• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Olimpijskie żeglowanie

Jacek Główczyński
1 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Tomaszem Chamerą

Nadal tylko Mateusz Kusznierewicz może pochwalić się zdobyczami z igrzysk w polskim żeglarstwie. Do złota z Atlanty finnista dorzucił w ostatnich regatach olimpijskich brąz. Przemysław Miarczyński, który uplasował się na piątym miejscu, przegrał nie tyle z rywalami, co z wybitnie niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Słabiej niż przed czterema laty popłynął Maciej Grabowski (obaj SKŻ Hestia Sopot), ale i on zmieścił się w przedstartowym limicie wynikowym. Pozostali - w tym Marcin Czajkowski i Krzysztof Kierkowski (YKP Gdynia) - znaleźli się pod kreską. Czy taki bilans zadawala? Pytamy Tomasza Chamerę, trenera-koordynatora przygotowań olimpijskich w Polskim Związku Żeglarskim.

- Przed igrzyskami wzięlibyśmy taki wynik. Teraz jest nieco niedosytu. Kusznierewicza miał zdobyć medal i to zadanie wykonał, choć w tej klasie do podium pretendowało co najmniej 11 zawodników.
Niedosyt wiąże się z Mistralem. Nie ma żadnych zastrzeżeń do Miarczyńskiego, czy jego trenera. Wręcz przeciwnie. Przemek w Atenach popłynął na 150 procent możliwości. Zasłużył na najwyższe słowa uznania. Teoretycznie przy tak słabych wiatrach nie miał prawa być nawet w "10"!
- Media oceniały wasze szanse znacznie bardziej optymistycznie. Telewizja publiczna podała, że Kusznierewicz i Miarczyński to kandydaci do złota, a na podium widziała jeszcze Grabowskiego i Bronicką.
- W telewizyjnym studio olimpijskim było wiele lapsusów na temat żeglarstwa. Olsztyniankę do podium mogła typować tylko... "Gazeta Olsztyńska". My ocenialiśmy, że Monika powinna zająć pozycje od 14 do 16. Okazało się, że i tak przeceniliśmy jej możliwości. Grabowski, choć wypełnił normę, która zakładała miejsca od 8 do 12, był w Atenach w słabszej formie niż choćby w lutym tego roku. W pewnym stopniu na taki stan rzeczy złożył się fakt, że trener zawodnika SKŻ Hestia, Kajetan Glinkiewicz zaangażował się w zdobycie kwalifikacji olimpijskiej w Europie przez swoją córkę...
- Dlaczego żeglarze podczas igrzysk nie mieli ochoty rozmawiać z dziennikarzami?
- Nie było żadnego odgórnego zakazu. To zawodnicy postanowili, że chcą skoncetrować się na starcie. Najwyraźniej nie chcieli odpowiadać na pytania w stylu - ile pan dotychczas zdobył medali? Problemem wielu dziennikarzy jest to, że o żeglarstwie przypominają sobie raz na cztery lata albo i rzadziej.
- Staliście się wdzięcznym obiektem dziennikarskich docinków, gdyż na wodzie nie brakowało dyskwalifikacji i falstartów. O co chodziło na przykład z kamizelkami ratunkowymi Marcina Czajkowskiego i Krzysztofa Kierkowskiego?
- Ogólny przepis żeglarski mówi, że na pokładzie powinne być środki ratunkowe, a po szczegóły odsyła do uregulowań klasowych. Na przykład Mistral zwalnia deskarzy z takiego obowiązku, a w Europie nakazane jest, aby zawodniczki miały kamizelki cały czas na sobie. Klasa 49-er, w której startowali gdynianie, nic w tej kwestii nie mówi.
Najgorsze w całej sprawie jest to, że zawodnicy przepłynęli cały wyścig z kamizelkami. Po minięciu mety, którą minęli jako pierwsi, byli w takiej euforii, że podpłynęli do motorówki trenerskiej. Wymieniali z nią różne rzeczy. Wtedy musieli się pozbyć kamizelek. Zobaczył to jeden z sędziów mierniczych i stad doszło do dyskwalifikacji. Zawodnicy otrzymali lekcję pokory. Nic do rzeczy nie ma ich młody wiek, tutaj nie może być żadnych tłumaczeń. Zwłaszcza Marcin mocno przeżył dyskwalifikcję, podupadł na duchu.
- Do Polski dotarł też następujący przekaz: "Kusznierewiczowi zapisano falstart, który przekreślił jego szanse na wyższe miejsce niż trzecie, gdyż polska ekipa spóźniła się ze złożeniem protestu?
- Protest złożono wówczas, gdy otrzymaliśmy dowody, które stwarzały cień szansy, że sędziowie zmienią decyzję. Z telewizji otrzymaliśmy bardzo dobry materiał filmowy ze zwolnieniami akcji, zaznaczonymi liniami startu... Został odrzucony, gdyż jury uznało, że zegar przedstawiany w telewizji nie jest czasem oficjalnym. Na niekorzyść Mateusza przeważył też fakt, że na obrazie czas wyścigu rozpoczął płynąć, gdy na maszcie była flaga oznaczająca, iż sędziowie nie nakazali jeszcze startu.
- W polskim sporcie słychać zewsząd nawoływania do dokonania rozliczeń, ukrania winnych. Czy polowanie na czarownice grozi żeglarstwu?
- Mamy brzydką manierę, która nakazuje dokopać temu, kto już się przewrócił. Przy okazji próbuje się wepchnąć swoich ludzi, a utrącić innych. Najczęściej to wówczas... traci się cennych fachowców. Dlatego namawiać będę, aby żadne decyzje nie zapadły pochopnie, bez chłodnej i rzeczowej analizy. Przecież to nam mogą zazdrościć takie potegi jak Australia, Nowa Zelandia czy Niemcy, które opuściły Ateny bez choćby jednego żeglarskiego medalu. Jednocześnie nie możemy zapominać, że brakuje szerokiego zaplecza, które nacisnęłoby olimpijczyków, do których mamy najwięcej zastrzeżeń, że dofinansowanie państwowe nie wystarcza na wszystko i aby utrzymać się na światowym topie trzeba jeszcze coś "rzeźbić" we własnym zakresie...

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane