrej dyplomacji i zabezpieczeniu finansowym można wówczas powalczyć o przejęcie po niej miejsca w rozgrywkach...






www.energa-gedania.pl

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (31) 1 zablokowana

  • a gdzie są kolesie od męskiej siatkówki

    czyzby pili, teraz z rozpaczy. Już mogą smiało bo kapusty pojechały do W-wy

    • 0 0

  • Witam szanownego KIEROWNIKA ;o) doping był!!! a ze nie wszyscy chcieli dopingować dziewczyny to juz nie do mnie z tym.
    No fakt dziewczyna kończy AWF czy terminowo nie wiem, ale wiesz jak by dostała dobrą propzycje to nie wiem czy by sobie nie wziela dziekanki, i czy by nie wilała pokazać sie z dobrej strony w innym klubie? Z resztą nie jedna juz tak zrobiła i pewnie lepiej na tym wyszla, pozatym studia nie zajac nie uciekna

    • 0 0

  • Szymanowski sprzedał mecz.

    • 0 0

  • DROGI HELISIE

    Domino rzeczywiście powinna jak najszybciej skończyć studia, a chyba bardzo niewiele do tego brakuje. To już nieomal etap pracy dyplomowej. Wyjazd z Gdańska w tej sytuacji to nonsens.
    Co do gry, to aby wbijać gwoździe, wysoka zawodniczka musi dostawać odpowiednio wysoką piłkę. Wszak trudno atakować łokciem. Czyż nie? Wielu obserwatorów niejednokrotnie zwracało na to uwagę, a wśród nich byli znający się na siatkarskim rzemiośle. A tu cóż, ciągle zwycięża krasnoludowe rozgrywanie.

    • 0 0

  • do HELISA

    Kolego uzywasz argumetow typu: a u was biją murzynow.
    Pamiętaj o przyzwoitosci i badz obiektywny. Innaczej ludzie cie zdepcza w zyciu.

    • 0 0

  • rabarbar

    no i co 7 liga rabarbaru i tyle nie ma zawodniczek na 1 a i tyle

    • 0 0

  • było grubo!!

    • 0 0

  • turtles 2 przeprasza- skorupa się złamała i czekam za nową jeszcze raz sorry

    • 0 0

  • co za dzoecinada ... zolwiki ... muehehehe zalosne

    • 0 0

  • Droga alfo, jak zapewne wiesz kluby zmnienia sie na początku sezonu a nie gdy jest blizej do końca niż do początku, poza tym ta zawodniczka nie kończy studiów co roku i nie broni sie co roku ;op to raz dwa Domino nie jedno krotnie mija się z piłką co wzbudza śmiech na trybunach, a ludzie łapią się za głowy -domyśl się dlaczego?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane