- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (140 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (81 opinii)
- 3 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (44 opinie)
- 4 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (4 opinie)
- 5 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
- 6 IV liga. Jaguar liderem, Bałtyk ograł Gryfa (35 opinii)
COVID-19. Fechmistrz Stanisław Szymański o chorobie i zwycięstwie nad koronawirusem
Stanisław Szymański zwycięsko wyszedł z walki z wirusem COVID-19. Gdański fechmistrz i selekcjoner męskiej reprezentacji Polski we florecie opowiedział nam o swojej chorobie, problemach, które miał, by w ogóle dostać się do szpitala oraz o dwutygodniowej hospitalizacji. Poniżej relacja 72-letniego szkoleniowca, który doprowadził swoich podopiecznych m.in. do tytułów drużynowych mistrzów świata i Europy oraz srebra i brązu na igrzyskach olimpijskich. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skąd zakażenie?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Byłem w zbyt dużej liczbie miejsc, w których mogło dojść do zakażenia. Głównie chodzi o lotniska, długie loty, a także o pobyt w krajach, w których koronawirus rozwijał się gwałtownie, choć wówczas jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.
Lista największych sukcesów florecistów Stanisława Szymańskiego
Wróciliśmy z kadrą z Londynu, by następnie, z międzylądowaniem w Niemczech, polecieć do Los Angeles. Tam byliśmy dwa dni, zanim organizatorzy zdecydowali się na turniej. A gdy już to zrobili, był problem z przebukowaniem biletów. Ostatecznie zawodnicy wracali do kraju przez Moskwę. Wrócili wszyscy zdrowi. Ja poleciałem przez Monachium.
Książkowe objawy
Na drugi dzień po przylocie obudziłem się i już czułem, że coś jest nie tak. Miałem straszne bóle mięśni. Z 2-3 razy silniejsze niż przy tradycyjnej grypie. Była temperatura, następnie doszedł kaszel. Nigdy wcześniej tak źle się nie czułem.
Od razu domyśliłem się, że to COVID-19. Objawy były książkowe, dokładnie takie, o których informowano w radiu i telewizji. Dlatego postanowiłem udać się szpitala zakaźnego w Gdańsku.
Przebadali i... odesłali do domu
Był poniedziałek. W szpitalu od razu opowiedziałem o swoich lotach, pobycie za granicą. Zbadali mnie, pobrali wymaz do testu na koronawirusa i zalecili... powrót do domu. Stwierdzili, że nie ma złych objawów lekarskich. Jeszcze zapytali, czy mogę sam wrócić do domu, bo na karetkę trzeba będzie długo czekać. Wsiadłem zatem w samochód i pojechałem do domu.
Jednak wcale nie było lepiej. Po lekach przeciwgorączkowych gorączka co prawda spadała, ale po 2-3 godzinach wracała. Męczyłem się tak przez kilka dni, a wyniku testu na koronawirusa wciąż nie było.
COVID-19 - relacja z przebiegu choroby
W sobotę zadzwoniłem na telefon alarmowy i poinformowałem, że jest gorzej. Nim się dodzwoniłem, spędziłem sporo czasu przy telefonie, kilka godzin. Przysłali specjalną karetkę. Ratownicy medyczni byli w specjalnych kombinezonach. Zabrano mnie znów do szpitala zakaźnego.
Tam były długie badania, rtg... Mimo że mówiono o szumach w płucach, znów... odesłano mnie do domu! Była sobota wieczór. Pół godziny po powrocie do domu otrzymałem telefon z sanepidu - wynik testu na koronawirusa pozytywny! Wcale się nie zdziwiłem. Mój organizm informował od tygodnia, że choroba się rozwija.
Na ochotnika do szpitala, zamiast do domowej izolacji
Jednak potwierdzenie, że mam COVID-19, wcale nie zmieniało mojej sytuacji. Usłyszałem, że mój stan jest dobry i proponują, abym pozostał w izolacji domowej. Z tym już się nie zgodziłem. Znam swój organizm i wiedziałem, że sytuacja robi się podbramkowa. Ale do Szpitala zakaźnego wciąż nie chcieli mnie przyjąć.
W tej sytuacji żona zadzwoniła do Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku. Pierwszy raz w życiu prosiłem, aby ktoś mnie zabrał do szpitala. Nigdy nie przypuszczałem, że w takie miejsce będę chciał iść na ochotnika.
Z tego szpitala przysłali transport. W sobotę, prawie o północy, zostałem przyjęty na oddział.
