Gol w 29 sekundzie tylko zwiększył nadzieję na sukces. Koniec był jednak przykry. Porażka 1:4 jest najwyższą w tym sezonie w "Olivii". Nasi hokeiści znowu zawiedli w najmniej oczekiwanym momencie. Zabrakło sił.
Stoczniowiec - GKS Katowice 1:4 (1:0, 0:3, 0:1)1:0 R. FRASZKO (1), 1:1 Gil (24), 1:2 Słodczyk (26), 1:3 Grobarczyk (38), 1:4 Jóźwik (42).
Sędzia: Chadziński (Kraków).
Widzów 1000.
Stocznia: Wawrzkiewicz - Sokół, R. Fraszko; Proszkiewicz, Justka, Suchomski - Bukowski 2, Gabryś; Skutchan, Bagiński, Jurasek - Cychowski, Cybulski; Szaryton, Błażowski, Kiedewicz - Jankowski, Kostecki.
Goście zagrali bez Tkacza (najlepszy strzelec GKS), Hajnosa, Stebnickiego, Trybusia i Karliczka (kontuzjowani w meczu z MMKS). Skład "stoczni" też nie był optymalny, ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia porażki. Nieszczęście zaczęło się od uderzenia Gila z okolic niebieskiej (w podobnych okolicznościach padła też bramka Jóźwika). Kiedy Grobarczyk w sytuacji sam na sam wykorzystał świetne podanie Gila przez dwie linie, wszystko było jasne. Gdańszczanie mieli marny dzień.