Czterokrotny mistrz Polski i aktualny lider tabeli serii A I ligi siatkarek stawi się w sobotę o godzinie 17.00 w Gdańsku. Energa Gedania zmierzy się z Naftą Gaz Piła. W drużynie przyjezdnej będą aż trzy zawodniczki, które mają za sobą występy w gdańskich barwach. Po raz pierwszy przeciwko miejscowej drużynie zagra przy ul. Kościuszki Izabela Bełcik, ale zapewne ten mecz rozgrywająca rozpocznie na ławce rezerwowych.
W pierwszych czterech kolejkach gedanistki muszą potykać się aż z trzema najlepszymi drużynami tego sezonu. Z pierwszego starcia, przed dwoma tygodniami w Kaliszu, wyszły z tarczą. Teraz czas na pilanki, które swoją siłę w dużej mierze czerpią na pracy trenera...
Jerzego Skrobeckiego. To pod jego kierunkiem grały w Gdańsku Bełcik, Milena Rosner i Eleonora Staniszewska. Z wyjątkiem rozgrywającej, która przegrywa rywalizację z Ewą Skorupą, dwie pozostałe są podstawowymi zawodniczkami. Nafta Gaz po jedenastu kolejkach otwiera tabelę ekstraklasy. Na koncie zespołu Leszka Piaseckiego jest dziesięć kolejnych zwycięstw i tylko jedna porażka (na inaugurację rozgrywek w Muszynie).
- Wygrana w Kaliszu oraz dobry mecz w Mielcu dowodzą, że mamy szanse, jeśli nie wygrać, to przynajmniej podjąć walkę o zwycięstwo z każą drużyną. Z drugiej strony, nasza dobra postawa z każdym meczem podnosi nam... poprzeczkę. Z jednej strony, rosną wobec nas oczekiwania, a z drugiej - napotykamy maksymalnie skoncentrowanego rywala, któremu ani w głowie lekceważenie naszego zespołu - podkreśla trener Skrobecki.
Po ostatniej kolejce gdańszczanki opuściły ostatnie miejsce w tabeli. Dziesiątą pozycję oddały Muszyniance, co doprowadziło do niezłego fermentu w tym klubie.
- Zarząd klubu oraz nasz sponsor najwięcej pretensji mają do zawodniczek. Potrafią zagrać bardzo dobrze jeden lub dwa sety, a pozostałe oddają rywalkom bez walki. Zarząd ostrzegł zawodniczki, że jeśli nie nastąpi szybka poprawa, to spadną na nie kary finansowe. Nie wykluczamy także bardziej radykalnych pociągnięć, z przedwczesnym rozwiązaniem kontraktów włącznie - informuje
Grzegorz Jeżowski, dyrektor Muszynianki.
- Jedynym wytłumaczeniem jest minimalizm. Zawodniczki chcą zarobić pieniądze w Muszyniance jak najmniejszym nakładem sił, a potem przenieść się do innego klubu. Mam nadzieję, że się wreszcie przebudzą i zagrają tak, jak oczekujemy. Jeśli nie, możemy dokończyć rozgrywki ligowe grając juniorkami - grozi
Bogdan Serwiński, trener drużyny i prezes klubu zarazem.
Co prawda nie należy się cieszyć z nieszczęścia rywala, ale rozpad Muszynianki dla Energi Gedanii byłby niemal równoznaczny z zachowaniem miejsca w ekstraklasie. Co więcej, gedanistki do tego mogą się przyczynić, bo wśród warunków zachowania pracy przez siatkarki z Muszyny jest m.in. wygrana z gdańszczankami. Do tego pojedynku dojdzie 12 lutego.
- Na razie o tym nie myślimy. Najważniejszy jest najbliższy mecz. Przygotowujemy się na różne warianty ustawienia pilanek na pozycji przyjmujących i libero. Postaramy się tak kierować zagrywkę, by trafiać w ich najsłabsze punkty. Jeśli zawodniczki będą tak skutecznie serwować, jak to zwykle czynią na treningach, powinny spełnić pokładane w nich nadzieje. Wówczas wzrośnie również szansa na to, by mógł wykazać się nasz blok. W przyjęciu zagrywki musimy osiągnąć co najmniej 60-procentową skuteczność. Bez tego trudno będzie również marzyć o dobrym ataku. Naszym atutem będzie wreszcie własna hala i kibice - wyrokuje trener Skrobecki.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
