Arka ma na koncie 24 bramki, ale sama zdobyła 23. W Nowym Dworze Maz. wyręczył gdynian Lamch, aczkolwiek trener Pisarski był skłonny zapisać to trafienie Kułykowi. W odwrotnej sytuacji znaleźli się Hartman oraz Kowalski, którym PAP odbierała przyjemność traktując ich gole jako "swojaki" Madeja (Ruch) i Nowickiego (Bełchatów). Nam to jednak nie było w głowie.
Dwie bramki dla naszego zespołu padły z rzutów karnych. Skutecznie wykonywali je Kobus (w meczu z Jagiellonią) i Merchut (Polkowice). Specjalista od rzutów wolnych do tej pory nie ujawnił się przy Olimpijskiej (w całym poprzednim sezonie autorem jedynego gola z wolnego był Faltyński!).
Domeną żółto-niebieskich są uderzenia głową. Tym sposobem aż 8 razy pokonywali bramkarzy rywali. Trzykrotnie czynił to Kowalski, dwa razy - Rybkiewicz oraz pojedynczo - Kobus, Kalkowski i Burlikowski.
Liczby są też ujemne, zatem nie od rzeczy będzie dodać, iż "jedenastka" z Redłowa straciła 7 goli po strzałach głową. Oprócz tego rywale czterokrotnie dziurawili siatkę gdynian z wolnych i raz z 11 m. Jednego karnego obronił Stanik (gra z Bełchatowem). Był też samobój - Kowalskiego z Lechem.
Tylko w spotkaniach z Włókniarzem (3:0) i Polarem (3:1) arkowcy strzelali więcej niż 2 gole. Tylko Rybkiewicz zdobył w jednym meczu 2 bramki (przeciwko Hutnikowi).
Między 18. a 22. kolejką, dokładnie przez 365 minut, gdynianie nie byli w stanie zdobyć gola. Najdłuższa passa w drugą stronę, czyli bez strat, trwała 290 minut (kolejki 3-6) i była zasługą Wosickiego.
W pięciu meczach Arka strzelała pierwszą bramkę, aby ostatecznie nie wygrać (Orlen 1:2, Polkowice 2:2, Łęczna 1:1, Świt 1:3, Myszków 1:1). Podobnie było w meczu pucharowym z Jagiellonią (1:1). Dla odmiany w trzech przegrywała i potrafiła uniknąć porażki (Ruch 2:2, Szczakowianka 1:1, Polar 3:1).
Cztery razy zdarzyło się, iż nasz jedynak w II lidze tracił punkty w końcowych 10 minutach. Przegrywał - u siebie! - z Orlenem i Hutnikiem po golach odpowiednio w 85 i 81 min, a także remisował z Polkowicami i Myszkowem, dając sobie wbić gola na 240 i 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem. Natomiast Arka tylko z Ruchem (2:2) ratowała się w końcówce, czyniąc to zresztą w osłabieniu (85 min).
s.