• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

MŚ 2002. Jerzy Engel - "Mam zamiar pracować dalej"

11 czerwca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
"Jesteście nabrani" - śpiewał dziesięć lat temu Muniek z T.Love. Rzeczywiście, daliśmy się nabrać gładkim gadkom selekcjonera o gladiatorach, prawdziwych mężczyznach, sprawdzianie charakterów, ofensywnej grze, o tym, że nie ma nic do stracenia. Polscy piłkarze zebrali baty od zespołu, który - jak zewsząd nam wciskano - znajduje się w zasięgu biało-czerwonej armady. Czy to jest tylko przesadny optymizm, czy już zwykły tupet?

O czym tu pisać? Zacytujmy Ryszarda Kuleszę: "Cała Polska widziała." Co prawda nie na temat, ale adekwatnie. Jerzy Engel nigdy nie grał na trzech napastników.

Zaryzykował więc, czyniąc to w najgłupszy sposób. Przynajmniej tak to wygląda po fakcie. Z trójki w ataku tylko Kryszałowicz jest dobrym dogrywającym. Żurawski w roli egzekutora to wątła kalka Olisadebe. To miała być opcja ratunkowa. Powszechnie oczekiwano roszad personalnych, wejścia Zielińskiego, Rząsy i Kucharskiego, ostatecznie dostaliśmy nowinkę w postaci gniota taktycznego. Powrót z zestawienia 4-3-3 do stosowanego po stracie piłki tradycyjnego układu z czwórką, nawet piątką pomocników wypadał fatalnie. Do tego stopnia, że Figo wcale nie musiał się wysilać, aby ciągnąć swoją drużynę do zwycięstwa.

Rozklepali nas Joao Pinto i jego zmiennik, Rui Costa. Ich podania do Paulety okazały się przekraczać wyobraźnię pomocników i obrońców znad Wisły. Nigdy nie grający w rodzimej ekstraklasie, a pochodzący z Wysp Azorskich napastnik Bordeaux był dzięki temu wilkiem pośród owieczek. Engel postanowił zagrać do przodu, rezygnując z odpowiedzialności za tyły. Zlekceważył znakomitych playmaker'ów. W centrum wydarzeń Polacy wyłącznie faulowali. Całe szczęście, że przyhamowali. W 8 min mieli przecież na koncie 7 przewinień. A może mylimy się? Może to był jedyny sposób, aby w ulewnym deszczu zatrzymać rywala. Pokopać go, podeptać, jak Hajto uczynił z Joao Pinto. Może dowieźlibyśmy remis, rzecz jeszcze na tyle cenną, iż Engel nie miał prawa stawiać go na szali. Przynajmniej w taki sposób. Cóż, najwidoczniej innej koncepcji nie było. Kontuzja Kałużnego nie ma nic do rzeczy, bo zdarzyła się po pierwszym golu.

W tym spotkaniu mało co wychodziło Polakom. Słynne stałe fragmenty przeszły do lamusa. Postawa obrońców była wręcz koszmarna w porównaniu z tym, co prezentowali na tle Norwegii bądź Ukrainy. Kreatywność pomocników, gdyby nie przebłyski Krzynówka, byłaby ujemna, znaczy poniżej zera. Znowu przewijał się wątek udanego początku, ale to przecież są mistrzostwa świata. Żadna z drużyn, nawet faworyt, nie rusza z kopyta od pierwszej minuty. Coś nam się widzi, że i Korea, i Portugalia zwyczajnie podpuszczały Polaków, aby później wykorzystywać luki w naszej defensywie.

Nie tak dawno Zbigniew Boniek powiedział na łamach "GW", że zwycięstwa zmieniają ludzi. Dziennikarz przytomnie zauważył, iż polscy piłkarze wspólnie z selekcjonerem zmienili się na gorsze. Zabawa w zwycięzców trwa od wrześniowej gry z Norwegią w Chorzowie, przypomniał wczoraj red. Szaranowicz. A więc jeśli sukcesy popsuły narodową "jedenastkę", to może mundialowe klęski okażą się zbawienne. Żyjmą tą nadzieją. Mecz z USA mało nas obchodzi. Już we wrześniu start eliminacji EURO 2004. Portugalczycy, jako gospodarz, na pewno zagrają w tym turnieju, więc może nadarzy się okazja do rewanżu...

star.