Trzy dni dobre, a potem koszmar
Dostałem zastrzyk w brzuch, były inhalacje. Gorączka się cofnęła. Po pierwszej nocy spędzonej w szpitalu czułem się bardzo dobrze. I tak też było przez trzy kolejne dni.
Następnie przeniesiono mnie na salę czteroosobową. Jednak przez pierwszą noc byłem w niej jedynym pacjentem. I wtedy zaczął się koszmar.
Nagła utrata sił
O spaniu nie było mowy. Czułem, że tracę siły. Następowała utrata poczucia równowagi, a czasami i świadomości.
Gdy szedłem do toalety, to miałem wrażenie, że idę wciąż w górę i w górę, gdy korytarz był prościutki jak zawsze. W łazience jakbym umywalkę widział pierwszy raz w życiu. Do czego to służy? - krążyły nieskładne myśli.
Rano był obchód. Powiedziałem lekarzowi, że o ile poprzednio czułem się bardzo dobrze, to teraz samopoczucie jest beznadziejne. Nie był zdziwiony. Stwierdził: "my pana stan zdrowia uznajemy za dobry". Jednocześnie dodał: "dwie następne noce będą ciężkie". Zalecono też badania. M.in. na sali pojawił się rtg. Miałem stały dostęp do tlenu, z którego mogłem korzystać według potrzeby.
Poważne ostrzeżenie - koszmarny kaszel
Słowa lekarza uznałem za poważne ostrzeżenie, ale jednocześnie pocieszałem się, że jeśli to przetrwam, to będzie bardzo dobrze. Przez następne dwie noce ani na sekundę nie zasnąłem. Nasza sala wypełniła się także do kompletu. Każdy z nas kaszlał, choć ja najczęściej.
Moja piąta noc w szpitalu to właśnie jeden koszmarny kaszel. Co 20 sekund mocno musiałem uruchamiać klatkę piersiową. Siły niesamowicie przez to odchodziły. Czas dłużył się niemiłosiernie. Wydawało mi się, że ta noc trwa tak długo jak dwie noce.
Wytrwałem do rana, a wtedy... kaszel jakby ręką odjął. Na obchodzie lekarze mnie osłuchali, zmierzyli ciśnienie i znów powiedzieli: "pana stan zdrowia uznajemy za dobry". Jednocześnie uprzedzili: "przed panem jeszcze jedna ciężka noc".
Ostateczna walka
To bardzo dobrze, że mnie uprzedzili. Mogłem się na to wyzwanie lepiej przygotować pod względem mentalnym. Tym bardziej, że rzeczywiście to była najcięższa noc.
To było dziwne uczucie. Nic mnie nie bolało, nie było kaszlu ani temperatury. Jednak siły odchodziły coraz bardziej. Nie mogłem sam nawet poprawić koca czy sięgnąć po telefon. Nie było o tym mowy z powodu braku sił. Dobrze, że nie musiałem tej nocy iść do toalety, bo pewnie w ogóle bym nie mógł wstać.
Ta noc również mi się bardzo dłużyła. Była trzecią z rzędu, gdy nie spałem ani minuty. Czułem się niezwykle zmęczony fizycznie. Normalnie żaden człowiek nie mógłby sobie zadać żadnego tak potężnego wysiłku, aby aż tak bardzo opaść z sił.
Tę słabość starałem się przekuć w... dobrą wiadomość. Powtarzałem sobie: "mój organizm toczy ostateczną walkę z tym dziadostwem".
"Jezus Maria, nie jestem już zmęczony!"
Śniadanie ledwo zjadłem, ale też niezbyt dużo. Jako że do obchodu było jeszcze nieco czasu, udało mi się trochę zdrzemnąć. A gdy się obudziłem, zrobiło się tak nagle... radośnie i nie tylko z tego powodu, że przez okna sali przebiło się słońce.
"Jezus Maria, nie jestem już zmęczony!" - pomyślałem. Spróbowałem podnieść się z łóżka i udało się, i to pracując samymi mięśniami brzucha, bez podpierania się łokciem. czułem się nadzwyczajnie dobrze. Wtedy powiedziałem sam do siebie: "To już wygrałem!". Po chwili takiego SMS-a wysłałem do żony.
Wypis do domu, by nie zarazić się w szpitalu
To było po szóstej nocy spędzonej w szpitalu. Łącznie hospitalizacja trwała dokładnie 14 dni. Na pożegnanie lekarz powiedział mi: "Nie mam serca już pana dłużej trzymać, bo może się pan tylko w szpitalu zarazić".
