Dla Mariusza Czerkawskiego, gwiazdy Montreal Canadiens, spędzenie części urlopu na turnieju tenisowym Idea Prokom Open jest już tradycją. Tylko patrzeć, jak 30-letni hokeista sam zacznie pełnić obowiązki gospodarza.
- Przyjeżdzasz na ten turniej z miłości do tenisa, Sopotu, czy znajomych, których można spotkać w loży honorowej Sopockiego Klubu Tenisowego?
- Wszystkiego po trosze. W Sopocie spędzam ostatnie chwile urlopu. Muszę zatem powoli myśleć o przygotowaniu do sezonu. Tenis stanowi dla mnie doskonałe uzupełnienie biegania i zajęć na siłowni. Oczywiście spotkanie ze znajomymi jest również ogromnym magnesem.
- Szefowie 24-krotnych zdobywców Pucharu Stanleya nie mają nic przeciwko temu, że tuż przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu biegasz po korcie?
- Na szczęście nie mam w kontrakcie aneksu zabraniającego mi gry w tenisa. Sądzę nawet, że moi bossowie są z tego powodu zadowoleni... Wszak nie leżę do góry brzuchem. Rozwijam kondycję, szybkość, refleks. Myślę, że mogliby wyrazić sprzeciw, gdybym jeździł na skuterze wodnym lub był ciągnięty łódką, z założonym spadochronem na plecach. Dodam jednak, że mogą być spokojni. Nie próbowałem ekstremalnych sportów.
- Zanim sam pojawisz się na korcie, gorąco kibicujesz naszym reprezentantom.
- Pierwszego dnia robiłem to skutecznie. Trzymałem kciuki za nasze tenisistki. Warto było, bo oglądaliśmy serię zwycięstw naszych dziewczyn. Oczywiście, zagram w turnieju deblowym vipów, jednak grę będzie mi utrudniał naciągnięty mięsień pachwiny.
- Kto jest twoim faworytem do końcowego zwycięstwa?
- Trudno powiedzieć. Na pewno Hiszpanie, z Moyą na czele.
- Bardzo często na dużych turniejach w lożach vipów oglądamy znane osobistości wraz z ich życiowymi partnerkami. Kiedy ciebie zobaczymy w towarzystwie wybranki serca?
- Może jeszcze w tym tygodniu? Nigdy nic nie wiadomo. A poważnie mówiąc, dobrze mi tak, jak było do tej pory. Nie planuję żadnych zmian.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
