- 1 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (127 opinii)
- 2 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (6 opinii)
- 3 Połączyli siły. Gdzie na mecz w Majówkę? (10 opinii)
- 4 Arka. "Autostrada do awansu? Poczekajmy" (40 opinii)
- 5 Trefl żegna siatkarzy (16 opinii)
- 6 Lechia - Arka. Bilety wyprzedane (218 opinii)
Bez niespodzianek po pierwszym dniu meczu Pucharu Davisa o awans do finału grupy II strefy euroafrykańskiej. Na korcie centralnym gdyńskiej Arki Polska remisuje z Gruzją 1:1. W sobotę o godzinie 13.00 rozpocznie się gra deblowa. Mariusz Fyrstenberg i Mariusz Matkowski zmierzą się z Irakli Labadze i Lado Szichladze.
Plan Polaków na pierwszy dzień rywalizacji właściwie został zrealizowany. Michał Przysiężny przez trzy godziny przetrzymał na korcie asa przyjezdnych, a Łukasz Kubot w dobrym stylu wyrównał stan meczu. W obu piątkowych grach za naszymi reprezentantami lub przeciw nich przemawiał głównie return.
W pojedynku Przysiężny-Labadze niczym na wimbledońskiej trawie olbrzymie znaczenie miał serwis. Ten kto przegrał własne podanie, nie miał szans na seta. W każdej partii mieliśmy zaledwie po jednym przełamaniu! W inauguracyjnej odsłonie ta sztuka udała się Michałowi na 5:3. Potem lepszy był Gruzin, wygrywając serwis Polaka na 4:2 w drugim, 5:4 w trzecim i 2:1 w czwartym secie. Co ciekawe Labadze odradzał się wówczas, gdy wydawało się, że już się kończy. Irakli przewracał się na zakończenie piątego gema w trzecim i pierwszego gema w czwartym secie. Za każdym razem tłumaczył się kontuzją kostki w lewej nodze. Nie do końca wierzył w to Przysiężny. - To wybijało mnie z rytmu. Gdy wracaliśmy na kort, to zaraz bywałem przełamywany - irytował się Michał. Natomiast Gruzina o "udawanie Greka" nie posądzał Paweł Geldner. - Pytałem lekarza. Na nodze Gruzina jest opuchlizna. Ponadto ślady na korcie świadczą o tym, że naprawdę się przewracał. W dalszych grach z tego powodu może miec uraz psychiczny - mówił polski szkoleniowiec.
Kluczowy dla tego meczu był set trzeci. - Gdybym go wygrał, wygrałbym i cały mecz. Szkoda mi najbardziej 10 gema, gdyż prowadziłem 40:15, a przegrałem choć rywal nie zagrał wtedy niczego wielkiego. Generalnie miałem za duże kłopoty przy returnach. Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na serwisy leworęcznego rywala - przyznał Przysiężny. Polak w tym secie mógł przełamać Labadze także w czwartym gemie. Jednak wówczas pomylił się sędzia. Przy przewadze Polaka puścił autowy serwis Gruzina. Ostatecznie Przysiężny przegrał 6:3, 3:6, 4:6, 4:6.
- Trudno się gra ze świadomością, że trzeba wygrać. Starałem się pamiętać o słowach trenera - "bądź cierpliwy". Zwyciężyłem, bo dobrze returnowałem i udało mi się zamęczyć przeciwnika - ocenił Kubot po sukcesie nad Szichladze 7:5, 6:4, 6:2. Zwłaszcza początek dwóch pierwszy setów nie wróżył niczego przyjemnego. Gruzin prowadził 2:0 (w pierwszym) i nawet 4:1 (w drugim secie). Jedynie w ostatniej partii Polak od początku kontrolował sytuację, bo zdobył już pierwszego gema po przełamaniu podania rywala.
- Po tym co zaprezentowali dziś Labadze i Kubot, to widzę szansę na wygranie tego meczu już po czwartej grze. Łukasza stać naprawdę na ogranie Gruzina - zapewnia Geldner. W tych rachubach szkoleniowca jest także punkt debla. Jednak Kubot przestrzega przed zbytnim optymizmem. - Mariusz i Marcin mogą mieć naprawdę ciężkie zadanie. Nie grają bowiem dobrze returnami, a obaj Gruzini mają mocny serwis. To zwłaszcza w deblu może mieć znaczenie - dodaje Michał. Przyjezdni do gry podwójnej wystawią tych samych zawodników co do singli.
