- 1 Lechia świętuje 6. awans do ekstraklasy (73 opinie)
- 2 Lechia zdobyła awans do ekstraklasy! (251 opinii) LIVE!
- 3 KSW: Szpilka przegrał w 14. sekundzie (13 opinii)
- 4 Arka: krok do ekstraklasy, 45-lecie PP (61 opinii) LIVE!
- 5 Lechia dokonała "wymaganych płatności" (98 opinii)
- 6 Dobre i emocjonujące derby Trójmiasta (3 opinie)
Mgła nie przeszkadzała strzelać gole
Arka Gdynia
Bramki: Wachowicz 88, 90+2, Bazler 16, Nawrocik 83.
ARKA: Witkowski - Kowalski, Weinar, Łabędzki, Baster - Ława, Ulanowski, Moskalewicz - Wachowicz, Niciński (75 Chmiest), Bazler (65 Nawrocik).
ŁKS: Pronaj - Galiński, Janicki, Jurgielewicz, Stefańczyk - Kęska (82 Ogrodowicz), Sędrowski, Dereżyński (75 Raus), Gołębiewski (72 Siara) - Bzdęga, Biżew.
Sędzia: Bartos (Lublin). Żółte kartki: Bazler, Ulanowski (Arka), Galiński, Dereżyński, Bzdęga (ŁKS). Widzów: 6000.
Takiego meczu w Gdyni nie było od dawna. Przez kwadrans pierwszej połowy i dobre pół godziny drugiej Arka oddała inicjatywę rywalom i starała się grać z kontry. - Jestem pod wrażeniem postawy zespołu. Rozegrali świetny mecz. Były momenty, że gdynianie mieli problemy - podkreślał szkoleniowiec przyjezdnych, Czesław Jakołcewicz.
Po raz kolejny okazało się, że w futbolu nie liczą się wrażenia artystyczne, a to co wpadnie do siatki. Fakty są takie, że cztery razy celnie strzelili żółto-niebiescy i tylko końcowy wynik 4:0 ma znaczenie. Tym samym bilans otwarcia Roberta Jończyka jest znakomity: sześć punktów, osiem goli i żadnego straconego! - Rzeczywiście mieliśmy po przerwie kłopoty z opanowaniem gry. To był trudny moment pod względem psychologicznym. Liczyliśmy się z tym, że rywale nas zaatakują, ale wiedzieliśmy też, iż jest do bardzo ryzykowne z ich strony, bo możemy zagrać z kontry - podkreślał szkoleniowiec Arki.
Goście rozpoczęli z dużym animuszem, częściej byli przy piłce. Arka postraszyła ich w 11. minucie, gdy po prostopadłym podaniu Bartosza Ławy bliski przejęcia piłki w polu karnym był Wachowicz. Pavol Pronaj zażegnał niebezpieczeństwo dalekim wybiegiem od bramki i odważnym wślizgiem. W odpowiedzi natychmiast strzelał Sebastian Kęska po ładnej akcji Tomasza Bzdęgi. Wcześniej szczęścia z dystansu próbował ten, który przed tygodniem dał ŁKS sensacyjne zwycięstwo nad Lechią, czyli Daniel Gołębiewski.
Prowadzenie gospodarze zdobyli w 16. minucie. Zaprocentowało to, czego wymaga przy stałych fragmentach gry Jończyk. Nowy szkoleniowiec nakazuje z rzutów rożnych mocno wkręcać piłkę w pole bramkowe rywali. Tak uczynił Ława. Co prawda jego dośrodkowanie wybili rywale, ale zbyt krótko. Do piłki dopadł Wachowicz i mocno uderzył po ziemi. Piotr Bazler, na drugim metrze od celu, przyłożył nogę i zmienił lot futbolówki. Tym samym podobnie - jak przed tygodniem - ten piłkarz otworzył wynik spotkania.
Niewiele brakowało, aby w 37. minucie popularny "Bazi" cieszył się z gola po raz drugi. Znów kapitalnie w pole karne podawał Ława. Bazler wyprzedził bramkarza i zostawił go za sobą, robiąc zwód w prawo. Niestety, na drodze strzału gdynianina stanął Paweł Jurgielewicz.
