Obie gdańskie siódemki piłkarzy ręcznych - DGT Wybrzeże w ekstraklasie i SMS w I lidze - stoją przed wielką szansę na zainkasowanie w sobotę pełnej puli na wyjazdach. Zarówno podopieczni Daniela Waszkiewicza, jak i Jana Prześlakiewicza, w normalnych warunkach powinni pokonać - odpowiednio - AZS AWF Warszawa i Wolsztyniaka. Ale sytuacja, zwłaszcza przy ul. Zawodników, daleka jest od normalności.
Aktywność Henryka Majewskiego przed tygodniem przy ceremonii nagradzania odebraliśmy za dobrą monetę. Niestety, na tym chęci, a i chyba możliwości prezydenta Wybrzeża się skończyły. Na spotkanie z zespołem wciąż nie ma czasu, a co gorsza, na konta zawodników nie wypłynęły pieniądze zapisane w nowych, przyjętych zaledwie na przełomie lipca i sierpnia kontraktach. Drużynie od marca do dzisiaj musi wystarczyć jedna wypłata!
- W normalnej sytuacji do Warszawy jechalibyśmy po wygraną, ale teraz trudno prognozować. Nie wiem co się wydarzy. Chłopacy są bardzo przybici, na parkiecie już nie ciągną gry tak jak dawniej - mówi przygnębionym głosem
Daniel Waszkiewicz, trener Wybrzeża.
Jeśli nie w Warszawie, to gdzie? Jeśli nie z AZS AWF, beniaminkiem i outsiderem tabeli, to z kim Wybrzeże może w tym sezonie odnieść pierwsze zwycięstwo?
- Na parkiecie zatraciliśmy typowy gdański charakter. Musimy ponownie stworzyć monolit, ustrzec się głupich błędów w końcówce spotkania. Nie wyobrażam sobie w stolicy innego rozwiązania niż nasza wygrana - zapewnia
Artur Siódmiak, kapitan drużyny.
Akademicy mają swoje kłopoty. Nawet we własnej hali nie są zespołem numerem jeden. W sobotę muszą zacząć mecz już o 12.00, gdyż później czas zarezerwowany jest dla dwóch meczów koszykówki. Ale to nie jest najgorsze.
- W I lidze wygrywaliśmy gładko, w ekstraklasie rzeczywistość jest dla nas przykra. O ile na wysokości zadania stają bramkarze, którzy mają około 40 procent udanych interwencji, to naszą piętą achillesową jest skuteczność. Z II linii wynosi zaledwie 15-20 procent. W dużej mierze to efekt kontuzji, choćby absolwenta gdańskiej SMS, Krzysztofa Gozdura, który ma złamany kciuk. Jednak wiemy, że Daniel Waszkiewicz, tak jak my, nie ma kim grać. Po Wybrzeżu została chlubna nazwa i jeśli chcemy się jeszcze w ekstraklasie liczyć, to musimy ograć gdańszczan - nie ukrywa
Andrzej Krawczyk, drugi trener AZS AWF Warszawa.
W pierwszych trzech kolejkach I ligi zawodnicy SMS osiągnęli wszystko, co tylko możliwe, czyli wygrali, zremisowali i przegrali. W Wolsztynie zagrają z outsiderem tabeli, a zatem...
- Powinniśmy to wygrać, ale gram młodym zespołem i przed żadnym meczem nie mogę być pewny tego, co zawodnicy akurat zagrają. Tym bardziej, gdy jedziemy do drużyny, która ma nóż na gardle i dysponuje nieprzyjemną dla przyjezdnych halą. Jest mała i ciemna, a na wiszącym nad parkietem balkonie kibice nie szczędzą obcym cierpkich słów. Dobrze, że kontuzje wyleczył już Daniel Żółtak, który wzmocni naszą obronę - mówi Jan Prześlakiewicz, trener SMS.