Grupa D

1. Korea Płd. 4 3-1 1 1 -
2. USA 4 4-3 1 1 -
3. Portugalia 3 6-3 1 - 1
4. POLSKA 0 0-6 1 - 1

Jeonju, World Cup Stadium
PORTUGALIA - Polska 4:0 (1:0)
1:0 Pauleta (14), 2:0 Pauleta (65), 3:0 Pauleta (76), 4:0 Rui Costa (87).
Sędzia: Dallas (Szkocja). Widzów 31 000.

Żółte kartki: Frechaut (25, faul na Krzynówku), Jorge Costa (27, faul na Olisadebe), Rui Jorge (30, faul na A. Bąku) - ŚWIERCZEWSKI (21, faul na Joao Pinto), A. BĄK (39, faul na Joao Pinto).

PORTUGALIA: Baia - Frechaut (64 Beto), Jorge Costa, Couto, Rui Jorge - Petit, Paulo Bento - Sergio Conceicao (69 Capucho), Joao Pinto (60 Rui Costa), Figo - Pauleta. TRENER: Oliveira.

POLSKA: Dudek - Koźmiński, Wałdoch, Hajto, Michał Żewłakow (71 Rząsa) - Świerczewski, Kałużny (16 A. Bąk), Krzynówek - Żurawski (56 Marcin Żewłakow), Olisadebe, Kryszałowicz. TRENER: Engel.

STRZAŁY: 14 - 15. CELNE: 9 - 4. FAULE: 15 - 20. KORNERY: 2 - 10. SPALONE: 4 - 2. W POSIADANIU PIŁKI: 24 - 23 minuty.

----------
MINUTA PO MINUCIE

Minuty klęski, wstydu, głupoty, braku ambicji, a może zwykłej bezradności?

14. minuta - 0:1 - pierwsza z czterech zabójczych kontr. Atakują biało-czerwoni. Kryszałowicz praktycznie pozbywa się piłki. W złej chwili, ponieważ Brazylijczycy Europy postanowili zastosować swój ulubiony wariant. Oni nie "wozili" piłki jak nasi. Błyskawicznie podążyła ona do Figo, ten na środku boiska podał do Joao Pinto. To początek gry, a już Portugalczycy hasają samopas! Hajto nie zrobił w polu karnym jednego mądrego kroku, gdy piłka szybowała do Paulety. Nie dziwne więc, że po opanowaniu futbolówki tak wyborny technik załatwił nas negatywnie...

65. minuta - 0:2 - Polacy operują przy linii bocznej, nie zdradzając pomysłu na sensowną akcję. Olisadebe dostaje piłkę, traci lub oddaje, wreszcie, po zagraniu Kryszałowicza, odbija futbolówkę do tyłu, choć stojący za nim Couto wcale nie naciskał. Fevernova pada łupem Rui Costy. Zawodnik Milanu przebiega dostojnym krokiem 20 m i podaje na bok, do obiegającego go Petita. Parę kroków i zagranie w tempo do Figo znajdującego się w narożniku "16". W ogóle nie widać Michała Żewłakowa. Wałdoch drepcze nieopodal. Hajto spóźnia się i nie blokuje dośrodkowania najdroższego do niedawna piłkarza na świecie (56 mln USD). Na środku pola karnego Koźmiński kryje Pauletę od zewnętrznej. Król strzelców strzela wślizgiem z 4 m.

76. minuta - 0:3 - nasz wódz, Świerczewski, pcha się środkiem, nawet nie próbuje dryblingu i dwa metry przed polem karnym odbija się od obrońców. Jeden z nich natychmiast kulnął piłkę do Rui Costy, przy którym znowu nie było żadnego Polaka. Tym razem 30-letni rozgrywający biegł odrobinę szybciej i dłużej. W tym czasie po raz nie wiadomo który wolny od opieki Pauleta szukał swojego miejsca przed polem karnym. Rui Costa wyczekał dobry moment, posłał delikatne, crossowe podanie, między Hajto i Wałdocha. Dwa bardzo czytelne zwody, którymi gwiazdor Bordeaux oszukał apatyczną opokę Schalke, z pewnością wywołały opadnięcie szczęki u większości telewidzów. Biedny Dudek znowu sięgał do siatki.

87. minuta - 0:4 - nasi chyba robią sobie jaja. Najpierw "pykają sobie" na środku boiska, a kiedy Rząsa chce zagrać dynamiczniej, trafia prosto w przeciwnika. Znowu jedno podanie i przy piłce jest Rui Costa. Czy któryś z gości w białych koszulkach w ogóle myśli? Mistrz asyst znowu podaje (za plecami Wałdocha) do prawoskrzydłowego, którym w tym akurat momencie jest Capucho. Podaje i natychmiast przyspiesza. Wbiega w pole karne i otrzymuje z boku piłkę jak na tacy. Bąk właśnie udaje, że próbował gonić milanistę. Równocześnie Hajto do spółki z Koźmińskim bodaj po raz pierwszy trzymali skuteczniej niż na radar zamykającego akcję Pauletę. Lepiej późno niż wcale. Gość dogoniłby Klose, a my przecież chcemy mieć króla strzelców z Polski.

