Flavio Paixao jeszcze nigdy tak dobrze nie rozpoczął rundy w Lechii Gdańsk. - To mój ostatni sezon i musi być najlepszy w karierze. Forma powinna jeszcze rosnąć - podkreślił napastnik po zwycięstwie nad Akademiją Pandev. Jeśli 37-latek spełni te oczekiwania, może zostać najlepszym snajperem w historii biało-zielonych. Aby dogonić lidera tej klasyfikacji - Romana Rogocza, Portugalczyk potrzebuje jeszcze 21 goli.
- To mój pierwszy hat-trick w europejskich pucharach. Zawsze to bardzo fajnie smakuje, bo mogę zachować piłkę - przyznał Flavio Paixao, który wcześniej trzy gole w jedynym meczu dla Lechii Gdańsk trzykrotnie zdobywał w ekstraklasie. Gdy napastnik trafił do biało-zielonych wiosną 2016 roku, na pierwsze bramki czekał do 5. spotkania. Ale gdy już posłał piłkę do siatki, to od razu był to hat-trick w starciu z Jagiellonią Białystok.
Dwa kolejne Portugalczyk skompletował w derbowych bojach z Arką Gdynia. Wszystkie te wyczyny miały miejsce na stadionie w Letnicy. Lechia w tym meczach zawsze strzelała 4-5 goli.
- Pierwsze miesiące po wznowieniu sezonu są dla piłkarzy szczególnie trudne pod względem fizycznym. Wraz z kolejnymi meczami forma powinna jeszcze rosnąć, choć już teraz czułem się bardzo dobrze na boisku. Jestem ambitny i zawsze chce grać dobrze. To mój ostatni sezon i musi być najlepszy w karierze - dodał Flavio.
Obecnie na jego koncie w Lechii jest 88 goli: 77 strzelonych w ekstraklasie, 6 w Pucharze Polski, 2 w kwalifikacji Ligi Europy z Broendby oraz 3 zaaplikowane Akademiji.
Jeśli 37-latek spełni oczekiwania, i rzeczywiście rozegra najlepszy sezon w karierze, to może zostać najlepszym snajperem w historii biało-zielonych. Liderem tej klasyfikacji jest Roman Rogocz, który grał w Lechii w latach 1947-51 oraz 1953-61. Strzelił 109 goli.
Paixao potrzebuje zatem jeszcze 21 goli. Przypomnijmy, że w dotychczas najlepszym sezonie w Lechii - 2019/20 w rozgrywkach ligowych i pucharowych strzelił... 21 bramek. Zadanie zatem nie jest "Mission: Impossible".
Śrubowaniu strzeleckich rekordów sprzyja nowe ustawienie w ofensywie, które od kwietniowego, towarzyskiego meczu z Szachtarem Doniec wdrożył Tomasz Kaczmarek. To tzw. diament, czyli ustawienie 1-4-1-2-1-2. Warto podkreślić, że w meczu z Akademiją wszystkie gole i asysty zaliczyli piłkarze ustawieniu w trzech formacjach najbliżej bramki przeciwnika, czyli: Paixao (3 gole, 1 asysta), Łukasz Zwoliński (1 gol, 1 asysta) oraz Marco Terrazzino i Conrado (po 1 asyście).
- Analizowaliśmy przeciwnika. Okazało się, że zostawiają dużo miejsca za linią obrony i to staraliśmy się wykorzystać. Niezależnie od liczby strzelonych bramek zawsze szukam dobrego grania, podań czy uderzeń na bramkę. Mogliśmy zdobyć jeszcze 2-3 gole więcej. Nie tylko ja, czy Łukasz graliśmy dobrze. Marco jest bardzo inteligentnym piłkarzem, ma dużo jakości. Cała drużyna zagrała bardzo dobrze - ocenił Flavio.
Im dalej Lechia zajdzie w Lidze Konferencji Europy, tym Paixao mocniej awansuje również w klasyfikacji piłkarzy, którzy w historii rozegrali najwięcej meczów w biało-zielonych barwach. Lidera tego zestawienia nie pobije. Roman Korynt w latach 1953-68 rozegrał bowiem aż 341 spotkań.
Portugalczyk po czwartkowym występie awansował do czołowej "10". Gdy przypomnimy, że w sezonie 2018/19 rozegrał w Lechii aż 43 mecze, to przy równie intensywnych bieżących rozgrywkach, może znaleźć się w pobliżu 6. pozycji, którą obecnie z 273 meczami zajmuje Marek Ługowski.
- W pucharze nigdy nie możesz być pewny. Trzeba szanować rywala niezależnie od wyniku. Mecze wyjazdowe są bardzo niebezpieczne. Dlatego cała nasza drużyna musi być w rewanżu skoncentrowana. Akademija ma dobrych piłkarzy, a w domu zapewne wszystko postawią na jedną kartę - ocenił kapitan Lechii Gdańsk.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