W przerwie meczu nad boisko nadciągnęła gęsta mgła. W drugiej połowie bardziej domyślaliśmy się tego co dzieje się na boisko niż to widzieliśmy! Arbiter zdecydował się na kontynuowanie gry. - Moim zdaniem warunki pozwalały na przerwanie meczu i dokończenie go w innym terminie. Nawet nie wiem, kogo winić za trzy ostatnie bramki, bo ich nie widziałem! Nie rozpoznawałem zawodników, a tylko rozróżniałem sylwetki i mogłem się jedynie domyślać, kto to biegnie - narzekał Jakołcewicz, z którym jednak trudno się nie zgodzić, gdy mówi "nie zasłużyliśmy na tak wysoką przegraną." Kmita i Znicz, które wiosną wywoziły z Gdyni punkty, nie grały tak otwartego futbolu jak ŁKS.
Zapewne mecz miałby inne oblicze, gdyby Georgi Biżew wykorzystał po przerwie co najmniej jedną z dwóch wyśmienitych sytuacji na gole. Póki co Bułgar powinien zapisać się na korepetycje do Wachowicza. W 83. minucie Marcin w swoim stylu popędził lewą stroną boiska i idealnie dośrodkował. Damian Nawrocik, który już przed tygodniem dał bardzo dobrą zmianę, "szczupakiem" podwyższył na 2:0.
W 88. minucie i drugiej z trzech doliczonych do regulaminowego czasu gry Wachowicz już sam posyłał piłkę do siatki. - Strzeliłem dwa razy z narożnika pola karnego w krótki róg. Za pierwszym razem jeszcze piłka odbiła się od słupka. Założyłem sobie, że w tym sezonie zdobędę tytuł króla strzelców II ligi. Skoro dziś Robert Lewandowski strzelił dwa gole, musiałem odpowiedzieć tym samym - cieszył się gdyński skrzydłowy.
27-latek ma już w tym sezonie 14 bramek. Ten dorobek daje mu pozycję wicelidera wśród II-ligowców. Wspomniany napastnik Znicza Pruszków jest obecnie lepszy o trzy gole. Wiosną obaj idą łeb w łeb. W siedmiu meczach trafili po osiem razy! Wachowicz był w tej trudniejszej sytuacji, że trzy pierwsze mecze zaczynał jako... rezerwowy.
Pozostałe wyniki 27. kolejki: Warta Poznań - Lechia Gdańsk 1:2 (1:0), Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:0 (0:0), Znicz Pruszków - Wisła Płock 3:1 (1:1), GKS Katowice - GKS Jastrzębie 0:0, Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin 3:0 (1:0), Kmita Zabierzów - Polonia Warszawa 0:1 (0:0), Stal Stalowa Wola - Tur Turek 1:0 (1:0), Pelikan Łowicz - Odra Opole 3:1 (1:0).
[tabela]
Kluby sportowe
Opinie (146) ponad 20 zablokowanych
-
2008-05-22 17:31
arka gdynia
po meczu z motorem lublin sie wszystkiego dowiemy arka musi ten mecz wygrac dla kibicow zebysmy sie razem mogli cieszyc z awansu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!hej hej hej hejka arka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- 0 0
-
2008-04-30 13:02
TYLKO LECHIA GDANSK
CALY SOPOT Z LECHIA !!
- 0 0
-
2008-04-27 22:05
Witek , pamietaj ten sie smieje, kto sie smieje ostatni.. poprostu trzeba walczyc i po zabawie, a wy wygrywajcie bo zasluzyliscie na lidera takie zycie....
- 0 0
-
2008-04-27 14:48
Gratulacje z Gdyni.
- 0 0
-
2008-04-27 14:05
we are in love
Kochamy naszego lydera!...
Bananowy Klub Sportowy.- 0 0
-
2008-04-27 13:56
93 koniec meczu Lider z Gdańska wywozi z Poznania komplet punktów i ma już 4 punkty przewagi nad drugim w tabeli Śląskiem Wrocław. Lechia miała w meczu z Wartą tak dogodne sytuacji, że nikt nie miałby pretensji do Warty o stracone bramki. Tych jednak gdańszczanie nie wykorzystali. Bramki dla gości padły natomiast w takich sytuacjach, gdzie gospodarze spokojnie mogli uniknąć straty gola.
- 0 0
-
2008-04-27 13:51
KONIEC
1-2 dla LECHII
- 0 0
-
2008-04-27 13:48
SZKODA
zabraklo tej determinacji w lomzy
- 0 0
-
2008-04-27 13:46
no, no, no
lyder to lyder.
Hm,co za potęga.
Szkoda że już nie będzie derbów,betonowe pajacyki.- 0 0
-
2008-04-27 13:44
do Pamietamy
KTO LIDEREM JEST OCZYWISCIE ZE B.K.S :):):)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.