Plan Polaków na pierwszy dzień rywalizacji właściwie został zrealizowany. Michał Przysiężny przez trzy godziny przetrzymał na korcie asa przyjezdnych, a Łukasz Kubot w dobrym stylu wyrównał stan meczu. W obu piątkowych grach za naszymi reprezentantami lub przeciw nich przemawiał głównie return.
W pojedynku Przysiężny-Labadze niczym na wimbledońskiej trawie olbrzymie znaczenie miał serwis. Ten kto przegrał własne podanie, nie miał szans na seta. W każdej partii mieliśmy zaledwie po jednym przełamaniu! W inauguracyjnej odsłonie ta sztuka udała się Michałowi na 5:3. Potem lepszy był Gruzin, wygrywając serwis Polaka na 4:2 w drugim, 5:4 w trzecim i 2:1 w czwartym secie. Co ciekawe Labadze odradzał się wówczas, gdy wydawało się, że już się kończy. Irakli przewracał się na zakończenie piątego gema w trzecim i pierwszego gema w czwartym secie. Za każdym razem tłumaczył się kontuzją kostki w lewej nodze. Nie do końca wierzył w to Przysiężny. - To wybijało mnie z rytmu. Gdy wracaliśmy na kort, to zaraz bywałem przełamywany - irytował się Michał. Natomiast Gruzina o "udawanie Greka" nie posądzał Paweł Geldner. - Pytałem lekarza. Na nodze Gruzina jest opuchlizna. Ponadto ślady na korcie świadczą o tym, że naprawdę się przewracał. W dalszych grach z tego powodu może miec uraz psychiczny - mówił polski szkoleniowiec.
Kluczowy dla tego meczu był set trzeci. - Gdybym go wygrał, wygrałbym i cały mecz. Szkoda mi najbardziej 10 gema, gdyż prowadziłem 40:15, a przegrałem choć rywal nie zagrał wtedy niczego wielkiego. Generalnie miałem za duże kłopoty przy returnach. Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na serwisy leworęcznego rywala - przyznał Przysiężny. Polak w tym secie mógł przełamać Labadze także w czwartym gemie. Jednak wówczas pomylił się sędzia. Przy przewadze Polaka puścił autowy serwis Gruzina. Ostatecznie Przysiężny przegrał 6:3, 3:6, 4:6, 4:6.
- Trudno się gra ze świadomością, że trzeba wygrać. Starałem się pamiętać o słowach trenera - "bądź cierpliwy". Zwyciężyłem, bo dobrze returnowałem i udało mi się zamęczyć przeciwnika - ocenił Kubot po sukcesie nad Szichladze 7:5, 6:4, 6:2. Zwłaszcza początek dwóch pierwszy setów nie wróżył niczego przyjemnego. Gruzin prowadził 2:0 (w pierwszym) i nawet 4:1 (w drugim secie). Jedynie w ostatniej partii Polak od początku kontrolował sytuację, bo zdobył już pierwszego gema po przełamaniu podania rywala.
- Po tym co zaprezentowali dziś Labadze i Kubot, to widzę szansę na wygranie tego meczu już po czwartej grze. Łukasza stać naprawdę na ogranie Gruzina - zapewnia Geldner. W tych rachubach szkoleniowca jest także punkt debla. Jednak Kubot przestrzega przed zbytnim optymizmem. - Mariusz i Marcin mogą mieć naprawdę ciężkie zadanie. Nie grają bowiem dobrze returnami, a obaj Gruzini mają mocny serwis. To zwłaszcza w deblu może mieć znaczenie - dodaje Michał. Przyjezdni do gry podwójnej wystawią tych samych zawodników co do singli.
jag.
Opinie (1)
-
2006-07-22 11:04
"...Trudno się gra ze świadomością, że trzeba wygrać..."
haha no tak dużo łatwiej sie gra jeśli się nie gra o zwycięstwo:D:D:D- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.