I to byłoby na tyle. Dłuższy urlop jest dla biało-czerwonych absolutnie wskazany.

s.

----------

Powiedzieli po meczu

Jerzy Engel: - Ustawiłem drużynę ofensywnie, ale to za mało. Nie będziemy grać dalej - to wielkie rozczarowanie. Mojej drużynie zabrakło umiejętności. Nie zagraliśmy źle, mieliśmy kilka dobrych sytuacji, zabrakło szczęścia. Wiele osób zastanawia się, czy podam się do dymisji. Mam zamiar pracować dalej.

Piotr Świerczewski: - Portugalia była od nas o klasę lepsza. Nie stać nas na lepszy występ. Traciliśmy w głupi sposób bramki i to zadecydowało. Z USA chcemy zagrać jak najlepiej. Głupio byłoby wyjeżdżać nie strzelając bramki.

Tomasz Hajto: - Zabrakło nam doświadczenia w grze na takich imprezach. Portugalczycy umieli to wykorzystać. Jestem rozczarowany, ale nie byliśmy stanie wygrać. Gdyby sędzia podejmował inne decyzje, mecz ułożyłby się inaczej.

Jerzy Dudek: - Zabrakło nam szczęścia, tak jak to było w eliminacjach. Portugalczycy potrafili znaleźć się w ciężkich warunkach pogodowych.

Marek Koźmiński: - Zawiedliśmy kibiców i za to ich przepraszamy. Mecz był ładnym widowiskiem, choć gra w tych mistrzostwach nam się nie układa. Nie potrafimy grać w ataku pozycyjnym.

Tomasz Wałdoch: - Jest mi przykro, że zawiedliśmy kibiców. Dla nas to także zawód, gdyż sądziliśmy, że stać nas na więcej.

Antonio Oliveira, trener Portugalii: - To zwycięstwo jest tak sprawiedliwe, jak sprawiedliwa była nasza przegrana w pierwszym meczu. W futbolu tak właśnie jest. Przestaliśmy być potworami i staliśmy się potwornie dobrzy.

Luis Figo: - Wyszliśmy na boisko skoncentrowani. Wierzyliśmy, że wygramy. Okazaliśmy się lepsi taktycznie.

Fernando Couto: - Na początku spotkania byłem zaniepokojony, ponieważ Polacy mocno przycisnęli. Potem jednak zdołaliśmy przejąć inicjatywę, strzeliliśmy cztery bramki, a mogliśmy więcej.

Kryst.

----------

Notowania "Głosu"

Maksymalna nota pięć w skali 1-10, co zastosowaliśmy po meczu z Koreą, jest chyba wyznacznikiem formy Polaków. Jerzy Engel mydlił nam oczy. Forma wcale nie rosła.

DUDEK 5 - "Dudzio", jak mawia do niego Matysek, to naprawdę supergość. Niektórzy jednak go przeceniają, np. komentator Tomaszewski. Trzeci bramkarz na świecie? A który jest Amerykanin Friedel, też przedstawiciel Premier League? Dudek nie uratował Polski jak Kahn Niemców w meczu z Irlandią lub Barthez Francuzów, gdy ci walczyli w dziesiątkę przeciwko Urugwajowi. Dudek bronił dobrze, jako jedyny grał na poziomie odpowiednim do rangi zawodów, ale pierwsza bramka stanowi temat do dyskusji. Pauleta strzelał w krótki róg.

KOŹMIŃSKI 2 - "kozioł ofiarny" pierwszego spotkania znowu "błyszczał". Przynajmniej małżonce znowu się wyżali. Nie to co, dajmy na to, Żewłakow.

WAŁDOCH 2 - prawdopodobnie w Jeonju zaliczył najsłabszy występ w karierze. Zawsze był dyplomatą, imponował rozwagą, więc jego potknięcia strawić najlżej.

HAJTO 1 - chyba teraz zostawi sędziów w spokoju... Brak pokory został ukarany. Górale tacy nie są. Jego szczęście, że arbiter nie zauważył, jak "Gianni" perfidnie nadepnął na łydkę Joao Pinto. Widzieli to kibice na telebimie. Gracz Sportingu bywa perfidny, jednak tak widoczny rewanżyzm (41. minuta) był po prostu skandalicznie ryzykowny.

