• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niepewność w oczach Adama

s.
6 stycznia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Wczoraj nie było kwalifikacji, a dzisiaj nie będzie systemu k.o. Obiekt im. Paula-Ausserleitnera, miejscowego skoczka, który przed laty zmarł w wyniku obrażeń podczas treningu na skoczni, tonął w śniegu, jak cały region Salzburga. W nocy spadło 15 cm białego puchu, ale przynajmniej nie wiało. Konkurs w Bischofshofen, kończący 52. Turniej Czterech Skoczni, odbędzie się według starej, pucharowej formuły, kwalifikacje rozpoczną się o godzinie 12.00, rywalizacja na ostro - o 13.45. Oczywiście, jeśli pozwoli na to pogoda.

W poniedziałek odbyła się tylko jedna pełna seria treningowa, w bardzo trudnych warunkach. Jury kilka razy zmieniało długość rozbiegu, którego niespotykane gdzie indziej niewielkie nachylenie w połączeniu z gęstym śniegu mocno utrudniało próby. Najlepszą odległość uzyskał Simon Ammann (131 m). Adam Małysz osiągnął... 61. wynik (92,5 m), ale wcale nie był najsłabszy z grona gwiazd. Jeszcze krócej szybowali Sven Hannavald i Tami Kiuru. Wyjątkowo lepsi byli Marcin Bachleda (111 m) oraz Wojciech Tajner (109,5 m), który jednak przy pierwszym, przerwaniu treningu miał 70 m. Sigurd Pettersen, murowany kandydat do triumfu w turniejowej punktacji (w nagrodę czeka terenowy nissan za 33 tys. euro), trzyma formę bez względu na okoliczności (124 m i 5. pozycja). Aura była na tyle nieznośna, że Martin Hoellwarth odmówił skoku do momentu aż zelżą opady i zostaną poprawione tory zjazdowe.

W Bischofshofen Piotr Fijas, drugi trener biało-czerwonych, trzykrotnie zajmował trzecie miejsce. Małysz zwyciężał (2001), pięczętując historyczny sukces i raz był drugi, dawno temu, bo w styczniu '97. W tzw. międzyczasie - w trakcie mistrzostw świata rozgrywanych na tej skoczni (1999) - zajął dopiero 37. lokatę. Przypominamy o tamtym, długotrwałym kryzysie Adama tym kibicom, którzy dramatyzują w tej chwili. Jakby obrońca PŚ zamienił się w outsidera. A tak nie jest. Nie zmieni tego fakt, że kłopotami Małysza zajmują się wszyscy, począwszy na psychologach, a skończywszy na innych wybitnych sportowcach.

Robert Korzeniowski powiedział tak: "Lepsze jest wrogiem dobrego. Za szybko pozbyto się, po czterech latach współpracy, dobrych doradców. Nie zmienia się ani zwycięskiego konia, ani drużyny, która wygrywa. Można ulepszać różne elementy, lecz bez rewolucji. Wszystko powinno być reformowane z głową, a więc z wiedzą i stopniowo. Chyba za szybko chciano sięgać po kolejne sukcesy, łapczywość bywa zgubna. Teraz, kiedy patrzę w oczy Adama, widzę niepewność. Po konkursach nie za bardzo chce mówić o swoich odczuciach. "Trenerzy powiedzą, trenerzy zanalizują" - powiada. Dziwne są dla mnie niektóre komentarze... Jeśli ktoś twierdzi, że przyczyną słabszej postawy Małysza są detale i jeśli się je poprawi, można patrzeć w przyszłość z optymizmem, to jeszcze bardziej zaciemnia obraz. Nie sądzę, aby chodziło o detale. Chyba, że tak mówi się tylko do kamery. Brakuje samokrytyki osób, które są w sztabie skoczków."

A Hoellwarth powiedział, że Małysz to fenomen. Bo i tak bardzo długo trwał na topie.

Tak było rok temu:
1. Romoeren 263,1 (126,5 i 130,5)
2. Hannawald 262,4 (128,5 i 127)
Kofler 262,4 (125,5 i 130)
4. Ahonen 259,3 (130 i 123,5)
5. Pettersen 257 (134,5 i 123)
6. Morgenstern 255,5 (132,5 i 120)
7. MAŁYSZ 253 (119,5 i 133)
8. Peterka 252,3 (128,5 i 122,5)
9. Liegl 250,5 (133,5 i 116,5)
10. Cecon 248,1 (126 i 123)
Głos Wybrzeżas.

Opinie (1)

  • pamiętam ten drugi skok Adama

    leciał niczym Concorde, a swoja drogą Adam powinien odświeżyć współpracę ze swoim dawnym psychologiem o ile oczywiście chce mu się jeszcze skakać (czyt. latać)...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane