- 1 Lechia w ekstraklasie już w sobotę? (98 opinii)
- 2 Jak bardzo Arka skomplikowała sobie życie? (107 opinii)
- 3 Czy Wybrzeże ma pieniądze na juniorów? (22 opinie) LIVE!
- 4 Dramatyczna sytuacja w juniorskiej piłce (17 opinii)
- 5 Trener siatkarzy w szczerym wywiadzie (10 opinii)
- 6 Trefl gotowy na Europę. Bilety na play-off (13 opinii)
Czwarte srebro
16 czerwca 2007 (artykuł sprzed 16 lat)
Arka Rugby
Najnowszy artykuł o klubie Arka Rugby
Rywalki Polek w walce o igrzyska olimpijskie. Sensacja w krajowym rugby
Skrócony przebieg meczu:
3:0 Stępień (karny) 2. minuta
6:0 Stępień (drop goal) 6
6:3 Korbolewski (karny) 22
11:3 Mirosz (przyłożenie) 24
13:3 Stępień (podwyższenie) 25
18:3 Królikowski (przyłożenie) 40
18:8 Korbolewski (przyłożenie) 65
18:10 Korbolewski (podwyższenie) 66
18:13 Korbolewski (karny) 73
BUDOWLANI: Królikowski, Bobryk, Nyumin (77 Sachrajda), Karpiński, Ławski, Zadwirnyj (13 Fortuna, 60 Szyburski), Maros, Mirosz, Pabjańczyk, Stępień (66 Żórawski), Maciejewski, Sajur, Hotowski, Wieczorek (44 Grodecki), Kiełbik (54 Dułka).
ARKA: Kałduński (75 Wosiński), Wojaczek, Bartkowiak (68 Ruszkiewicz), Skindel (55 Raszpunda), Andrzejczuk, Dąbrowski, Jeliński, Nowak (68 Rogowski), Szostek, Krieczun (40 Garkawyj), Madajewski, Szwichtenberg, Korbolewski, Motyl, Simionkowski (54 Bury).
W sezonie zasadniczym lepsi byli łodzianie. W nagrodę mogli zorganizować finał u siebie. Budowlani uzbierali 51 punktów, o dwa więcej niż gdynianie. W bezpośrednich meczach popularni "Buldodzy" przegrali wiosną u siebie 15:19, a jesienią na wyjeździe zremisowali 16:16. Ale to wszystko dziś już nie ma znaczenia. O tytule przesądził wynik dzisiejszego meczu. Musieliśmy poznać zwycięzcę. Jeśli w regulaminowym czasie byłby remis, zarządzona byłaby dogrywka (2x10 minut), gdyby i ona nie dała rezultaty, premiowana byłaby drużyna, która zdobyła więcej przyłożeń, a jeśli i tutaj byłby remis, trzeba byłoby strzelać karne.
Po odegraniu hymnu łodzian "Prząśniczki", zespoły na boisko wyprowadzili kapitanowie Maciej Pabjańczyk (Budowlani) i Waldemar Szwichtenberg (Arka). Już na murawie rugbiści wysłuchali "Mazurka Dąbrowskiego". Gdynianie grali w żółto-niebieskich trykotach, a gospodarze ubrali biało-granatowe stroje. Sędziował Alain Moretto z Francji. Wykopem od środka boiska rozpoczął najskuteczniejszy zawodnik tegorocznych rozgrywek ekstraklasy, Tomasz Stępień. Łódzki łącznik ataku w sezonie zasadniczym uzyskał aż 209 punktów.
Już w 40 sekundzie gospodarze wywalczyli rzut karny. Stępień otworzył wynik meczu. Cztery minuty później ten sam zawodnik podwyższył na 6:0 po drop goalu. W 13. minucie gospodarze musieli dokonać przymusowej zmiany. Z powodu kontuzji boisko opuścił reprezentant Ukrainy, Witalij Zadwirnyj. Jego miejsce w młynie zajął rekonwalescent, Dominik Fortuna, ale i on nie dotrwał do końca gry. Został zmieniony po przerwie. Trzy minuty później po faulu Macieja Maciejewskiego na Mariuszu Motylu gdynianie wywalczyli karnego na linii 22 metrów łodzian. Do piłki niespodziewanie podszedł Korbolewski i... spudłował. W 20. minucie drop goala spróbował Stanisław Krieczun. Piłkę zablokował Pabjańczyk, a przyłożeniem obronnym sytuację uratował Kamil Bobryk.
W 22. minucie wreszcie liczna grupa gdyńskich kibiców na stadionie miała powody do zadowolenia. "Buldogi" zdobyli karnego kilka metrów na wprost słupów. Z tego miejsca Korbolewski musiał trafić. Niestety, odpowiedź rywali była natychmiastowa. Łodzianie karnego pięć metrów od pola punktowego gdynian, zamienili na młyn i przepchnęli Arkę. Przyłożenie zdobył wiązacz młyna, Marek Mirosz, a na 13:3 poprawił z podwyższenia Stępień. Podopieczni Macieja Stachury spróbowali od razu zmniejszyć straty, ale kop z karnego wykonany przez Korbolewskiego z około 40 metrów od celu, był nieskuteczny. Znacznie bliżej powodzenia byli żółto-niebiescy w 33. minucie. Po składnej akcji całego zespołu, prawym skrzydłem przedzierał się Motyl. Kilka metrów od pola punktowego skrzydłowy został wypchnięty na aut. Aby tego dokonać, rywale musieli zaatakować Mariusza dwoma zawodnikami (Sławomir Kiełbik i Piotr Karpiński). Riposta miejscowych była natychmiastowa. Pabjańczyk znalazł się sam na sam z obrońcą przyjezdnych. Kamil Simionkowski, który miał nie grać w finale z powodu kontuzji, wyczuł łódzkiego łącznika młyna i przechwycił piłkę, którą rywal próbował kopnąć obok niego.
Wynik pierwszej połowy został ustalony w doliczonym czasie gry. Gospodarze w polu 22 metrów gdynian wywalczyli karnego. Stępień kopnął w aut tuż przy polu punktowym. Po wrzucie z autu najwyżej wyskoczył Kamil Ławski. Piłka poszła do maula, którym przepchnął się po "piątkę". Punkty zaliczono Michałowi Królikowskiemu. Z podwyższenia pomylił się Stępień. Można powiedzieć, że tradycji tego sezonu stało się zadość. W październiku Arka oddała pierwszą połowę w Łodzi 3:13, a w maju u siebie po 40 minutach przegrywała 6:13. Liczyliśmy, że tak jak poprzednio, także i teraz "Buldogi" znacznie lepiej zagrają po zmianie stron. Trener Stachura zdecydował się w przerwie na jedną zmianę. Na boisko wszedł Siergiej Garkawyj,który zastąpił bezbarwnego Stanisława Krieczuna. Trzeba było zmienić ustawienie w ataku. Na "10" przesunięty został Szwichtenberg.
Wkrótce po wznowieniu gry doszło do zderzenia Pawła Nowaka i Kiełbika. Obaj zwijali się z bólu na murawie. Groźniejszy był uraz łodzianina, który opuścił boisko. Jego zmiennik, Grzegorz Dułka od razu popisał się doskonałym zagraniem. Po kapitalnej akcji Szwichtenberga, rezerwista łodzian powstrzymał rozpędzającego się po punkty Motyla. Arka ruszyła do zdecydowanego szturmu. W 55. minucie do młyna z ławki wprowadzony został Kazimierz Raszpunda. Ale taki sposób gry spowodował, że goście narażali się na kontry. Najpierw przechwyt zaliczył Dułka, ale piłka wypadła mu do przodu. Po chwili Krzysztof Hotowski kopnął piłkę na pole punktowe gdynian. Tylko dobra asekuracja Motyla sprawiła, że popularny "Bolek" nie zdołał dogonić "jaja", a te opuściło boisko. W 54. minucie do gdyńskiego ataku wszedł z rezerwy Paweł Bury.