MICHAŁ ŻEWŁAKOW 2 - gdyby go nie było, wynik byłby podobny. Jest tak bardzo nijaki.

ŚWIERCZEWSKI 2 - dużo gra w Marsylii. No to wiemy, dlaczego dumny Olympique jest tak nisko w tabeli Division 1. Bez przesadnego czepiania się, jednego zrozumieć nie potrafimy. Jakim cudem tak doświadczony piłkarz nie nauczył się dotąd, jak przygotować się do strzału z dystansu, jak złożyć ciało, balansem oszukać rywala?

A. BĄK 1 - jego obecność na boisku świadczy o słabości polskiej reprezentacji. Amen.

KRZYNÓWEK 4 - pod względem wyszkolenia technicznego wypadł najlepiej z naszych, choć ponownie dość pozytywne wrażenie nadszarpnął beznadziejnym uderzeniem z 12 m w dogodnej sytuacji. To było w 56 min i tak samo to wyglądało z Koreą.

ŻURAWSKI 2 - najsłabszy z napastników, zupełnie bez wyrazu. Słowem: ekstraklasa.

OLISADEBE 3 - lubimy go, jak wszyscy, jednak fakt, że ciągle nie mówi po polsku jest irytujący. Czyżby żona była tak słabą nauczycielką? Ale miało być o grze - "Emsi" może dużo, lecz został rozszyfrowany. Do bólu.

KRYSZAŁOWICZ 4 - zdecydowanie najbardziej kreatywny i - oprócz Krzynówka - najbardziej przebojowy. Dwie postaci zdolne do wygrywania pojedynków jeden na jeden to za mało. Był najbliżej bramki. Zabrakło szczęścia. W jego przypadku można tak napisać. To nie klasa Paulety. Pamiętajmy o tym. Niektórzy zapomnieli.

s.
Głos Wybrzeża

Opinie (3)

  • Szkielet reprezentacji.

    Piotr ŚWIERCZEWSKI, Tomasz HAJTO, Maciej ŻURAWSKI, Arek BĄK, Michał ŻEWŁAKOW. Tym Panom już dziękujemy. "Kryszał" i Krzynówek nie wygrają meczu sami... dobrze, że mają chęci, teraz wokół tych chęci trzeba zbudować szkielet reprezentacji. Na środku pomocy powinien grać zawodnik, który w grze widzi przyjemność, a nie kasiorę. Proponuję rozejrzeć się po Europie. Jest tam jeszcze sporo Polaków, którzy nie wyróżniają się gradem bramek, ale mają duży w udział w konstruowaniu akcji. Dwóch napastników już mamy: Krzyszałowicz, Oli. Dodajmy "Kucharza" (dlaczego Panie Engel nie wszedł?) i o atak możemy być spokojni. Zawsze w odwodzie jest "Wichniarz". W pomocy mamy tylko Krzynówka i Karwana. Trzeba znaleźć dwóch solidnych zawodników. Obrona. hmmm. Tomek Wałdoch w zasadzie mógłby zostać, Hajto, Żewłakow - bez komentarzy. Warto pomyśleć o wariancie "obrony klubowej", który byłby na pewno niezwykle pomocny i przydatny w destrukcji ataków Szwedów. Bramka: mamy Dudka, tylko przed nim musi grać solidna obrona...

    • 1 0

  • Reprezentacja

    Myślę, że zmiana selekcjonera reprezentacji byłaby złym posunięciem.Awans na mistrzostwa nie wziął się przecież z powietrza.Niestety, większość zawodników w kadrze Engela nie jest
    już w stanie więcej osiągnąć.Dlatego podzielam zdanie Rademenesa iż z pewnych zawodników Engel mósi zrezygnować.Tylko nie wiem dlaczego na swojej liście , Rademenes nie umieścił Wałdocha, który poziomem gry udowodnił, że jego czas się już skończył.A wprowadzenie na boisko Arka Bąka było już zupełnie pomyłką.Ten zawodnik absolutnie nie nadaje się do tego aby reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej.

    • 0 1

  • autor artikla który podpisał się star. jest ...

    ....zapewne wielkim znawcą piłki. Przypomnę powiedzenie: Z pustego i Salomon nie naleje. Z czego miał nalać Engel? 1 Oli i 1 Dudek? Jednocześnie selekcjonerowi nie wypada mowic o wlasnej druzynie ze są ciency. Na mój gust. Z tymi piłkarzami to był nasz max. I tyle. Pozostaje poczekac az pojawią sie nowe postacie.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane