- 1 Momoa spotkał się z Michalczewskim (12 opinii)
- 2 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (30 opinii)
- 3 W Arce na derby po półmaratonie? (65 opinii)
- 4 Żużel. Awans Kasprzaka i dwucyfrówki (60 opinii)
- 5 Lechia nie bierze remisu w derbach (73 opinie)
- 6 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
Bez Alicji Szajek, która w poprzednim sezonie była kapitanem Gedanii, ale z dwiema ukraińskimi zawodniczkami pojechały na zgrupowanie na Słowację gdańskie siatkarki. Pod koniec tygodnia podopieczne Witolda Jagły mają w planie gry sparingowe z mistrzyem Polski, Stalą Bielsko-Biała. We wrześniu liczą na rewizytę tej drużyny, a także przyjazd do Gdańska na turniej towarzyski Banku Pocztowego Bydgoszcz, Dantera Poznań i Winiar Kalisz.
- Myślałam o grze w Bydgoszczy, ale to już nieaktualne. Nadal jestem otwarta na Gedanię, ale na razie nie ma porozumienia z klubem w kwestiach finansowych. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to 11 sierpnia rozpocznę przygotowania do sezonu z Alpatem Rumia - deklaruje Alicja Szajek, która do Gedanii przeszła przed rokiem z Alpatu.
Z kadry pierwszego zespołu, którą pamiętamy z minionego sezonu, nie ma na Słowacji także: Emilii Reimus (nie przedłużono z nią kontraktu), Marzeny Nieczyporowskiej (kontuzja), Bereniki Tomsi, Izabeli Bełcik i Justyny Ordak (powołania reprezentacyjne). Jednak Witold Jagła, którego wspomaga Wsiewołod Wieremiejenko, ma ręce pełne pracy.
- Na zgrupowanie pojechało blisko 30 zawodniczek. Do seniorek dołączyliśmy najzdolniejszą młodzież. Na Słowacji mamy zaplanowane gry sparingowe ze wschodnimi drużynami. Gdyby któraś z występujących w nich zawodniczek pasowała do Gedanii, Wieremijenko jest upoważniony do podjęcia rozmów transferowych. Obawiam się że Tatiana Borzych nie spełni stawianych przed nią wymagań - mówi Zdzisław Stankiewicz, prezes Gedanii.
28-letnia Borzych próbuje dopiero wrócić do formy po urlopie macierzyńskim. W Gdańsku powinna zostać na rok jej rodaczka, Margarita Szyjanowa-Priwalichina.
Gdyby nie było drugiej zagranicznej siatkarki, a Szajek nie zostanie przekonana do pozostania w Gedanii, to być może do ekipy Jagły wróci Anna Olczyk. 23-latka przez ostatni sezon była wypożyczona do ligi austriackiej. O możliwość gry w Gdańsku pytał także Jarosław Kotewicz. Oczywiście były reprezentacyjny skoczek wzwyż nie myślał o sobie, lecz o żonie. Ewa Kotewicz ostatnio grała w Banku Pocztowym Bydgoszcz.
- Raczej nic z tego nie wyjdzie. Umówiliśmy się na konkretny termin, ale zawodniczka nie stawiła się w Gdańsku. Później telefonicznie zostaliśmy poinformowani, że zapomniała o spotkaniu - ujawnia prezes Stankiewicz.
- Myślałam o grze w Bydgoszczy, ale to już nieaktualne. Nadal jestem otwarta na Gedanię, ale na razie nie ma porozumienia z klubem w kwestiach finansowych. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to 11 sierpnia rozpocznę przygotowania do sezonu z Alpatem Rumia - deklaruje Alicja Szajek, która do Gedanii przeszła przed rokiem z Alpatu.
Z kadry pierwszego zespołu, którą pamiętamy z minionego sezonu, nie ma na Słowacji także: Emilii Reimus (nie przedłużono z nią kontraktu), Marzeny Nieczyporowskiej (kontuzja), Bereniki Tomsi, Izabeli Bełcik i Justyny Ordak (powołania reprezentacyjne). Jednak Witold Jagła, którego wspomaga Wsiewołod Wieremiejenko, ma ręce pełne pracy.
- Na zgrupowanie pojechało blisko 30 zawodniczek. Do seniorek dołączyliśmy najzdolniejszą młodzież. Na Słowacji mamy zaplanowane gry sparingowe ze wschodnimi drużynami. Gdyby któraś z występujących w nich zawodniczek pasowała do Gedanii, Wieremijenko jest upoważniony do podjęcia rozmów transferowych. Obawiam się że Tatiana Borzych nie spełni stawianych przed nią wymagań - mówi Zdzisław Stankiewicz, prezes Gedanii.
28-letnia Borzych próbuje dopiero wrócić do formy po urlopie macierzyńskim. W Gdańsku powinna zostać na rok jej rodaczka, Margarita Szyjanowa-Priwalichina.
Gdyby nie było drugiej zagranicznej siatkarki, a Szajek nie zostanie przekonana do pozostania w Gedanii, to być może do ekipy Jagły wróci Anna Olczyk. 23-latka przez ostatni sezon była wypożyczona do ligi austriackiej. O możliwość gry w Gdańsku pytał także Jarosław Kotewicz. Oczywiście były reprezentacyjny skoczek wzwyż nie myślał o sobie, lecz o żonie. Ewa Kotewicz ostatnio grała w Banku Pocztowym Bydgoszcz.
- Raczej nic z tego nie wyjdzie. Umówiliśmy się na konkretny termin, ale zawodniczka nie stawiła się w Gdańsku. Później telefonicznie zostaliśmy poinformowani, że zapomniała o spotkaniu - ujawnia prezes Stankiewicz.
Kluby sportowe
Opinie (11)
-
2003-08-13 20:12
PREZESIK
Ludzie,Co wy chcecie od Pana Prezesa.To ON nic nie bierze w klubie(nie liczę dwóch żarowek i papieru toaletowego) po prostu SPOŁECZNIK, a wy kibice wymagacie cudów.Kto załatwił REIMUS i SZAJEK?(na miękko)No kto?To ŁON.
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.