Dwa zwycięstwa, remis i porażka to bilans startu piłkarek ręcznych Naty
AZS AWFiS Gdańsk w silnie obsadzony turnieju w Aalborgu. Gdyby nie gorsza różnica bramek w meczach grupowych od Esbjerga, a następnie nikła, jednobramkowa porażka z Koldingiem akademiczki mogły wylądować w Danii znacznie wyżej niż na miejscach 7-8.
trener Jerzy Ciepliński po raz trzeci realizuje duński wariant w przygotowaniach. Po raz pierwszy z klubową siódemką udał się na Półwysep Jutlandzki, gdy drużyna wylądowała dopiero na dziewiątym miejscu w ekstraklasie po pierwszej rundzie sezonu 2002/03. Po powrocie akademiczki skutecznie podjęły walkę o brąz. Przed ubiegłorocznymi rozgrywkami akademiczki odwiedziły Danię już przed inauguracją i ligę skończyły jako mistrzynie.
- Gra z silnymi zespołami, preferującymi inną piłkę reczną niż prezentowana u nas znów powinna zaprocentować. takiej konfrontacji nie zastąpi żaden trening. Z meczu na mecz spisywaliśmy się coraz lepiej. Nowe zawodniczki, które doszły do nas w okresie letnim stopniowo wkomponowują się w zespół - mówi gdański szkoleniowiec.
W eliminacjach Nata zremisowała z Esbjergiem 24:24 oraz wygrała z Viborgiem (oba Dania) 30:22 i Selbu (Norwegia) 32:24. Pierwsze miejsce w grupie przegrała gorszą różnicą bramek. na pożegnanie turnieju uległa Koldingowi 21:22.
- Do Aalborga przyjechało ponad 120 drużyn. Gospodarze w zależności od prezentowanej klasy podzielili je na kilka poziomów. My, wraz z piętnastowama innymi drużynami trafiliśmy do najwyższego. Gdybyśmy wygrali grupę, gralibyśmy o miejsca 5-8. A tak weszliśmy do grona zespołów z drugich pozycji w grupach. Dalej obowiązywał system przegrywający odpadał, dlatego nie doczekaliśmy piątego meczu. Ale i tak mieliśmy okazje zobaczyc, jak cała Dania żyję piłką ręczną. Gdy my kończyliśmy rozgrywki, Dunki walczyły w Atenach o złoto olimpijskie. W hali od razu zamontowano telebim - podkreśla trener Ciepliński.
Jedynem minusem wyprawy zagranicznej są kontuzje. Skręcenia stawu skokowego unieruchomiły kończyny
Justyny Łabul i Agnieszki Truszyńskiej. Rozgrywająca pozyskana z Piotrcovii raczej nie zdąży wyleczyć się na inaugurację ekstraklasy (sobota 17.00 z Jelfą Jelenia Góra), ale kapitan Naty lekarze dają w tym względzie pewne nadzieje.