W dniu wypisu zrobiono mi trzeci test na obecność koronawirusa. Ten drugi, robiony w drugim tygodniu mojego pobytu w szpitalu, mimo że czułem się z dnia na dzień coraz lepiej, jeszcze dał wynik pozytywny.
41 dni w izolacji domowej
Gdy wróciłem do domu, telefon z sanepidu. Informacja: "wynik testy niejednoznaczny". Dzień później do domu przyjechał patrol. Wzięli wymaz do kolejnego testu.
Dopiero po trzech dniach ulga - wynik negatywny. Odczekano kolejne trzy dni i przeprowadzono kolejny test. Znów negatywny. Dopiero wówczas można było uznać mnie za wyleczonego.
Podobnie dwa testy o wyniku negatywnym przeszła moja żona. Jej też było bardzo ciężko, choć chorowała bezobjawowo. W izolacji domowej spędziła bowiem aż 41 dni!
Gdy to już za nami, mamy jedną refleksję, a zarazem satysfakcję. Że tamtej soboty, gdy nie chcieli przyjąć mnie do szpitala, nie daliśmy za wygraną, że podjęliśmy walkę...
Notował:
Opinie (91) ponad 10 zablokowanych
-
2020-04-29 21:29
Opinia wyróżniona
(1)
To pierwszy opis, który czuję, że naprawdę został napisany przez osobę, która chorowała, a nie relacja dziennikarska "na zlecenie"
- 73 3
-
2020-05-02 07:03
ciekawe tylko kto mu to powiedizał ze jest chory......nie lekarze? hahahahah, wierzysz w te kolejne bajki?
- 0 0
-
2020-04-28 19:10
Opinia wyróżniona
to co mówi pan Stanisław (7)
pokazuje całą prawdę jak ta choroba jest groźna, a taże obnaża nasz system medyczny, że nie był i niestety nadal nie jest gotowy, aby udzielać pomocy systemowo. Nadal jest uznaniowość. Brakuje jasnych procedur! I to nie wina lekarzy, by była jasność
- 130 16
-
2020-04-30 00:32
Wydaje się, że medycy są zastraszeni, a prokuratura... (1)
Skoro szpital zakaźny nie przyjął, naraził Pana na utratę życia. Oczywiście prokuratura nie ruszy, bo ważne są wybory prezydenckie, a nie życie.Czy lekarze są zastraszeni? Czy popełniają błąd? Brakuje niestety postawienia tych pytań przez dziennikarzy szpitalowi.
- 1 2
-
2020-04-30 08:33
Ochłoń trochę, usiądź, załóż maskę (albo zdejmij, bo może za szczelna).
zakaźny to dobry szpital, nikt nikogo nie naraził, nie przyjmuje się wszystkich jak leci. Na podstawie opowiadania pana Staszka wyciągasz daleko idące wnioski i bezpodstawnie oskarżasz ludzi, których pomocy możesz potrzebować. A tak na marginesie, znamienne jest to, że najgłośniejsi są ludzie, którzy sami sprowadzili niebezpieczeństwo swoim nierozsądnym zachowaniem w czasie epidemii (było niedawno na tych łamach zamieszczone opowiadanie jednej pani, która z Włoch zawlokła wirusa).
- 1 0
-
2020-04-29 23:12
Tu nie chodzi o pana Stanisława
Tylko o organizacje służby zdrowia przez rząd
- 2 2
-
2020-04-29 22:03
To jedynie epidemia strachu, spirali strachu. (2)
Nie ma żadnej epidemii tzw. Covid19. Nie ma takiego wirusa ! Są fałszywe testy, które pokazują obecność rzekomego wirusa po odpowiednio zwielokrtnionej próbce biologicznej. Tak naprawdę owe testy wykazują jedynie obecność exosomów. Ten test został stworzony w 1984 r. w celu wykrywania komórek rakowych.
- 5 16
-
2020-04-29 22:08
(1)
Masz coś z głową
- 10 5
-
2020-04-29 22:24
Lepiej zapoznaj się z tym, co się dzieje z płucami przy oddziaływaniu
promieniowania mikrofalowego o częstotliwości rzędu kilkudziesięciu GHz (5G).
- 4 8
-
2020-04-29 22:11
Tak, nareszcie racjonalny opis przebiegu covid
Bez histerii, naciągania, opis z pierwszej ręki. I cenny, bo choroba w grupie ryzyka - 70 lat.
Znowu się potwierdziło, że tylko Mar Woj a nie zakaźny, gdzie Pana ciężko chorego zbyli do domu....- 8 0
-
2020-04-29 22:33
Opinia wyróżniona
Boję się.
