Piłkarze ręczni DGT
AZS AWFiS Gdańsk nie mieli zbyt dużo czasu na rozpamiętywanie tego, co stało się w derbach. Trzy dni później grali następny mecz. W Kwidzynie na refleksje jest aż tydzień, ale radość miesza się z szacowaniem... strat zdrowotnych. Na urazy narzeka aż trzech zawodników: Denis Iwlew, Bartosz Janiszewski i Andrzej Balmas.
W pierwszej połowie pomorskich derbów szczypiornistom DGT AZS AWFiS, którzy musieli sobie radzić bez trzech kontuzjowanych (
Bartosz Walasek,
Daniel Żółtak,
Mariusz Gujski), udawało się utrzymać przewagę. Ograniczyli bowiem siłę ognia pierwszej linii rywali. Piotr Frelek, Marek Boneczko i Denis Iwlew przed przerwą rzucili z gry tylko po jednej bramce.
- W szatni było gorąco. Mogliśmy mieć pretensje tylko do siebie. Tym bardziej, że mecz był przeciętny. W drugiej połowie częściej trafialiśmy, ale była to zasługa całego zespołu. Skrzydłowi czy kołowi muszą bowiem otrzymać dobre podanie - przyznaje
Frelek, który był najaktywniejszym zawodnikiem w kwidzyńskiej drużynie na początku i na końcu drugiej połowy. Nie zawahał się rzucać karnego, choć był wcześniej faulowany, a i w ostatnim ataku piłka trafiła do niego. Rzucił w poprzeczkę.
- Są dwie szkoły. Pierwsza zakłada, że poszkodowany nie wykonuje karnych. U nas obowiązuje ta druga. Karne zaczyna Iwlew. Jeśli nie trafi, przychodzi kolej na mnie, i nie ma znaczenie, czy ktoś był wcześniej faulowany czy nie. A gdy jesteśmy przy końcówce, to jestem przekonany, że przy ostatnim rzucie byłem faulowany. Gdyby sędziowie zagwizdali karnego, nie byłoby tych niezdrowych emocji - dodaje kwidzyński skrzydłowy.
"Niezdrowe emocje" to powstrzymanie przez
Adama Wolańskiego szarżującego
Mieszko Nyćkowiaka oraz przepychanki, w których wzięli udział niemal wszyscy zawodnicy chwilę później. Ostatecznie obyło się bez dyskwalifikacji. Szanse na tytuł bohatera derbów otrzymali
Artur Gawlik i Mateusz Jachlewski. Wykorzystał ją ten pierwszy.
- W Wielkopolsce liczyły się Metalplast Oborniki i Grunwald Poznań, ale gdy grałem w tym pierwszym zespole to ani razu nie było derbów. Z tą atmosferą zapoznałem się dopiero w Pomorskiem. Nie czuję się bohaterem. Zrobiłem tylko to, co do mnie należało. Jachlewskiego widziałem chyba drugi albo trzeci raz w życiu. Nie wiedziałem jak rzuca. Zresztą przy karnym nie ma wielkiej filozofii. Bramkarz nie ma zbyt wielkich szans. Musi jedynie zamknąć jeden z dwóch kierunków. Postawiłem na dół i właśnie tam trafiła piłka - wyjaśnia tajniki sukcesu Gawlik.
- Sprawiedliwość jest na świecie. Karnego nie powinno być - dodał
Marek Boneczko.
- Stawiałem na nasze dwubramkowe zwycięstwo i byłoby tak, gdyby Frelek trafił. Zasłużyliśmy na wygraną, chociaż gdańszczanom muszę oddać, że bardzo dobrze bronili, a przed przerwą zaskoczyli nas nieco kontrami.Nieoczekiwanie z czwartą drużyną od końca w tabeli, czwarty zespół, licząc od początku zestawienia, stracił sporo krwi. A będzie ona potrzebna już w sobotę, gdy przy ul. Mickiewicza stawi się Warszawianka. To będzie gra pretendentów do medali.
- Jeszcze nie ma najgorszego, czyli decyzji, że ktoś dołączy do wykluczonego z gry od początku sezonu Darka Kawczyńskiego. Nos Balmasa w derbach rzeczywiście został złamany, ale na szczęście nie doszło do przemieszczenia. Po gdańskim meczu na uraz kolana narzeka Iwlew. Na razie nie trenuje. Na ostatnim treningu kontuzji nabawił się Janiszewski - mówi
Robert Majdziński, menedżer MMTS.