Powinęła się noga MTS Kwidzyn w lidze wojewódzkiej juniorów. Piłkarze ręczni Marka Woronowicza przegrali pierwsze spotkanie w tym sezonie. Zwycięska passa dobiegła końca w Kartuzach. Cartusia triumfowała 33:32 (19:17). W siódmej kolejce juniorek najwięcej emocji było w Skorzewie. Sprawujący obowiązki gospodarza UKS PCM Lis Kościerzyna uległ Łączpolowi Gdynia 20:21 (10:7).
CARTUSIA: Betliński, Konkol - Chrapkowski 10, Oss 8, Kur, Dymek 3, Hirsz 3, Kahlau 5, Czaja 4.
MTS: Kisielnicki, Jedowski - Hanis, Czyrson 4, Ścieszko 7, Sulej 11, Sztalmirski 2, Peret 2, Jaraszek 1, Jaszczyński 5.
- Liczyłem się z tym, że możemy tam przegrać, ale nie spodziewałem się, że to w tak kiepskim stylu. To prawda, że jesteśmy w trakcie ciężkiego treningu siłowego, ale nic nie tłumaczy 19-letniego zawodnika, który nie potrafi celnie rzucić z linii sześciu metrów. A takich sytuacji zmarnowaliśmy bez liku. W dodatku popełniliśmy wiele błędów technicznych - przyznaje trener
Woronowicz.Był to bardzo dziwny mecz. MTS rozpoczęło od prowadzenia 2:0, by po jedenastu minutach przegrywać 5:10. Tę przewagę drużyna
Jarosława Frankowskiego utrzymywała do stanu 15:10. Potem znów mieliśmy do czynienia z dominacją kwidzynian. W 39 minucie goście osiągnęli przewagę 24:20. Jeszcze na dziesięc minut przed końcem prowadzili 30:28. Końcówka należała do Cartusii. Zwycięską bramkę zdobył
Mariusz Hirsz. Miejscowi mogli wygrać jeszcze pewniej, ale w drugij połowie zmarnowali aż cztery rzuty karne (przy wynikach 31:30 i 32:31).
- Czekają nas dwa mecze u siebie z gdańskimi drużynami. Musimy wygrać jeden, by zapewnić sobie pierwsze miejsce. W przeciwnym wypadku do ćwierćfinałów mistrzostw Polski trzeba będzie przebijać się przez baraże, a potem będzie turniej w Warszawie, w który zapewne zbierze się grupa śmierci - ocenia szkoleniowiec MTS.
Pozostałe wyniki 7. kolejki:Sokół Gdańsk - SMS Gdańsk 19:32 (8:19), Conrad Gdańsk - Sambor Tczew 31:31 (16:15).
Tabela juniorów:1. MTS 12:2 243-155,
2. SMS 12:2 244-172,
3. Cartusia 6:8 191-204,
4. Sokół 6:8 166-212,
5. Conrad 3:11 174-213,
6. Sambor 3:11 156-218.
LIS: Potratz - Zarembska, Niemczyk 6, Dysarz 1, Templer 3, Wykariusz 4, Dolna 6.
ŁĄCZPOL: Skompska, Kurpyta, Orłoś - Serafin 4, Drawska 3, Waldowska 6, Piewcewicz 1, Techmańska, Gościńska 3, Katulska 4.
W Skorzewie zanosiło się na pierwsze punkty w tym sezonie dla zespołu
Dariusza Męczykowskiego. Lis prowadził od 1 do 55 minuty. Łączpol, którego porażka definitywnie eliminowałaby z walki o awans do ćwierćfinału mistrzostw Polski, jedyne prowadzenie objął na minutę przed końcem. Więcej bramek nie było.
Gospodynie czterokrotnie obejmowały pięciobramkowe prowadzenie (10:5, 17:12, 18:13, 19:14). Przewagi pilnowały
Karolina Dolna i Aleksandra Niemczyk. Jednak okazało się, że nie można wygrać meczu bez żadnej zmiany. Ostatnie dwanaście minut Lis przegrał 1:7. Bramki tracił nawet wtedy, gdy grał z przewagą jednej zawodniczki.
Dwa punkty Łączpol zawdzięcza głównie skutecznym akcjom
Marty Katulskiej i Elżbiety Gościńskiej, choć decydujące trafienie było sprawą
Kamili Serafin, która wróciła do gry po odsiadce na ławce kar.
Pozostałe wyniki:Słupia - Sambor Tczew 26:31 (10:14), MMTS Kwidzyn - AZS AWFiS Gdańsk 32:22 (15:13).
Tabela juniorek:1. Kwidzyn 14:0 213-160,
2. Sambor 12:2 223-149,
3. AZS AWFiS 8:6 192-174,
4. Łączpol 6:8 191-175,
5. Słupia 2:12 154-234,
6. Lis 0:14 135-216.