Siatkarze Alpatu Gdynia pokonali w hali w Gdyni Dąbrowie zespół Astry Ustronie Morskie 3:1 (21:25, 25:20, 26:24, 25:17)
Alpat rozpoczął spotkanie bardzo dobrze, po długiej serii zagrywek
Edwarda Pawluna zawodnicy z Gdyni wyszli na prowadzenie 9:4 i wynik spotkania wydawał się już przesądzony, z trybun kibice nawet zaczęli śpiewać "jedźcie do domu, my nie powiemy nikomu...". Gdyńscy zawodnicy chyba za bardzo uwierzyli w łatwe zwycięstwo, nie kończyli prostych piłek i pozwolili przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł. Doświadczeni goście takiego prezentu nie zmarnowali, doprowadzili do remisu 16:16 i wygrali cały set do 21.
W drugim secie, po reprymendzie trenera
Marka Patoły, Alpat kontrolował wynik, grając dobrze w bloku i skutecznie w polu. Kilka ważnych piłek skończył Jarosław Pawlik, doświadczony środkowy, który zastąpił
Piotra Wesołowskiego (leczy kontuzję). Dobrą zmianę dał
Tomasz Rydzewski, dobrze bronił gdyński libero
Robert Michniewski.W trzecim secie rozegrali się goście - kilka dobrych akcji przeprowadził dwumetrowy rozgrywający Astry
Jarosław Piotrowski. I kiedy się wydawało, że drużyna gości wygra tą odsłonę, to zdarzyła się dziwna sytuacja...sędzia, po kilku krzywdzących Gdynian decyzjach pokazał niesłusznie żółtą kartkę kapitanowi gospodarzy
Radosławowi Pacyńskiemu i dodał punkt gościom na 21:16. Trener
Gdynian widząc zdenerwowanie zawodników wziął szybko czas - jednak złość sportowa pozostała. Gdynianie popełnili mało błędów, Pacyński kończył każdą adresowaną do niego piłkę, niewidoczny do tej pory środkowy
Paweł Kolan bardzo skutecznie blokował i Alpat zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - 26:24.
Czwarty set, to już popis gospodarzy. Psujący do tej pory seriami zagrywki zawodnicy ALPATu wyregulowali celowniki, zagrali kilka "asów serwisowych", w ataku szalał
Grzegorz Boguszewski, blok funkcjonował doskonale, odbiór zagrywki był dokładny i rozgrywający
Paweł Krzyżak nie miał najmniejszych problemów by rozprowadzić skuteczne akcje. Zapowiadał się w tym secie na pogrom (było 16:7), ale trener Patoła dał pograć zmiennikom i kilka seryjnie zdobytych punktów pozwoliło Astrze zachować twarz i tego seta przegrać "tylko" 25:17.