W sobotni wieczór na Stadionie Smoka w Porto meczem Portugalia - Grecja (18.00) rozpocznie się piłkarskie święto, które potrwa aż do 4 lipca - turniej finałowy XII piłkarskich mistrzostw Europy. To będzie dopiero przedsmak tego, co nas czeka. Chociażby uczty niedzielnej na Stadionie Światła w Lizbonie. Broniący tytułu Francuzi zagrają z Anglikami. Ściskamy kciuki za innych. Na wysokości zadania stanęła TVP. Pokaże wszystkie mecze.
Zdaniem bukmacherów, reprezentacja Francji jest faworytem finałów. William Hill za każdego funta postawionego na podopiecznych trenera
Jacquesa Santiniego wypłaci 3,75. Eksperci z firmy Profesjonał szanse Francuzów oceniają jak 4,5 do 1. Czy te prognozy okażą się trafione? Przeanalizujmy pokrótce sytuację w grupach, szanse tych wielkich i maluczkich.
GRUPA A: Grecja, Hiszpania, Portugalia, Rosja.
Faworytami do wyjścia z grupy są zespoły z Półwyspu Iberyjskiego. O Grekach można zapomnieć, jednak Rosjan trzeba doceniać. Dla generacji
Luisa Figo, Fernado Couto i Rui Costy to ostatnia szansa osiągnięcia wyniku w piłce seniorskiej. Ekipa trenera
Luiza Felipe Scolariego ostatnie dni spędziła w luksusowych warunkach w ośrodku w Obidos. Zgrupowanie odwiedził nawet
Jorge Sampaio, prezydent kraju.
- Mam wśród piłkarzy wielu przyjaciół, znamy się - zapewniła głowa państwa. Hiszpanie mają już za sobą sukcesy w mistrzostwach Europy. 40 lat temu wygrali czempionat, w 1984 roku awansowali do finału. Niespodziankę zapowiada
Siergiej Owczinnikow, bramkarz reprezentacji Rosji.
- Można się śmiać, ale nasza drużyna zalicza się do faworytów turnieju. Dlaczego nam nie wierzycie, dlaczego nie mamy poszanowania mediów i kibiców? - pytał. Grecy są bez szans.
- Nie będziemy mięsem armatnim - zapowiada
Otto Rehhagel.
GRUPA B: Anglia, Chorwacja, Francja, Szwajcaria.
W niedzielę mecz Anglia - Francja, który mógłby być finałem. Anglicy uważają, że mają jedną z najlepszych drużyn w historii swego futbolu.
- Możemy pokonać każdego - zapowiada
David Beckham, któremu właśnie zoperowano cystę na plecach.
- Anglicy powinni się bać. Możemy robić na boisku wspaniałe rzeczy - twierdzi
Zinedine Zidane, kapitan ekipy francuskiej. Francuzi ostatnio pokonali Ukrainę 1:0. Był to ich 18 mecz z rzędu bez porażki. W cieniu faworytów chowa się reprezentacja Chorwacji. Jedna z lokalnych stacji radiowych z Bośni, z regionu zamieszkałego w dużej części przez Chorwatów, ufundowała każdemu z zawodników reprezentacji krzyże, różańce, medaliony i statuetkę z wizerunkiem Matki Boskiej... ozdobioną symbolami Euro 2004 i Chorwackiego Związku Piłkarskiego. Tak na szczęście. Dyżurnym outsiderem jest Szwajcaria.
GRUPA C: Bułgaria, Dania, Szwecja, Włochy.
To rywalizacja Skandynawów z Włochami. Bułgarom nie daje się szans.
Giovanni Trapattoni jest przekonany, że jego drużynę stać na zdobycie mistrzostwa. Przekonanie to potwierdziło łatwe zwycięstwo nad Tunezją (4:0), mistrzem Afryki. Squadra Azzura w pierwszym meczu zagra z Duńczykami. W zespole mistrzów Europy z 1992 roku zabraknie
Jespera Gronkjaera. 26-letni piłkarz Chelsea nie wyleciał do Portugalii. Jego rodzina przeżywa kłopoty zdrowotne. Gwiazdą drużyny szwedzkiej jest, jak zdążyliśmy się przekonać,
Henrik Larsson. Piłkarz Celtiku Glasgow zdecydował się wrócić do reprezentacji i po raz trzeci zagrać w mistrzostwach Europy. Bułgarzy? Niech za komentarz wystarczą słowa
Plamena Markowa, selekcjonera reprezentacji.
- Nie mogę wymagać od piłkarzy umiejętności, jakich nie mają - powiedział.
GRUPA D: Czechy, Holandia, Łotwa, Niemcy.
Mówi się o niej grupa śmierci. Faworytem są Niemcy, chociaż po 0:2 z Węgrami (wcześniej 1:5 z Rumunami) zaczęto wątpić w zespół
Rudi Voellera.
- Jesteśmy drugą drużyną świata. Do porażek nie powinniśmy przywiązywać zbyt dużej wagi - mówi
Olivier Kahn. Piłkarze Niemiec prowadzą w klasyfikacji wszech czasów ME. Trzykrotnie zdobywali tytuły mistrzowskie, wygrali najwięcej meczów (16 na 29 spotkań w ME). Drudzy są Holendrzy (13 wygranych na 23 mecze), którzy ostrzą sobie zęby na spotkanie z Niemcami. Czesi przez eliminacje przeszli jak burza (7 wygranych, 1 remis, bez przegranej), jednak wiosną pojawił się kryzys. Po 21 meczach z rzędu bez porażki zespół
Karela Bruecknera przegrał z Japonią i Irlandią. Łotysze cieszą się z samego awansu do finałów. Ustawienie taktyczne z jednym Marisem Verpakovskisem na szpicy nie pozostawia złudzeń co do celów drużyny
Aleksandrsa Starkovsa.