Po przeczytaniu tego artykułu mam natłok myśli.l. Jestem pacjentem onkologicznym i immunologicznym z astmą. Takie objawy jak pan Stanisław mam po każdej chemii przez 7 dni,ból całego ciała, brak sił, powietrza, potem mija..na kolejne 10 dni i znowu chemia.I strach! Tyle osob chodzi, biega, jeżdzi na rowerze bez maseczek, śmieją się z ironią na
Po przeczytaniu tego artykułu mam natłok myśli.l. Jestem pacjentem onkologicznym i immunologicznym z astmą. Takie objawy jak pan Stanisław mam po każdej chemii przez 7 dni,ból całego ciała, brak sił, powietrza, potem mija..na kolejne 10 dni i znowu chemia.I strach! Tyle osob chodzi, biega, jeżdzi na rowerze bez maseczek, śmieją się z ironią na prośbę o założenie maseczek w trosce o innych. Jeżeli dopadnie mnie i takich jak jakoronawirus czy wytrzymamy. Nie boję się smierci..boję się bólu i braku tchu. Pomyślcie wszyscy Ci, którzy nie zakładacie maseczek o innych z empatią.
- 34 2
Wszystkie opinie
-
2020-04-28 13:25
(10)
Cieszę się, że udało się Państwu wygrać z tym wirusem. Przeraża mnie natomiast jedna rzecz: już kolejny raz czytam, że nawet w przypadku pogarszającego się stanu zdrowia trzeba walczyć o przyjęcie do szpitala i wisieć po kilka godzin na telefonie, zanim się cokolwiek załatwi. Nie tak to powinno wyglądać.
- 211 4
-
2020-05-02 07:04
buahahahahhaha, wirus...buahahahhahaha, widac ze jestes tylko tępym niewolnikiem
- 0 0
-
2020-04-30 08:30
Mnie po miesięcznych objawach grypy żołądkowej
W stanie przed epidemii powiedzieli że karetka i szpital jest tylko dla osób którym urwie rękę albo rozpłata brzuch. Słowa samego ratownika. Co z tego, że jesteś tak bezsilny że nie możesz wstać do kuchni.
- 0 1
-
2020-04-30 00:33
Gdzie prokuratura??
- 1 0
-
2020-04-29 22:25
I jeszcze jedna jedna rzecz jest uderzająca, pan miał testy robione pięć razy, więc kiedy podają ilość wykonanych testów, aby dowiedzieć się, ile przebadano osób, należałoby to podzielić przez pięć, czasem przez trzy. No i miał pan trener szczęście, że pierwszy albo drugi test nie wyszedł niejednoznaczny, bo nikt nie chciałby go w szpitalu leczyć
- 7 0
-
2020-04-28 15:05
(3)
Zapraszam do głosowania na Konfederację (Wolność) - szpitale będą prywatne, będzie ich kilka w każdym mieście i będą ze sobą konkurować niską ceną i niskim czasem oczekiwania na przyjęcie. Oczywiście trzeba wtedy zlikwidować składkę zdrowotną. A w tej chwili jest źle bo zajmuje się tym państwo. wyobraźcie sobie że państwo się zajmuje warsztatami samochodowymi lub zakładami fryzjerskimi. To byłby horror. A na razie jest horror w służbie zdrowia. Poczytajcie jak jest w Tajlandii - tam jest sytuacja najbardziej zbliżona do tego co tu opisuję.
- 7 26
-
2020-04-28 15:32
A te madrosci to fusow pi kawie wyczytales ? (2)
Wiesz jak dziala prywatna opieka medyczna i szpitale obecnie ? Chyba nie. Sielanki nie ma tyle powiem. Wiesz jak dzial w USA ? Tez chyba jie wiesz i wierz mi niechcesz takiej służby zdrowia.
- 18 4
-
2020-04-29 21:33
Korwinizmy przechodzą z wiekiem (zazwyczaj).
Wolny rynek ma prawo działać nieźle jeżeli nie ma asymetrii w informacji po przeciwnych stronach uczestników rynku.
Medycyna jest akurat przykładem skrajnej asymetrii w tej informacji.- 5 1
-
2020-04-28 19:15
no ale narzekacie przecież, że państwowe źle działa i Kaczor wprowadza komunizm, to chcecie pokonać ten jego neobolszewizm czy udawać, że będzie dobrze i wprowadzać socjalizm realny :)
- 3 6
-
2020-04-28 14:57
(1)
Zapraszam do wyborów,potem martw się sam czy przyjmo czy nie przyjmo jak przyjmo to dobrze jak nie to witaj królowo.
- 11 2
-
2020-04-28 17:46
W tych wyborach z góry wiadomo, kto wygra. Zresztą po co wszędzie te polityczne komentarze.
- 9 3
-
2020-04-29 21:29
Opinia wyróżniona
(1)
To pierwszy opis, który czuję, że naprawdę został napisany przez osobę, która chorowała, a nie relacja dziennikarska "na zlecenie"
- 73 3
-
2020-05-02 07:03
ciekawe tylko kto mu to powiedizał ze jest chory......nie lekarze? hahahahah, wierzysz w te kolejne bajki?
- 0 0
-
2020-04-28 16:01
To juz kolejna relacja (1)
Z negatywna ocena szpitala zakaznego...
- 37 1
-
2020-04-30 13:13
Masz rację.
Na miejscu ich prawnika skierowalbym sprawę do prokuratury o zniesławienie albo coś w tym stylu. Byle ćwok jeździ po nich , jak po łysej kobyle.
- 0 1
-
2020-04-28 17:14
Pięknie , kolejna osoba której nie chcieli (1)
Leczyć w Szpitalu Zakaźnym . Mam nadzieję że ktoś za to porządnie beknie!
- 31 1
-
2020-04-30 13:11
Beeeeeeeee!
Było porządnie?
- 0 0
-
2020-04-29 21:51
(2)
Koronawirus: trener florecistów o zwycięskiej walce z Covid-19 i chcę zostać "celebrytą"
Taki powinien być tytuł.- 3 27
-
2020-04-30 13:09
" Jak trafiłem kowida"
Taki tytuł mógłby być.
- 1 0
-
2020-04-29 22:19
jesteś bezinteresownie podły czy o coś Ci chodzi?
- 6 0
-
2020-04-28 13:13
Gratulacje panie Stanisławie! (2)
Dużo Zdrówka!
- 104 2
-
2020-04-30 13:08
Pozdrawiam!
Kiedy następna wycieczka do Stanów?
- 1 0
-
2020-04-29 23:53
...ale po co siać panikę takimi opowiadaniami/bajkami ...
.....dla 90% populacji ten wirus jest niegroźny ////ile razy jeszcze trzeba to pisać to nie jest ebola czy odra ....tchórzliwy naród że nawet na powietrzu zasłania usta i nos
- 2 4
-
2020-04-28 15:20
(4)
A ten zastrzyk w brzuch to co to bylo?
- 13 2
-
2020-04-29 21:30
Heparyna (1)
- 10 0
-
2020-04-30 10:09
Matko z córkom
Heroina?
- 1 0
-
2020-04-30 08:40
Świstacze sadło.
Najlepsze na choroby.
- 1 0
-
2020-04-29 09:14
Od wścieklizny
- 4 1
-
2020-04-28 15:39
Identyczne objawy.... (1)
A nawet Jeszcze gorsze grypy się przechodzilło kiedys.... np pół roku lezalam w domu po powikłaniach po grypowych to byl.koszmar dusilam się nie dało rady spać...ehhh A w roku 2017 panował wirus RSV bardzo groźny dla dzieci do 2 lat atakujący oskrzeliki....niesty mój synek wczeniaczek to załapał w przychodni jak byłam na szczepieniach...Ale jakoś wtedy nie zamykali pracy szkół itp paranoje macie od oglądania tv z tym wirusem
- 17 27
-
2020-04-30 09:58
gdzie są oskrzeliki?
co to jest wczeniaczek?
- 0 0
-
2020-04-28 13:31
Kolejny raz czytam że jak sam nie zawalczysz to ci wspaniali lekarze wyślą Cię na drzewo (4)
- 109 12
-
2020-04-30 09:24
To zostań lekarzem i przyjmuj wszystkich do szpitala! kto ci broni! zawsze łatwo oceniać, a oceniają najczęściej ci co nic nie robią...
- 0 1
-
2020-04-28 18:14
Jak by DPS nie traspotrowali do szpitali (1)
Tylko do izolatorii to byś miał miejsce, a teraz czekaj, aż się zwolni
- 6 2
-
2020-04-28 19:16
przecież DPSy się u siebie leczą
- 2 6
-
2020-04-28 13:31
Zdrowia
- 21 1
-
2020-04-30 09:06
acha
Takie objawy miałam kilka lat temu. Ale leżałam bez sił w łóżku 3 tygodnie. I ten potworny kaszel też miałam. I tak zachodzę w głowę, jak to jest, że wtedy to była zwykła grypa a teraz to jest zaraza?
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.