• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

I wszystkie za jedną

Jacek Główczyński
3 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Sylwią Gruchałą

W ostatnich dniach na gdańskim lotnisku Rębiechowo witamy mistrzów. Przemysław Miarczyński przywiózł z Kadyksu złoty medal mistrzostw świata w widsurfingowej klasie Mistral, a Izabela Bełcik była w drużynie siatkarek, która w Turcji sięgnęła po tytuł mistrza Europy. Czy po nocy z poniedziałku na wtorek, a może dopiero z czwartku na piątek, zaczniemy się sposobić do fety na cześć florecistek? Do walki o złoto w Hawanie powinna włączyć się Sylwia Gruchała. Indywidualnie lub wspólnie z Magdaleną Mroczkiewicz, Anną Rybicką i Małgorzatą Wojtkowiak.

- Fechtmistrz Pagiński wyliczył, że na półmetku kwalifikacji olimpijskich jesteś ich liderką, a to oznacza, że od 1 kwietnia do dzisiaj walczylaś najlepiej ze wszystkich florecistek na świecie! Czy możemy liczyć na kontynuowanie tej passy na Kubie?
- Nie czuję się faworytką. Mam dopiero 22 lata. Gdzie mi się równać z najbardziej utytułowanymi zawodniczkami. Z drugiej strony, wygrywałam już ze wszystkimi najlepszymi florecistkami. Przed wakacjami po dwa razy pokonałam Vezalli, Trilini czy Badeę. One muszą to pamiętać.
- Gdy trzy miesiące temu walczyłyście na Kubie o Puchar Świata zajęłaś drugie miejsce, za Trilini. Co powiedziałabyś na powtórkę?
- Dlaczego nie? Ale tak na serio nie myślę o konkretnym wyniku. Zamierzam koncentrować się na każdej kolejnej walce, ba, na każdym trafieniu. Ostatnie turnieje, zwłaszcza zwycięstwa w Lipsku i Nowym Jorku w zawodach Pucharu Świata, dodały mi pewności siebie. Wprawdzie już wcześniej wygrywałam zawody z tego cyklu, byłam też dwukrotną mistrzynią Europy, ale wówczas nie było aż tak doborowej obsady jak w tym roku. Rozpoczęły się kwalifikacje olimpijskie i to widać. Nikt się nie oszczędza, nikt nie odpuszcza, nie kalkuluje. W każdym starcie walczy się o wszystko.
- Eliminacje dobiegną końca w marcu przyszłego roku. Według Tadeusza Pagińskiego, masz 140 punktów i nawet gdybyś już nic nie zdobyła, to pojedziesz na igrzyska. Może więc lepiej rozpocząć przygotwania pod kątem Aten niż rozdrabniać się na mniejsze cele?
- Miałam trochę kłopotów zdrowotnych. Dał o sobie znać staw biodrowy i skokowy. Na szczęście to już historia. Trzeba atakować każdy cel. Oczywiście igrzyska będą najważniejsze, ale to nie znaczy, że wartości nie będzie miał złoty czy każdy inny medal z turnieju drużynowego z Hawany, choć tej konkurencji za rok w Atenach nie będzie.
- Niemal w przededniu waszego wyjazdu do Hawany związek podpisał umowę na sponsorowanie reprezentacji florecistek z PKO BP. Mają być pensje dla zawodniczek i trenerów oraz premie za wyniki. Zdążyłaś dowiedzieć się, na co możesz liczyć, jeśli przywieziesz z Hawany złoto?
- Staram się oddzielać sprawy sportowe od finansowych. Te drugie są ważne, ale nie mogą zdominować wszystkiego co robię. Pamiętam jak przed igrzyskami w Sydney Sejm przyjął ustawę, dającą medalistom olimpijskim dożywotnią emeryturę. Byli tacy, którzy już przed startem przeliczali sobie, ile dostaną pieniędzy. A później kończyli na przykład na czwartym miejscu. Najpierw chcę potwierdzić swoją wartość na planszy. Jeśli się uda, z tym większą radością pójdę do kasy.
- W Hawanie łatwiej o złoto będzie w drużynie czy indywidualnie?
- W naszej ekipie od dawna obowiązuje maksyma "jedna za wszystkich, wszystkie za jedną". W poprzednich latach, choć posiadałyśmy już duże umiejętności, chyba byłyśmy jeszcze za młode, aby wygrać igrzyska czy zdobyć mistrzostwo świata. Teraz wszystkie dojrzałyśmy. Może walczyć skutecznie, zarówno w drużynie, jak i indywidualnie. W tej drugiej konkurencji na pewno jest inna motywacja, ale i odpowiedzialność. Walczy się tylko dla siebie, ewentualnie jeszcze dla trenera. Jeśli mi nie wyjdzie, on także nie pojedzie na igrzyska.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane