Janusz Biesiada nie jest już prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Gdańszczanin przegrał wybór na nową kadencję różnicą dwóch głosów. Nowym sternikiem został Mirosław Przedpełski. Dotychczas nie był kojarzony z siatkówką, tylko na przykład z... Piknikiem Country w Mrągowie.
Biesiada do wyborów nowego prezesa PZPS stanął po raz trzeci. Przed czterema laty nikt nie miał względem niego obiekcji. Wygrał elekcję jako człowiek, który zapełnił hale na meczach męskiej reprezentacji, stał za sukcesem Ligi Światowej. Wcześniej w związku dał się też poznać z pracy jako sekretarz generalny.
Przed dwoma laty został zmuszony do ustąpienia. PZPS wybrał jego następcę, ale powrotu Biesiady zażądał
Ruben Acosta, szef międzynarodowej federacji. Doszło do nadzwyczajnego zjazdu. Obdarzył on ponownym zaufaniem gdańszczanina, choć do dokonania wyboru potrzebne były dogrywki.
Tym razem także siły były wyrównane. Co prawda, zgłosiło sie trzech kandydatów, ale od początku liczyło się dwóch. Zresztą
Stanisław Litwin ostatecznie nie poddał się weryfikacji.
Zanim przystąpiono do wyborów, odbyła się swoista wojna psychologiczna. Obie strony zawyżały, jak sie później okazało, liczbę stronników. Obóz Biesiady liczył na 38, a
Przedpełskiego - na 40 głosów.
- Moją największą porażką w pracy na stanowisku prezesa PZPS był brak spójności i trudna współpraca wewnętrzna zarządu. Mogę odejść - to niewiele zmieni w tej dyscyplinie, ale nie pozwolę zniszczyć sześciu lat pracy kilkunastu ludzi. Nie pozwolę, by mówiono, że był prezesik, który wydymał związek na kilkanaście milionów. Ani Biesiada, ani nikt inny w związku nie ukradł złotówki - zapewniał Biesiada, który przed zjazdem został zaatakowany przez
Adama Kraśnickiego, prezesa Polskiej Konfederacji Sportu (złożył wniosek do sądu o zawieszenie władz, który nie zdążył się uprawomocnić), a także przez
Stefana Paszczyka, prezesa PKOl. (stwierdził, że kandydowanie Biesiady jest niestosowne).
Podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Polskiego Biesiada oskarżył Kraśnickiego o "uleganie naciskom politycznym". Zaatakował także sponsora reprezentacji siatkarzy. Polkomtelowi zarzucił koniunkturalizm i odwracanie się od sportowców, gdy tym gra nie układała się najlepiej. Na to oburzył się
Waldemar Wspaniały.- Sponsor nie miał do pana zaufania. Czy to normalne, żebym ja jeździł i załatwiał sprawy organizacyjne? W najpoważniejszych firmach kraju słyszałem, że jeśli praca związku będzie tak wyglądała jak dotychczas, to nikt nie przyjdzie z pieniędzmi. Najpierw zróbcie porządek w PZPS - grzmiał selekcjoner reprezentacji w latach 2001-2003.
Delegaci udzielili absolutorium ustępującym władzom. 43 było za, 5 - przeciw, a 16 wstrzymało się od głosu. Jednak gdy przyszło to wyboru prezesa, Biesiada przegrał. Gdańszczanin otrzymał 32 głosy, a Przedpełski - 34. Dwa głosy były nieważne.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