Heroiczna walka "Buldogów" w ofensywie dała efekt w 65. minucie. Gdynianie wykonali kilka wyłomów, przegrupowań, zaatakowali całą szerokością boiska i wreszcie wejście Korbolewskiego dało im przyłożenie. Jako, że środkowy ataku położył "jajo" między słupy, nie miał też kłopotów, aby dorzucić dwa kolejne punkty z podwyższenia. Zmniejszenie przewagi skłoniło łodzian do podjęcia ponownie otwartej gry. Na polu punktowym gdynian znów ścigali się Motyl i Hotowski, ale nie doszło do zmiany rezultatu.
W 68. minucie Stachura postawił wszystko na jedną kartę. W młynie szkoleniowiec dokonał dwóch zmian jednocześnie. Z nowym zapasem sił na boisko weszli Wojciech Ruszkiewicz i Michał Rogowski. Pięć minuty później Bartłomiej Madejewski wywalczył rzut karny w dogodnej pozycji do kopania. Arka zgłosiła próbę, a Korbolewski zdobył try punkty. Przy wyniku 13:18 odżyły nadzieje na dogonienia złota. Łukasz Żórawski próbował odpowiedzieć drop goalem, nie trafił. Na ostatnie pięć minut do gdyńskiego młyna wszedł Tomasz Wosiński. Na ławce został jedynie Wojciech Maliszewski, rezerwowy łącznik młyna.
Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Arka ponownie przez kilka minut atakowała, robiła przegrupowania, ale jedno niecelne podanie zniweczyło cały wysiłek. Miejscowi uratowali się wykopem. Nadzieje w serca arkowców wlał jeszcze sędzia, który przedłużył pojedynek o sześć minut. W doliczonym czasie jako pierwsi zaatakowali łodzianie. Zdobyli nawet liczebną przewagę na skrzydle, ale wypuścili piłkę do przodu. Potem była seria młynów na środku boiska. Po jednym z nich Pabjańczyk zostawił piłkę bez asekuracji, od razu podjął ją Łukasz Szostek i pobiegł na pole punktowe. Niestety, arbiter zdecydował o cofnięciu akcji. Następnej szansy już nie było...
- Na początku rywale nas kilka razy przepchali w młynie, ale później już to opanowaliśmy i tutaj było dobrze. Przegraliśmy, gdyż przespaliśmy pierwszą połowę. Pogrążyło nas kilka błędów, które kosztowały nas punkty. Po przerwie ruszyliśmy do ataku, ale nieco zabrakło, aby dogonić wynik. Mimo to gratuluję swojej drużynie walki, która podjęła w drugiej połowie, a łodzianom wygranej - ocenił trener Stachura. - Druga połowa była super w naszym wykonaniu. Doskonale zaprezentowali się nasi kibice, którzy przyjechali dwoma autokarami i chyba ośmioma autami osobowymi. Srebro też się świeci - dodał Jerzy Zając, prezes RC Arka.
Po meczu doszło do kontroli antydopingowej. Wylosowano do niej po trzech zawodników z każdej drużyn (Łódź: Sajur, Karpiński, Moros; Arka: Korbolewski, Szwichtenberg, Kałduński). Były kontrowersje odnośnie tego, kto tak naprawdę stawił się do badania.
jag.
Kluby sportowe
Opinie (91) 5 zablokowanych
-
2007-06-16 13:56
ARKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- 0 0
-
2007-06-16 14:14
Robson
Budowlani Łodz!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- 0 0
-
2007-06-16 14:33
będzie piach
- 0 0
-
2007-06-16 14:51
Dalej śledzie,jeszcze jedna połowa.
- 0 0
-
2007-06-16 14:55
Czy ktoś wie jak Lechia w Warszawie?
- 0 0
-
2007-06-16 15:25
Folc - Lechia
Folc wygrał z wielką Lechią 19 - 0
Brawo Folc
Teraz czas na Budowlanych.
I co powiecie 3 - city- 0 0
-
2007-06-16 15:38
Kris
Świetna relacja !
- 0 0
-
2007-06-16 16:04
3 city powie:
trudno za rok kolejny sezon...- 0 0
-
2007-06-16 19:07
JESTESMY DUMNI Z WAS BULDOGI
GDYNIA DZIEKUJE..JESTESMY JEDNA RODZINA
- 0 0
-
2007-06-16 20:00
glowa do gory Arka i Lechia
to nie koniec, gramy do konca swiata...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.